[ ...... o. Rydzyk nawet sobie Maybacha kupil bo przeciez nie bdzie sobie brudzil tylka w jakims Mercedesie za 300 000 zl. ]
Poniewaz o Maybachu o. Rydzyka rozpisywaly wszystkie darmowe gazety w Polsce, przytocze co mowi i robi w sprawie wyjasnienia tego klamstwa sam zainteresowany:
"Atak bez pardonu
We wtorek, 13 lipca 2004 r., "Gazeta Pomorska" zamiescila klamliwy tekst pt. "O. Rydzyk maybachem..." sugerujacy, ze Ojciec Dyrektor Tadeusz Rydzyk jezdzi najdrozszym samochodem swiata marki Maybach. Tego samego dnia do redakcji tej gazety zostala skierowana oficjalna prosba o umieszczenie sprostowania tej krzywdzacej i nieprawdziwej informacji. Nastepnego dnia, 14 lipca 2004 r., o. Jan Król postanowil dowiedziec sie w bezposrednich rozmowach z redaktorami "Gazety Pomorskiej", jaki jest cel, dla którego rozsyla sie w swiat klamstwa i oszczerstwa. Po kilkakrotnych próbach polaczenia sie z redaktorami i po uciazliwej rozmowie o. Jan Król otrzymal obietnice, ze sprostowanie tej informacji sie ukaze. Choc sprostowanie ukazalo sie kilka dni pózniej (17 lipca 2004 r.), to jednak w numerze z 19 lipca br. zostalo opatrzone zlosliwym komentarzem niepozostawiajacym zludzen co do dobrej woli redakcji. Oprócz "Gazety Pomorskiej" bezplatny dziennik "Metro" powielil "tania rewelacje" na temat maybacha. Niestety, pismo to oraz inne media lokalne zignorowaly oficjalne sprostowanie Ojca Dyrektora. Oprócz wymienionych gazet takze telewizja TVN (i inne stacje), której reporterzy koczowali przed siedziba Radia Maryja, by uwiecznic na tasmie mityczny wóz, rozpowszechnila plotkarska nowinke, nie dysponujac dowodami.
Do dzis Ojciec Dyrektor Tadeusz Rydzyk nie doczekal sie przeprosin ani zadnego zadoscuczynienia. W zamian za to padly w jednej z rozmów znamienne slowa, ze jesli sie cos wiele razy powtórzy, o czyms sie napisze, to staje sie faktem i zaczyna zyc wlasnym zyciem.
Ponizej zamieszczamy zapis rozmów telefonicznych, które przeprowadzil ojciec Jan Król.
Sroda, 14 lipca 2004 r.
Rozmowa z Ryszardem Buczkiem, redaktorem naczelnym "Gazety Pomorskiej"
z siedziba w Bydgoszczy,
ul. Zamoyskiego 2,
tel. (52) 326 31 00, fax 322 10 31
Ryszard Buczek - Dzien dobry, Buczek.
o. Jan Król CSsR - Jan Król z tej strony. Wczoraj mialem mozliwosc rozmawiac z panem redaktorem. Chce znów porozmawiac w sprawie notki "Ojciec Rydzyk maybachem", bo trudno to nazwac artykulem. Wczoraj, wiem o tym, powinien byl pan otrzymac oficjalne pismo w tej sprawie. Chcialem zapytac, jaka jest...
R.B. - Ale nie otrzymalem tego pisma.
o. J.K. - Prosze pana, wczoraj zostalo wyslane faksem. Osobiscie to zrobilem, wiec nie wiem, dlaczego pan tego pisma nie otrzymal.
R.B. - Na jaki numer faksu?
o. J.K. - Na numer faksu, który jest na oficjalnej stronie panstwa redakcji w internecie.
R.B. - Ja wiem. Tam jest kilka numerów faksów. Na który numer?
o. J.K. - Teraz nie jestem w stanie powiedziec, natomiast byl to numer faksu wziety z oficjalnej strony redakcji pana pisma. Dzisiaj szukam i oczywiscie nic sie nie ukazalo. Zadnego sprostowania nie ma. Natomiast artykul czy ta notka jest klamliwa w swej istocie, bo nie ma tam zadnych prawdziwych faktów.
R.B. - No, dokad tego nie bede mial na pismie, dotad nie moge tego publikowac.
o. J.K. - Prosze pana, wczoraj powinien pan to dostac. Czy ja móglbym poprosic w takim razie o numer faksu, na który móglbym jeszcze raz do pana wyslac tekst sprostowania?
R.B. - Prosze bardzo: 322 10 31.
o. J.K. - W takim razie wysle jeszcze raz. Natomiast jestesmy zaniepokojeni, dlaczego gazeta akurat takimi bzdurami, przepraszam, sie zajmuje. Tu nie ma zadnych podstaw w prawdzie.
R.B. - Gazeta zajmuje sie zb ieraniem informacji. Mamy informacje, ze jest to wiadomosc prawdziwa, tak ze...
o. J.K. - Prosze pana, jak moze byc prawdziwa, skoro ojciec Tadeusz Rydzyk, dyrektor Radia Maryja, nie tylko nie siedzial w takim samochodzie, nie tylko go nie posiada, ale podejrzewam, ze nawet go nie widzial.
R.B. - My nie pisalismy, ze posiada, tylko ze jezdzi.
o. J.K. - Ale zeby jezdzil, to musialby w tym samochodzie byc fizycznie, siedziec. Tylko wtedy byloby to prawdziwe, a wiem, ze tak nie jest i nie bylo.
R.B. - No dobrze. Dlatego czekamy na te informacje na pismie.
o. J.K. - Jak mozna propagowac klamstwo, falsz? Dziennikarz powinien sluzyc prawdzie i przekazywac obiektywne informacje!
R.B. - Jak najbardziej sie z tym zgadzam.
o. J.K. - Wobec powyzszego dziekuje za rozmowe. Zaraz otrzyma pan podpisane i odpowiednio sformulowane pismo. Czekamy na szybka publikacje tego pisma.
R.B. - Dobrze.
o. J.K. - Dziekuje uprzejmie. Do widzenia!
Sroda, 14 lipca 2004 r.
Rozmowa z Ryszardem Jaworskim, kierownikiem oddzialu "Gazety Pomorskiej" w Toruniu,
ul. Glowackiego 20,
tel. (56) 652 14 70 (71), fax 652 14 70
Ryszard Jaworski - Halo.
o. Jan Król CSsR - Dzien dobry.
R.J. - Czym moge sluzyc.
o. J.K. - Prosze pana, chcialem porozmawiac w sprawie artykuliku, który sie ukazal, ze niejako o. Tadeusz Rydzyk jezdzi jakims wyjatkowo luksusowym samochodem. Chcialbym sie dowiedziec, skad panowie maja taka informacje?
R.J. - Nie moge panu powiedziec.
o. J.K. - Nie moze pan powiedziec... A czy pan wie, ze to wszystko, co jest napisane, to klamstwo?
R.J. - Byc moze takie jest panskie zdanie, moje jest inne.
o. J.K. - To inne zdanie na czym sie opiera?
R.J. - Ja wiem, na czym sie opiera. Nie ma obyczaju mówienia, skad sie dostalo informacje.
o. J.K. - Ale prosze pana, to jest klamstwo, przeciez pan o tym wie.
R.J. - Przykro mi, ale pan sie myli. Rozumiem, ze ciezko jest jakis konsensus osiagnac...
o. J.K. - Nie, ja sie nie myle. Jestem przekonany, ze to wszystko, co tu jest napisane...
R.J. - Mam taka propozycje... nie ma obyczaju niedawania takich informacji, wiec jesli pan uwaza, ze to wszystko jest nieprawda, to bardzo prosze przyslac mi e-mail czy fax, bo wtedy...
o. J.K. - Prosze pana, z tego, co wiem, redakcja w Bydgoszczy czy redaktor naczelny otrzymal wczoraj oficjalne pismo i zadne sprostowanie sie nie pojawilo, przynajmniej ja nie zauwazylem.
R.J. - Ja tego pisma nie mam. Patrzac na prawo prasowe, mamy 7 dni na udzielenie odpowiedzi, prosze pana.
o. J.K. - Wiem, ze jest 7 dni, ale tam byla prosba, by zrobic to jak najszybciej, poniewaz panowie manipuluja swoimi czytelnikami.
R.J. - Mysle, ze akurat nie. Mysle, ze to bedzie bardzo niedobrze dla panstwa. Jest tak, ze Radio Maryja ma pewna maniere, która sprowadza sie do tego, ze media klamia. Radio Maryja nie bierze pod uwage, ze w pewnym momencie moze sie okazac, ze to panstwo klamiecie. Jesli dziennikarz sie pomyli, to prostuje. Jesli pomyli sie osoba duchowna, to nie jest dobrze. Ja wczoraj powiedzialem takiemu panu, zeby zwazyl sytuacje, w której sie okaze, ze to o. Rydzyk klamie. Bedzie to bardzo niekorzystna sytuacja dla o. Rydzyka, którego ja akurat szczególnie nie potepiam.
o. J.K. - Wielu z was zazdrosci o. Rydzykowi, ze udalo sie mu cos zrobic.
R.J. - Ja akurat niczego nie zazdroszcze o. Rydzykowi, niech pan nie zartuje.
o. J.K. - Wielu zazdrosci, ze stworzyl radio i inne dziela, które sa praktycznie niezalezne.
R.J. - Jeszcze raz panu mówie, mam podstawy do tego, zeby twierdzic, ze mielismy racje. Gdybym takich podstaw nie mial, nigdy by sie cos takiego nie ukazalo. Jesli dostane sprostowanie, to je spokojnie opublikuje, bo taki mam obowiazek i nigdy od niego nie stronilem. Bo nie jest rzecza madra czy tez straszna robic bledy. Jest rzecza glupia nie przyznawac sie do nich. Tak robie kilkadziesiat lat, i bylo tak zawsze. Zawsze sypie sobie popiól na glowe, jesli sie myle.
o. J.K. - A czy móglby mi pan powiedziec, po co akurat taka informacja w gazecie?
R.J. - Nie, nie moge tego powiedziec. Jest mi przykro, ale nie ma takiego obyczaju i tylko w przypadku zdrady stanu albo ciezkiej zbrodni moze mi sad nakazac ujawnienie informatora. W zwiazku z tym, ze nie ma mowy o zdradzie stanu ani o ciezkiej zbrodni, wiec nikt mnie do niczego nie zmusi.
o. J.K. - Ja nie chce pana do niczego zmuszac, ale jest mi przykro, ze napisaliscie cos, co ma sie nijak do prawdy.
R.J. - Myli sie pan. Bardzo prosze rozwazyc taka sytuacje, w której dalsze eksploatowanie tego watku doprowadzi do tego, ze ja spokojnie udowodnie, iz mialem racje, i wtedy panstwo znajdziecie sie w trudnej sytuacji, a ja wam nie zycze niczego szczególnie zlego. Uwazam, ze sa momenty, w których Radio Maryja odgrywa bardzo pozytywna role. Nie we wszystkim, ale w niektórych momentach tak. Taki jest mój stosunek.
o. J.K. - Bardzo sie ciesze, ze pan takie momenty widzi, natomiast ja dalej bede trwal przy swoim.
R.J. - To bardzo prosze do mnie napisac, bo ja nie mam innego wyjscia. Musze miec po prostu podstawe do tego, zeby taka informacje zamiescic. Do mnie jeszcze to nie dotarlo...
o. J.K. - Z tego co wiem, taka informacja i zadanie zostalo skierowane do pana redaktora naczelnego Ryszarda Buczka.
R.J. - A to on zapewne wkrótce m i to przesle.
o. J.K. - Dziekuje zatem uprzejmie, prosze pana, natomiast chcialem powiedziec, ze pan napisal po prostu klamstwo. Nie ma tam prawdy wlasciwie poza nazwiskiem i kilkoma innymi szczególami. Co ma znaczyc np., ze we Wroclawiu miesci sie siedziba "rydzykowskiej" telewizji TRWAM? To jest klamstwo, prosze pana.
R.J. - Fundacja jest wlascicielem telewizji.
o. J.K. - Fundacja jest wlascicielem, ale telewizja miesci sie akurat gdzie indziej. Telewizja jest jednym z przejawów dzialalnosci tej fundacji, ale mniejsza o to. Tekst jest napisany wyjatkowo napastliwie.
R.J. - Nie, nic takiego nie jest.
o. J.K. - Jak nie, prosze pana, jezeli pan pisze, ze ojciec Rydzyk porusza sie takim samochodem, wymienieni sa wlasciciele samochodu, którzy uwazaja mercedesa klasy S i chyba jaguara za samochody dla ubogich. Ma to znaczyc, ze ojciec Rydzyk jest ponad przecietna, ze jest po prostu w najbogatszej klasie.
R.J. - No i jest prosze pana, tego nikt nie kwestionuje.
o. J.K. - Prosze pana, czy pan wie, ze ojciec Rydzyk nie ma nic swojego?
R.J. - A czy ja napisalem, ze on jest wlascicielem?
o. J.K. - Nie, nie napisal pan. Pan sugeruje, ze fundacja jest wlascicielem.
R.J. - Nie, tez nie.
o. J.K. - Jak to nie? Jeszcze raz prosze o refleksje i w miare szybkie opublikowanie tego sprostowania, które napisalismy.
R.J. - Jak tylko dostaniemy.
o. J.K. - Dziekuje, do widzenia.
Piatek, 16 lipca 2004 r.
Rozmowa z Jerzym Wójcikiem, redaktorem naczelnym bezplatnej gazety "Metro",
wydawanej przez spólke "Agora"
(wydawce m.in. "Gazety Wyborczej"),
ul. Czerska 8/10, Warszawa,
tel. 555 50 19, fax 841 66 55
Jerzy Wójcik - Halo?
o. Jan Król CSsR - Dzien dobry, czy móglbym rozmawiac z panem redaktorem naczelnym "Metra"?
J.W. - Jerzy Wójcik, "Metro", klaniam sie.
o. J.K. - Klaniam sie bardzo serdecznie i goraco. Moje nazwisko Jan Król. Wczoraj na lamach panstwa pisma ukazala sie informacja, jakoby ojciec Tadeusz Rydzyk jezdzil wyjatkowo luksusowym samochodem.
J.W. - Tak.
o. J.K. - Pod ta notka podpisali sie panowie Krzysztof Olszewski i Bartosz Gondek pracujacy w tej gazecie. Chcialem zapytac, po co takie informacje sie kolportuje?
J.W. - Nie rozumiem.
o. J.K. - Po co takie informacje sie kolportuje, bo...
J.W. - Bo sa ciekawe i wazne .
o. J.K. - Ciekawe i wazne. A na czym polega waznosc tej informacji?
J.W. - Wie pan, moim zdaniem, jesli ludzi cos interesuje, to po prostu interesuje. Jesli nie bylyby ciekawe, to by ludzie o tym nie rozmawiali, nie wymieniali takich informacji. No i to jest jedno. Drugie... cos jeszcze musze panu dodawac? Wydaje mi sie, ze to jest najwazniejsze.
o. J.K. - Prosze pana, czy prawda liczy sie dla redakcji?
J.W. - Liczy sie tak samo, oczywiscie.
o. J.K. - A przeciez z tego, co ja wiem, bo interesuje sie tym juz od kilku dni, ta notka nie ma zadnej podstawy w faktach.
J.W. - Prosze pana, po pierwsze, my nie napisalismy o tym, ze tak jest. Napisalismy o tym, ze jedna z gazet taka informacje podala. My próbowalismy ja sprawdzic, potwierdzic, jak w calym procesie. Próbowalismy dotrzec do Radia Maryja i do ksiedza Rydzyka, który nie chcial z nami w ogóle rozmawiac o tej sprawie, nie dementujac, nie mówiac "tak" czy "nie", i opisalismy cala historie ustalania stanu faktycznego.
o. J.K. - Ale prosze pana, czytelnik, gdy to czyta, odnosi wrazenie, ze jednak ten samochód jezdzi, ze oczywiscie nie byl kupiony w Polsce, tylko gdzies za granica. Pracownicy Mercedesa czy Daimler-Benza nabrali wody w usta, nie udzielaja zadnych informacji. Jest to wiec pompowanie miedzy ludzi sensacji. Co to ma na celu? Bylbym wdzieczny, jak by mi pan w kilku slowach powiedzial.
J.W. - To znaczy, wie pan, jest jakas informacja, która krazy po Polsce w radiach, w jednej z gazet lokalnych. Tak i my próbujemy to opisac i to juz sie staje faktem - czy chcemy, czy nie chcemy. Mozna udawac, ze tego nie ma, ale to jednak jest. W tym wszystkim próbujemy dotrzec do tego, jak jest naprawde, i byloby swietnie, gdyby osoba zainteresowana, czyli w tym przypadku ks. Rydzyk, chcial rozmawiac z dziennikarzami, bo obrazac sie na swiat i na dziennikarzy nie ma sensu, bo to tak jakby sie obrazac na lustro.
o. J.K. - Prosze pana, mysle, ze ojciec Rydzyk nie obraza sie na dziennikarzy. Malo tego, ustalilem, ze skierowal do "Gazety Pomorskiej" stosowne pismo z prosba o sprostowanie. Nic takiego sie jednak nie ukazalo, a w miedzyczasie falsz, ta plotka, jest powielana przez wiele innych mediów, gazety, telewizje, radia, i tak jak pan powiedzial, staje sie to powoli faktem. Faktem czysto wirtualnym, bo z tego co wiem, tego samochodu nikt nie widzial. Nie znam czlowieka, który by powiedzial: "Widzialem ojca Tadeusza Rydzyka", poza tymi, którzy pisza, ze widzieli. Zawsze mi sie wydawalo, prosze pana, ze dziennikarz powinien sluzyc prawdzie, podawac rzetelna informacje, informacje sprawdzona, informacje, która cos wnosi. A ta co wnosi?
J.W. - Ma pan absolutna racje, dziennikarz powinien sluzyc prawdzie i starac sie ustalic te prawde ponad wszelkie watpliwosci. My próbowalismy to zrobic z takim skutkiem, jakim napisalismy. Jesli ksiadz Rydzyk do nas wysle sprostowanie, to podlegamy, tak jak kazdy dziennik, prawu prasowemu. Jesli popelniamy blad, to ten blad prostujemy. Zapewniam pana, ze tak jest.
o. J.K. - Skoro "Gazeta Pomorska" juz to napisala, to nie rozumiem, po co ja powielac. To poszlo w cala Polske. Interesuje mnie, jaki panstwo chca osiagnac efekt takimi publikacjami?
J.W. - Wie pan co, podam panu na przykladzie tekstu, który napisalismy kilka dni wczesniej, tak?
o. J.K. - Prosze pana, pan pewnie poda tekst, który byl akurat prawdziwy. Ja chcialbym sie dowiedziec, po co sie kolportuje plotke. Wedlug mnie, to jest po prostu kolportowanie informacji falszywej, która ma na celu zdyskredytowanie osoby. Ojcu Tadeuszowi Rydzykowi, dyrektorowi Radia Maryja, udalo sie stworzyc wiele przedsiewziec, takze medialnych. W ostatnia niedziele na Jasnej Górze bylo bardzo duzo ludzi i z tym sie wszyscy musimy zgodzic. A wiec to jest czlowiek, który ma autorytet, prawda? Nie znam drugiego czlowieka w Polsce, mieszkajacego w Polsce, który móglby zaprosic tylu ludzi w jedno miejsce, w tym wypadku na Jasna Góre.
J.W. - Ja tego nie oceniam w ogóle, wie pan, bo to jest jakby...
o. J.K. - Ale prosze pana, tak po prostu nie mozna! Uwazam, ze to jedno z drugim ma zwiazek. Ci, którzy pisza cos na ojca Tadeusza Rydzyka, a zwlaszcza ci, którzy klamia, wymyslaja, chca, zeby tych ludzi, którzy ojcu zaufali, którzy po prostu sluchaja Radia Maryja, bylo jak najmniej. Chca podwazyc zaufanie do ojca Rydzyka.
J.W. - Nie, gdy ktos jest osoba publiczna, to niestety podlega publicznemu ogladowi.
o. J.K. - Jestem przekonany i pewny, ze ojciec Tadeusz Rydzyk nie siedzial nigdy w maybachu. Prosze zwrócic uwage, panowie: w "Gazecie Pomorskiej" to auto kosztowalo 1 mln 500 tys., u was juz 4 mln 600 tys., a wiec trzykrotnie podrozalo. Gdyby Ojciec Dyrektor kupil to auto za póltora miliona i mógl sprzedac za 4 mln 600 tys., to bylby dobry interes.
J.W. - My nie napisalismy, ze je kupil, bo tego nie sposób bylo ustalic, gdyz wszyscy, którzy mogli o tym opowiedziec, nie chcieli rozmawiac. Mysmy zapisali cala droge...
o. J.K. - Tak, tak, ja to przeczytalem, niemniej jednak puscili panstwo w swiat plotke i klamstwo. Jeszcze raz mówie, dziennikarz tak robic nie powinien. Jest tyle problemów, wiele polskich zakladów upadlo, zostalo sprzedanych, Polska w Unii Europejskiej ma wciaz nowe problemy i o tym jakos panstwo nie piszecie.
J.W. - Jak to nie piszemy o tym, dlaczego? Pan czyta nasz dziennik, to znaczy "Metro", codziennie?
o. J.K. - Nie, czytam te gazete, o której pan mówil wczesniej, "Nasz Dziennik". "Metro" rzadko. Teraz dowiedzialem sie o tej sprawie i zbulwersowalo mnie to, wiec postanowilem przeczytac i do pana redaktora naczelnego zadzwonic. Mnie tylko interesuje, po co takie rzeczy sie kolportuje, skoro i tak wiadomo, ze sa one falszywe.
J.W. - A dlaczego pan zaklada, ze sa falszywe? Nie rozumiem pana wiary, ja tego nie kwestionuje...
o. J.K. - Nie, nie, nie, prosze pana, to nie jest kwestia mojej wiary. Ja wierze w Pana Boga. Natomiast to, czy ojciec Rydzyk ma dany samochód, czy go uzywa, to mozna po prostu sprawdzic. Na to nie trzeba zadnej wiary! Gwarantuje dzisiaj panu, ze ojciec Rydzyk nie tylko nie posiada takiego samochodu, nie posiada go Fundacja Lux Veritatis, ale nawet ojciec Tadeusz Rydzyk nigdy w takim samochodzie nie siedzial. Gwarantuje panu nawet swoja glowa, ze ojciec Tadeusz Rydzyk takiego samochodu nie ma, nie posiada go Fundacja Lux Veritatis, jak sie sugeruje. Po prostu nie ma mozliwosci, zeby ojciec Tadeusz Rydzyk takim samochodem jezdzil. Jestem o tym przekonany i prosze mi uwierzyc.
J.W. - Dziekuje bardzo za telefon.
o. J.K. - Dziekuje panu uprzejmie, pozdrawiam serdecznie, do widzenia.
Sroda, 21 lipca 2004 r.
Rozmowa z Janem Raszeja, zastepca redaktora naczelnego "Gazety Pomorskiej" w Bydgoszczy
o. Jan Król CSsR - "Gazeta Pomorska" ponad tydzien temu zamiescila notke, jakoby o. Tadeusz Rydzyk jezdzil wyjatkowo luksusowym samochodem. Chcialbym wiedziec, czy bedzie jakies sprostowanie w tej materii?
Jan Raszeja - Nie.
o. J.K. - Nie bedzie?
J.R. - Nie.
o. J.K. - A dlaczego nie bedzie?
J.R. - A dlaczego ma byc? Nie napisalismy, ze jest to wlasnosc ojca Rydzyka. Napisalismy, ze widziano go w maybachu.
o. J.K. - Ale sugerowaliscie równiez, ze samochód jest wlasnoscia Fundacji Lux Veritatis, TV TRWAM. Przeciez pan wie, ze to klamstwo...
J.R. - Nie wiem wlasnie, czy to jest klamstwo, prosze pana. Tego sie nie udalo jeszcze dowiesc. Napisalismy o tym bodaj dwa dni temu, opublikowalismy nasze stanowisko w tej sprawie.
o. J.K. - Ale z tego co wiem, ojciec Tadeusz Rydzyk wyslal do panstwa równiez oficjalne pismo z prosba, aby sie ukazalo...
J.R. - Ukazalo sie w przeddzien wlasnie tego naszego sprostowania. Ukazalo sie pelne stanowisko rozglosni...
o. J.K. - Czy móglby pan wytlumaczyc, po co takie klamstwo sie pisze?
J.R. - Po pierwsze, nie do konca jeszcze uzgodnilismy sobie stanowisko, jezeli chodzi o to, czy to jest klamstwo, czy tez to nie jest klamstwo.
o. J.K. - Ja jestem przekonany, ze to jest klamstwo.
J.R. - Pan jest przekonany i to jest panskie prawo naturalnie. Ja go nie moge kwestionowac. Widocznie ma pan dowody swiadczace o tym, ze rzeczywiscie ojca Rydzyka nie widziano w maybachu.
o. J.K. - Tak jest.
J.R. - No to my takich dowodów jeszcze nie mamy.
o. J.K. - To dlaczego panstwo pisza klamstwa? Przeciez to jest klamstwo i panstwo wiedza o tym...
J.R. - Nie. Wlasnie nie wiemy, prosze pana. Wlasnie nie wiemy...
o. J.K. - Bylbym wdzieczny, gdyby mi pan jednak wytlumaczyl, dlaczego to napisaliscie...
J.R. - Poniewaz ojciec Rydzyk jest osoba publiczna. Zgadzamy sie co do tego?
o. J.K. - Jest osoba publiczna...
J.R. - Zgadzamy sie takze, ze nie jest rzecza malo interesujaca, iz osobe publiczna, duchownego, widziano w najbardziej luksusowym...
o. J.K. - Ale kto widzial? Przeciez napisaliscie kilka zdan, które w dodatku sa klamliwe. Moze poza wyjatkiem, ze ojciec Tadeusz Rydzyk nazywa sie tak, jak sie nazywa, i ze Radio Maryja ma siedzibe na ul. Zwirki i Wigury. Reszta jest klamstwem. Po co to pisac?
J.R. - Prosze pana, my dysponujemy oswiadczeniami swiadków, którzy widzieli ojca Rydzyka w maybachu.
o. J.K. - Ciekawe.
J.R. - Hmm.
o. J.K. - Bardzo interesujace...
J.R. - Nie?
o. J.K. - Ja akurat nie widzialem nigdy...
J.R. - Pan mógl nie widziec. Ja tez osobiscie go nie widzialem w maybachu.
o. J.K. - No wiec chce wiedziec, po co takie rzeczy pisac?
J.R. - No, tlumaczylem panu... Poniewaz jest to sprawa, która byc moze, jak sie okazuje, interesuje bardzo wielu ludzi.
o. J.K. - Czy nalezy pisac klamstwa tylko dlatego, ze interesuje ono ludzi?
J.R. - Czy to jest klamstwo? Chyba wracamy do poczatku naszej rozmowy.
o. J.K. - Klamstwo dotarlo juz do szerokiej rzeszy ludzi. I co dalej?
J.R. - To juz ciagle wracamy, prosze pana, do tego samego. Opublikowalismy list z Radia Maryja i nasze stanowisko w tej kwestii. Sugerowalbym, zeby pan sie z tym zapoznal.
o. J.K. - Nie moge tego znalezc na stronach internetowych, a waszego pisma nie chce brac do reki.
J.R. - No to juz jest panska sprawa.
o. J.K. - Dlaczego nie moge tego znalezc na stronach internetowych?
J.R. - Nie wiem, dlaczego. Nie potrafie panu w tej chwili pomóc. Ukazalo sie to w kazdym razie w koncu ubieglego tygodnia [17 lipca br.], a nasze stanowisko - na poczatku tego tygodnia [19 lipca br.].
o. J.K. - Wciaz nie odpowiedzial mi pan na pytanie, dlaczego takie rzeczy panstwo piszecie?
J.R. - Tlumaczylem panu i tlumacze - poniewaz sa to rzeczy, które interesuja - jak mysle - spoleczenstwo. I okazuje sie, ze interesuja rzeczywiscie. Dlatego to napisalismy.
o. J.K. - Czy to zwalnia z wszelkiej etyki?
J.R. - Alez o jakiej etyce my rozmawiamy? My, powiadam panu, mamy informacje potwierdzajace to, co napisalismy.
o. J.K. - W takim razie panstwo wciaz trwaja przy swoim stanowisku, a ja przy swoim. Mysle, ze jakos te watpliwosci powinnismy rozwiazac. Ale do tego sa srodki.
J.R. - Klaniam sie. Do widzenia.
http://www.naszdziennik.pl/[/quote]