AWS/UW = PO/PiS LUDZIE Z ZASADAMI ?

Gość

AWS/UW = PO/PiS LUDZIE Z ZASADAMI ?

Post autor: Gość »

Zawsze intrygowało mnie czego ludzie spodziewają się po Platformie Obywatelskiej. Czego można oczekiwać po ugrupowaniu, które już nie raz miało okazję rządzić, realizować swoje postulaty, a które okazało się być skrajnie niekompetentne i nieuczciwe. Mowa jest oczywiście o koalicji AWS/UW, która to była poprzednim, politycznym wcieleniem PO. Weterani ekipy Buzka założyli tą , „nową” jak głosili partię, w przekonaniu, że będą mogli dzięki temu uniknąć odpowiedzialności, uniknąć kojarzenia z tragicznym okresem rządów Jerzego Buzka. Warto także wspomnieć, że również sam pan premier doznał oświecenia duchowego i nie omieszkał zmienić partyjnych barw. AWS-bis to politycy preferujący koczowniczy charakter prowadzenia polityki. Celem tej politycznej filozofii jest zarabianie pieniędzy, a środkiem ciągła zmiana partyjnego szyldu w razie spadku poparcia.
Dziś działacze Platformy, jak chociażby poseł Tusk, afiszują się z hasłami lustracji i dekomunizacji. Jednak czy ten resentyment to wyraz szczerych intencji oczyszczenia polskiego życia publicznego, czy może buchalteryjnej kalkulacji, mającej poprawić notowania. Jaki stosunek do nomenklatury komunistycznej może mieć człowiek, który tworzył układ okrągło stołowy ? Siwicki ministrem Obrony Narodowej, Kiszczak szefem MSW [ dzięki czemu SB mogła palić akta operacyjne,np. informacje o kolaboracji czołówki Solidarności ze służbami ]później „gruba kreska” oto są owoce „antykomunistycznej” opozycji. Znając niebagatelną rolę jaką odegrał Tusk w udaremnieniu przeprowadzenia lustracji i obaleniu rządu Olszewskiego w czerwcu 1992r., nikt nie może mieć wątpliwości co do tego, że rozliczenie przeszłości nie jest przedmiotem zainteresowań kandydata Platformy na prezydenta. O przeciwnikach ujawniania faktów na temat komunistycznej agentury, do których w tamtym czasie ten człowiek się zaliczał, traktuje film: „ Nocna zmiana” do obejrzenia, którego serdecznie zachęcam.
http://www.radiopoloniatoronto.com/Conn ... zmiana.avi
Donald T. ponownie utwierdził nas w powyższym przekonaniu, gdy po druzgocącej klęsce w wyborach 1993r. stanął po stronie obrońców komunizmu takich jak T. Mazowiecki -twórca„grubej kreski”, wstępując do Unii Wolności. Jakże dziwnie komponują się te działania z dzisiejszym wizerunkiem „człowieka z zasadami”, który DT stara się tworzyć. Jakimi zasadami kierował się popierając, ze swoją partią, Jacka Kuronia w 1995 r. w wyborach prezydenckich. Trudno nie zauważyć zmienności tych zasad. „Stałość” poglądów tej osoby niezmiernie wykazuje również jego działalność w Kongresie Liberalno-Demokratycznym. Jako przewodniczący tego ugrupowania popierał prawo do aborcji [ czytaj : prawo do dzieciobójstwa], optował za karą śmierci i nie miał nic przeciwko homoseksualistom. Notabene, należał do przeciwników konkordatu. Dziś rynek polityczny odnotowuje koniunkturę na lustrację, dekomunizację i konserwatyzm w kwestiach moralnych. Donald Tusk, jako człowiek idący z duchem nowej epoki, zmienia swoje zapatrywania. Komentatorzy życia publicznego dostrzegają jednak kolejną „pozytywną” cechę kandydata Platformy, a mianowicie wyczucie chwili. W ucieczce przed odpowiedzialnością, którą dziś rzekomo sobie tak wysoce ceni, porzucił niknącą w sondażach Unię Wolności na rzecz „nowej” Platformy Obywatelskiej. Niebywały spryt poseł Tusk wykazał również pozbywając się Zyty Gilowskiej. Czołowa działaczka PO odchodziła z wielkim hukiem, gdy udowodniono jej nepotyzm. Zaznaczmy, że partia wiedziała o przewinieniach pani Gilowskiej od dawna, o czym sama zainteresowana wspomniała. Ciekawe jest, że za afery o wiele większego kalibru Donald Tusk nie usunął Pawła Piskorskiego, Janusza Lewandowskiego czy Śledzinskiej-Katarasińskiej.



Zachęcam do przeczytania wypowiedzi Donalda Tuska zamieszczonej w miesięczniku „Znak” w roku 1987(nr 11-12, s. 190). Słowa które tam padły przytaczał niedawno tygodnik „Nasza Polska” oraz „Nasz Dziennik”. Myślę, że każdego zadziwią opinie jakie zeń płyną. [ Znak rozpisał wówczas ankietę „Czym jest polskość ?”]
A oto fragment jego wypowiedzi:

"...husarie i ułani, powstańcy i marszałkowie, majaczą Dzikie Pola i Jasna Góra, dziejowe misje, polskie miesiące, zwycięstwa i klęski. Zwycięstwa?
Jak wyzwolić się z tych stereotypów, które towarzyszą nam niemal od narodzenia, wzmacniane literaturą, historią, powszechnymi resentymentami? Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło-ponuro-śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych urojeń? Polskość to nienormalność - takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze, wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać... Piękniejsza od Polski jest ucieczka od Polski tej na ziemi, konkretnej, przegranej, brudnej i biednej. I dlatego tak często nas ogłupia, zaślepia, prowadzi w krainę mitu. Sama jest mitem."

Jakiż głęboki patriotyzm bije z tej wypowiedzi, prawda ?



Niedawno Financial Times Deutschland przytoczył wypowiedź kandydata PO na prezydenta:

„Obawiam się, że zarówno obecny, jak i następny rząd Niemiec będzie obstawał przy tym gazociągu” [Gazociąg Północny]

Ja obawiam się, że ten gazociąg, który w przyszłości może zostać użyty jako ekonomiczna siła nacisku, to również zasługa mini-debat historycznych prowadzonych przez czołówkę POPiS-u, w szczególności Tuska.
Kandydat Platformy podczas uroczystości na Westerplatte ostro skrytykował decyzję prezydenta RP o wyjeździe na moskiewskie uroczystości. Tusk dając upust swoim antyrosyjskim resentymentom nie szczególnie przyczynił się do poprawy stosunków na linii Warszawa - Moskwa, zwłaszcza, że miało to miejsce w obecności niemieckiego admirała. Jeżeli ta linia wiecznej konfrontacji, którą prowadzą w swojej retoryce, przepełnieni fobiami, działacze PO i PiS będzie nadal prowadzona to nie powinniśmy się spodziewać czułości dyplomatycznej ze strony wschodu. Rosja to ogromny rynek zbytu, ogromne zasoby surowcowe, do których dostęp będzie nam utrudniany do póty do póki stosunki z Rosją będziemy budować w oparciu o rozpamiętywanie przeszłości, a nie polityczny pragmatyzm.



Pozostając w tematyce dyplomacji, warto zadać pytanie o wymierne korzyści z pomarańczowej rewolucji, w której nasza „prorynkowa” opozycja brała również udział. Ostatnie wydarzenia na Ukrainie pokazują nam, że pomarańcze zaczynają powoli gnić. Prezydent Ukrainy W. Juszczenko zdymisjonował rząd J. Tymoszenko. Na tle afery korupcyjnej odsunięci zostali również Petra Poroszenko - sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony i szef gabinetu Juszczenki - Ołeksandr Trietiatkow. Dodajmy jeszcze, że szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, politycznie związany z panią premier, Ołeksandr Turczynow złożył rezygnację. Ci którzy afiszowali się z hasłami demokracji, państwa prawa i uczciwości okazali się być niewiele lepsi od rządu Kuczmy. Niedawna opozycja jest teraz głęboko podzielona. Naród przeżywa rozczarowanie nową władzą. Jest wysoce prawdopodobne, że ten kryzys zaowocuje powrotem obozu Wiktora Janukowycza, a wraz z nim rosyjskich wpływów na Ukrainie. Nie będziemy na to długo czekać ponieważ wybory parlamentarne odbędą się już za rok. Wówczas o korzyściach dla Polski związanych z pomarańczowym przewrotem będzie bardzo trudno rozmawiać. Szczególnie jeśli chodzi o rzekomą dywersyfikację źródeł ropy i gazu w oparciu o Ukrainę. W opinii ekspertów ten pomysł jest, nawet teraz, równie realny co propozycja Buzka o sprowadzaniu ropy z Afryki. Można natomiast z łatwością mówić o stratach. Nie trudno zauważyć jak drastycznie, jednostronne opowiedzenie się rządu oraz części opozycji [ w tym POPiS-u] za obozem Juszczenki, pogorszyło nasze stosunki z Rosją.



Bliskim sojusznikiem Tuska, na arenie międzynarodowej, jest niewątpliwie Angela Merkel i jej ugrupowanie CDU/CSU. Warto przytoczyć pewną informację na temat tego ugrupowania. Z inicjatywy CDU/CSU obalono deklarację kanclerza Schroedera z 1 sierpnia 2004r., która mówiła, że wszelkie roszczenia „wypędzonych” wobec Polski bierze na siebie rząd niemiecki. Partyjni eksperci ugrupowania A. Merkel twierdzą, że kwestia roszczeń majątkowych jest nadal aktualna. Te działania dość dziwnie się komponują z oficjalną linią niemieckich chadeków, jakoby nie popierali Powiernictwa Pruskiego. O tej tajemniczej dwuznaczności mogą jeszcze świadczyć wypowiedzi niektórych działaczy CDU/CSU, którzy twierdzą , że wysiedlenia Niemców po 2 wojnie światowej były zbrodnią przeciwko ludzkości. Opinie tego typu mogą spowodować kolejną falę pozwów roszczeniowych.

Niemcy adwokatem Polskich interesów w UE ?



PROGRAM PO


W spocie reklamowym córka kandydata Partii Okrągło stołowej[PO] na prezydenta mówi „ tata nauczył mnie dbać o słabszych”. Doprawdy piękne słowa. Szkoda tylko, że w żadnej mierze nie znajdują one pokrycia w rzeczywistości. Weźmy pod lupę rozwiązania podatkowe Platformy. Wprowadzenie podatku liniowego sprawi, że ceny leków i środków do produkcji rolnej wzrosną o 10%, a ceny art. żywnościowych o ok. 20%. Można by mnożyć takie wyliczenia. Propozycja 3x 15 , odebranie szeregu ulg sprawi, że 95% podatników z pierwszej grupy, tj 21 milionów Polaków, zapłaci 17 proc. więcej zobowiązań podatkowych, o czym słusznie mówi prof. Jerzy Żyżyński. Dotychczas poseł Rokita oświadczał wszem i wobec, iż na liniówce nikt nie straci. Niedawno zmienił jednak zdanie i w Fundacji Batorego powiedział, że Polacy będą płacili więcej. Jeżeli szanowny czytelnik wie czym naprawdę jest Fundacja Batorego, to zapewne wie również z czego wynika powyższa rozbieżność. Tak czy owak mamy do czynienia z ewidentnym okłamywaniem ludzi.
Zabrać biednym dać bogatym - to jest ich prawdziwe hasło wyborcze. Jeżeli podatek vatowski obniżamy, w myśl rozwiązań Platformy, do poziomu 15 % to oznacza to, że główne źródło dochodów budżetowych państwa zmniejsza się o 1 / 3. Należy teraz zadać pytanie - kto za to zapłaci ? Z jakich pieniędzy Platforma podniesie na nogi służbę zdrowia, która jest w sześciomiliardowym długu. Z jakich pieniędzy Platforma będzie wyrównywać szanse młodych Polaków do edukacji. O opiece socjalnej państwa wspominać już nie trzeba. Tych niezbędnych elementów po prostu nie będzie. Na redystrybucję w tym systemie liczyć nie należy. Abstrahowanie od potrzeb społeczeństwa, którego większość stanowią ludzie żyjący na granicy minimum socjalnego, skończy się jeszcze większym rozwarstwieniem społecznym niż jest obecnie i najprawdopodobniej rządami Samoobrony Andrzeja Leppera. Polska w zamyśle Platformy będzie państwem gdzie wąska warstwa obywateli będzie mogła otrzymywać profity z rozwiązania liniowego, a prawdziwy ciężar fiskalny będzie spoczywać na brakach reszty społeczeństwa. Ciężar, który już jest nie do wytrzymania, a który będzie jeszcze bardziej dotkliwy po wprowadzeniu tego liberalnego eksperymentu. Ten „pieszczotliwy dotyk skarbówki ” który proponuje PO dałoby się tylko przyrównać z XIX wiecznym kapitalizmem leseferycznym i nowożytnym merkantylizmem.

Należy zaznaczyć, że rozwiązania fiskalne Platformy MOGĄ NIE OKAZAĆ SIĘ rajem podatkowym nawet dla przedsiębiorców, czego dowodzi artykuł pt: „Podatek liniowy jak Katrina” autorstwa prof. Jerzego Żyżyńskiego.

Istotnym postulatem, który pozwoli na wprowadzenie liniówki, jest odebranie Polakom wszelkich ulg podatkowych. [np. ulg na startujących małżeństw] Bez wsparcia, choćby symbolicznego, dla rodziny Polska stanie się w niedługiej perspektywie państwem imigranckim. System fiskalny w brzmieniu jak postulują liberałowie to katalizator wyludnienia Polski. Stanie się tak zapewne ku uciesze pana Tuska, który był wychowywany w duchu multikulturowym [podobno w jego domu mówiono po niemiecku i kaszubsku ]. Notabene, PO popiera regionalną autonomię Ślązaków i Kaszubów. Jeden z fanów Platformy w rozmowie ze mną wspominał, że „ Tusk szanuje i ceni odmienność tych regionów”. To, zdaje się, są te same słowa i ten sam „szacunek” o którym mówią separatyści z Ruchu Autonomii Śląska.

Platforma nie przewidując w swoim programie polityki prorodzinnej będzie współodpowiedzialna za przyszły dramat społeczny, którego nie będzie można rozwiązać. Donald Tusk dumnie wspomina przykład Słowacji, gdzie wprowadzono podobne rozwiązania fiskalne do tych które proponuje PO. Skutek tego jest taki, że w perspektywie kilkunastu lat liczba Cyganów na Słowacji będzie zbliżona do liczby Słowaków. Goście powoli stają się gospodarzami. Nie słyszałem żeby którykolwiek z panów z PO o tym wspomniał.

Jeżeli ktoś mówi, że przykład Słowacji przemawia za wprowadzeniem liniówki, w co trudno uwierzyć patrząc na kwestię społeczną którą przytoczyłem, to proszę pamiętać, że to państwo posiada zupełnie inne warunki. Jest to przede wszystkim państwo małe, podobnie jak Estonia, w którym występowały inne czynniki stymulujące wzrost gospodarczy. Wspomnijmy tu chociażby niskie płace. Co najważniejsze, dzisiejsze obawy co do liniówki, mówiące o uszczupleniu portfeli mało zarabiających, w pełni sprawdziły się właśnie na Słowacji. Przychody mało i części średnio zarabiających podatników spadły tam o około 10%. Nie wiem, ale zdaje się, że orędownicy pomysłu 3x 15 nie chętnie patrzą na rosyjską liniówkę. Rosja wprowadziła ten system z przyczyn, powiedziałbym, technicznych, a nie gospodarczych. Stało się tak dlatego ponieważ Rosjanie nie potrafili ściągać podatków progresywnych. W kontekście doświadczeń z systemem liniowym należy pamiętać o tragicznej sytuacji znacznej części społeczeństwa rosyjskiego. Mówię tutaj o kilkudziesięciu milionach ludzi, którzy żyją w skrajnej nędzy. Ten obszar biedy się poszerza. Nie poszerza się natomiast grono oligarchów, miliarderów, w których rękach znajduje się władza nad licznymi gałęziami gospodarki.



Widzimy wyraźnie, że kwestie społeczne zajmują w programie Platformy miejsce peryferyjne, co więcej, czytając program PO daje się nam do zrozumienia, że są to sprawy niepotrzebne, ba szkodliwe - pieniądze wyrzucone w błoto. Brak zainteresowania takimi problemami jak chociażby ujemny przyrost naturalny [ czytaj :wymarciem naszego narodu], który trwa już od 1999 roku, nie może mieć miejsca. Jeżeli jakakolwiek partia polityczna abstrahuje w swoich założeniach od polityki prorodzinnej to będzie to skutkować tym, że Polacy staną się wkrótce narodem 20 milionowym, gdzie 80% społeczeństwa stanowić będą emeryci. PO afiszuje się często z hasłami kapitalizmu, prorynkowości. Jeżeli pieniądz to jedyna wartość, którą cenią to choćby z uwagi na to powinni gruntownie przebudować swój program. Bowiem, starzenie się społeczeństwa jest zjawiskiem, które w żadnej mierze nie sprzyja gospodarce.

Polska istotnie powinna się wystrzegać nadmiernego opiekuństwa państwowego, jednak rodzina jest podstawową jednostką społeczeństwa, która wymaga troski państwa, a nie liberalizmu.

Dla porównania powiem jak kształtują się propozycje finansowe LPR. Liga realnie i zasadniczo obniży podatki : 1 próg z 19 na 14 % , 2 próg z 30 na 25%, 3 próg zostanie czasowo zachowany na dotychczasowym poziomie. Obniży także opodatkowanie pracy, które jest jedną ze sztandarowych przyczyn bezrobocia. [m.in.składki na ZUS ]. Obciążenia podatkowe będą przenoszone z obolałych barków polskich rodzin, na wielkie zagraniczne koncerny, sklepy wielkopowierzchniowe, które nie płacą podatków, którym dotychczasowe rządy utworzyły fiskalny raj. Stanie się tak poprzez wprowadzenie, dla osób prawnych, podatku od sprzedaży w wysokości 1,5 %. Następnie przedsiębiorstwa płaciłyby obniżony podatek dochodowy CIT jako wynikowy, ostateczny etap obciążenia czystego wyniku finansowego przedsiębiorstwa. Wysokość CIT wynosiłaby 8,5%. Obciążenia przedsiębiorstw podatkami w wyniku tej modyfikacji jednak nie wzrosną, ale zwiększą się należne państwu dochody podatkowe od podmiotów gospodarczych . Powyższa modyfikacja systemu podatkowego pozwoli zwiększyć dochody podatkowe od przedsiębiorstw minimum o 20% (około 3,5 mld zł). W wariancie umiarkowanym dochody te mogą być jeszcze o 1 miliard złotych wyższe.


To są rozwiązania korzystniejsze z punktu widzenia społeczeństwa ponieważ bardziej sprzyjają redystrybucji. To są rozwiązania dzięki którym bezrobocie będzie łatwiej zwalczane, a jednocześnie pozwolą na opiekę państwa nad polską rodziną co jest niezmiernie potrzebne.


A propo dbałości o słabszych - zamieszczam fragmenty artykułu prof. Jerzego Żyżyńskiego, Kierownika Zakładu Gospodarki Publicznej Uniwersytetu Warszawskiego, na temat podatku liniowego. Zachęcam gorąco do zapoznania się z całością tekstu.

http://www.naszdziennik.pl/index.php?ty ... d=my12.txt


„Gdzie tu polityczna odpowiedzialność?Wszędzie panuje zgodność, że na bogatszych członkach społeczności spoczywa szczególna odpowiedzialność za państwo i za te jego funkcje, które pozwalają łagodzić napięcia społeczne i kształtują otoczenie, w jakim także oni żyją. Dla nich zatem istnienie silnego, dobrze realizującego swe funkcje państwa jest ważniejsze. Znowu używając ekonomicznego żargonu, powiem, że krańcowa użyteczność państwa jest wyższa dla osoby bogatej, może zatem zapłacić wyższą relatywnie cenę za państwo. Realizowane dzięki środkom publicznym upowszechnienie wykształcenia na wysokim poziomie, kształtowanie szeroko rozumianej kultury, sztuki, sportu, rozwój nauki, nie mówiąc o różnego rodzaju publicznej infrastrukturze technicznej i budowlanej, rekreacyjnej (parki) czy oczywiście zdrowiu - stanowią dobro wspólne całej społeczności, które musi być finansowane przez państwo, co czasem tylko pośrednio, ale zawsze służy także tym podatnikom, którzy najwięcej dokładają do kasy publicznej.

Odpowiedzialni politycy powinni zatem, Panowie, zamiast bajdurzyć o obniżaniu najbogatszym podatków i wzmacniać ich egoizmy grupowe, kształtować w nich poczucie współodpowiedzialność za państwo i społeczeństwo, w jakim żyją. Do tego zresztą obligowałoby solidarnościowe dziedzictwo przemian, jakie w Polsce nastąpiły po 1989 r. Temu dziedzictwu wszystko przecież zawdzięczają. Dlatego z tego choćby względu propagowanie podatku liniowego jest po prostu hańbą.

Jak powiedziałem, istota progresji podatkowej polega w gruncie rzeczy na tym, że dzięki niej można biedniejszych i częściowo średnio zamożnych obciążyć mniejszym podatkiem. Grupy o niższych i średnich dochodach powinny być opodatkowane niższym podatkiem dochodowym, gdyż generują największą część popytu globalnego. Jest to liczebnie największa część populacji podatników, zatem podatek liniowy powodowałby, że faktycznie transfer dochodów realizowany przez system podatkowy koncentrowałby się w grupie dochodów niskich i średnich - innymi słowy za usługi państwa płaciliby sferze budżetowej głównie biedni i średnio zamożni. W rezultacie zredukowana zostałaby siła nabywcza przede wszystkim tej grupy. Na progresję podatku dochodowego można zatem spojrzeć z drugiej strony: jest to degresja w kierunku grup o średnich i niskich dochodach. Nie chodzi zatem o to, że bogatsi płacą relatywnie więcej, lecz o to, że biedniejsi płacą relatywnie mniej po to, by zachować u nich wyższy popyt, to zaś jest warunkiem dobrej koniunktury gospodarczej, na której z kolei skorzystają bogatsi - głównie przedsiębiorcy. Przecież biedniejsi i średnio zamożni tworzą główną część kadr pracowniczych, ich wynagrodzenia decydują o kosztach pracy. Jeśli opodatkowanie ich wynagrodzeń jest relatywnie wyższe w warunkach podatku liniowego niż progresywnego, to ostatecznie ciężar podatkowy w znacznej części i tak zostaje przerzucony na pracodawców, którzy w warunkach wyższego opodatkowania będą musieli z czasem zwiększyć wynagrodzenia brutto. Natomiast zwiększenie skali progresji podatku dochodowego i tym samym zmniejszenie wynagrodzeń brutto pracowników może umożliwić zmniejszenie kosztów pracy przy zachowaniu na niezmienionym poziomie dochodów netto, a więc uchronić popyt. Podatek liniowy byłby zatem w gruncie rzeczy nożem wbitym w plecy polskiemu przedsiębiorcy.
Można powiedzieć: "No tak, ale musimy ulżyć tym bogatym, bo oni właśnie tworzą oszczędności i inwestują, a bez oszczędności gospodarka nie będzie się rozwijać". Tak mogą mówić tylko ignoranci skupieni wokół liderów PO.Gdy kraje Zachodu musiały ponieść wysiłek odbudowy lub rekonstrukcji gospodarki po wojnie, to krańcowe podatki dla najbogatszych wynosiły dużo więcej i jakoś to ani motywacji do pracy nikomu nie zabijało, ani nie szkodziło rozwojowi. Bo w progresji w gruncie rzeczy nie chodzi po prostu o to, by bogaty zapłacił większy niż inni podatek. Logicznie skonstruowany system podatkowy musi bowiem łączyć progresję podatkową z ulgami, które spowodują, że ten bogaty będzie mógł zapłacić znacznie mniejsze podatki, jeśli zaoszczędzi, zainwestuje, stworzy miejsca pracy - taka jest ekonomiczna logika podatków. Chodzi o to, by jego pieniądze wracały do gospodarki albo poprzez odpowiednie jego działania, albo poprzez zasilenie funduszy publicznych na rzecz dobra wspólnego.

Absurdalność poglądu, wedle którego jednolita stawka gwarantuje neutralność obciążenia, można wykazać na prostym przykładzie: ważący dziesięć kilo dwulatek z pewnością nie uniesie ciężaru stanowiącego na przykład połowę jego wagi, natomiast osiemdziesięciokilogramowy mężczyzna bez problemu uniesie ciężar czterdziestu kilogramów (zwłaszcza jeśli będzie to płeć piękna). Podobnie jest w gospodarce: takie same procentowo obciążenie na każdego działa inaczej i dlatego niezbędny jest system ulg dostosowujący je do możliwości poszczególnych uczestników życia gospodarczego, by nie zakłócić funkcjonowania całości, by wszyscy mogli iść dalej. Podatek o danej stopie, nawet niskiej, jak każde zresztą obciążenie, nigdy nie jest neutralny. Jest to zasada antyneutralności podatku: na każdego działa inaczej, zależnie od jego indywidualnej sytuacji. Dobrze zorganizowane państwo poprzez ulgi podatkowe dostosowuje więc podatek do możliwości podatników. A jest oczywiste, że możliwości bogatego są większe, dlatego więc biedniejszych obciąża się mniejszą stawką podatku (niektóre kraje pozwoliły sobie na zerowe stawki do całkiem wysokiego poziomu), a bogatszym daje ulgi, tak aby mogli zapłacić mniejsze podatki, jeśli mają jakieś inne ważne potrzeby (także rodzinne, mieszkaniowe itp.) oraz gdy swoimi wydatkami przyczyniają się do rozwoju gospodarki (oszczędzają, inwestują, tworzą miejsca pracy).

Logika systemu podatkowego wymaga zatem, by progresja była łączona z ulgami, w rezultacie czego słabsi płacą niższe podatki, dzięki czemu mogą lepiej zaspokoić swoje potrzeby i więcej wydać na rynku, bogaci zaś mają płacić wyższe, ale mimo to dzięki ulgom i bodźcom podatkowym mogą zapłacić mniej, jeśli spełnią określone warunki, z jednej strony uwzględniające ich indywidualną sytuację, z drugiej sprzyjające rozwojowi gospodarki jako całości.

Podatek liniowy tak właściwie ma prawie 95 proc. podatników (22 mln ludzi), bo płacą go w pierwszym progu podatkowym. Są to podatnicy o dochodach do 3085 zł miesięcznie - to nieco powyżej średniego poziomu wynagrodzeń w gospodarce, ale jest to niewiele ponad 700 euro, w skali europejskiej są to zatem dochody bardzo niskie. W drugim progu podatkowym znalazło się ok. 4 proc. podatników, a w trzeci, najwyższy, weszło nieco ponad 1 proc. Przeciętny efektywny, to znaczy po wykorzystaniu ulg i odliczeń, podatek od tych tak niskich dochodów z pierwszego progu wynosi ponad 13 proc., podczas gdy od podatników z drugiej grupy nieco ponad 18 proc., zaś od tych najbogatszych prawie 30 proc. Ale przeciętny podatek od wszystkich podatników ogółem to ponad 15 proc. (oczywiście łącznie ze składką na ochronę zdrowia). Dyletanci, którzy doradzają liderom PO, zapewne z tej średniej 15 proc. wykoncypowali ideę liniowej piętnastki. Czy z tego, że przeciętne opodatkowanie pierwszej grupy wynosi 13 proc., wynika zatem, że wprowadzenie podatku 15 proc. spowoduje, że zapłacą tylko 2 proc. więcej? NIE, ponieważ trzeba popatrzeć, jaka jest struktura wpływów podatkowych i struktura dochodów.
Okazuje się, że ci, którzy płacą w pierwszej grupie podatkowej, czyli 95 proc. podatników, dają tylko 65 proc. wpływów podatkowych, natomiast 1 proc. najbogatszych podatników z trzeciej grupy - prawie 20 proc.
Tymczasem struktura uzyskiwanych dochodów jest inna: pierwsza grupa podatkowa osiąga 76 proc. ogółu opodatkowanych dochodów, a trzecia 10 proc. Koncepcja podatku liniowego oznaczałaby więc przesunięcie znacznej części obciążenia na te 95 proc. biedniejszej większości, bo struktura obciążenia będzie musiała odpowiadać strukturze osiąganych dochodów: podczas gdy płacili tylko 65 proc. wszystkich podatków, będą musieli zapłacić 76 proc., a ci, co płacili 20 proc., zapłacą dwa razy mniej.
Wprowadzenie podatku liniowego oznaczałoby zatem, że podczas gdy obciążenie sumaryczne najbogatszych podatników z trzeciej grupy zmniejszyłoby się prawie o 5 mld zł, w drugiej grupie o niecałe 1,5 mld zł, to tych dziewięćdziesięciu pięciu procent najbiedniejszych podatników z pierwszej grupy podatkowej - musiałoby sumarycznie wzrosnąć o 6,7 mld zł, przeciętnie o 17 proc.
Ale propozycja podatku liniowego to nie tylko błąd ekonomiczny. Proponowanie takich zmian, by jednemu procentowi najbogatszych obniżyć obciążenie podatkowe - cenę za istnienie państwa - do najniższego poziomu, kosztem pozostałych, jest co najmniej nietaktem, brakiem rozsądku politycznego i jakimś megalomańskim oderwaniem od rzeczywistości.

Polska w XVIII wieku upadła, bo rozpanoszyli się w niej agenci obcych wpływów, grający na interesach i egoizmach elit, ale też dlatego, że wcześniej te elity odmówiły płacenia podatków na rzecz dobra publicznego. Czy tak bardzo wam zależy, by historia się powtórzyła?”



Cytat ze stron internetowych PO: „Jednolita stawka podatkowa ma wielu przeciwników. Ostatnia
propozycja redukcji progów podatkowych, zgłoszona w czerwcu 1998 r., napotkała silny opór środowisk
lewicowych i antyrynkowej prawicy.”

Zarzut antyrynkowości liberałowie używają w stosunku do każdej partii która nie popiera rozwiązań finansowych PO. Dla panów każdy kto nie popiera podatku liniowego jest socjalistą. Trochę wytarte i stare są te slogany. Może czas wymyślić inne? Są wartości wyższe niż rynek i pieniądze. Troska o te wartości wyraża się w progresji podatkowej i w ulgach podatkowych. Tą wartością jest dobro narodu, którego ponad połowa żyje na poziomie minimum socjalnego i który, mówiąc eufemistycznie, nie skorzysta na rozwiązaniach finansowych PO. 95% Polaków będzie dźwigać jeszcze cięższe świadczenia, jeszcze większy ciężar fiskalny.



Jan Rokita ma przypięty do garnituru emblemat z polską flagą. Czy to ma wyborcom sugerować, że ten człowiek jest patriotą i w swoich działaniach będzie się kierował polską racją stanu ? Zapewne tak. Jednak rzeczywistość jak zwykle nie jest tożsama z tym co nasi „mężowie stanu” deklarują. Patrząc na stosunek PO do pewnych kwestii związanych z UE, jak np. usunięcie złotego i wprowadzenie „wspólnej” waluty Euro, widzimy wyraźnie, że ten emblemat z garnituru w żadnej mierze nie wychodzi poza wymiar czysto estetyczny.
Wprowadzenie ponadnarodwej waluty pozbawi Polskę resztek suwerenności gospodarczej, możliwości samodzielnego kształtowania polityki monetarnej. Polska w najlepszym razie będzie miała marginalny wpływ na politykę finansową ponieważ wszelkie decyzje będą zapadały na szczeblu Europejskiego Banku Centralnego. Co więcej, wprowadzenie Euro w Polsce, Niemczech czy gdziekolwiek indziej nie ma żadnego uzasadnienia ekonomicznego ponieważ nigdy nie będzie stóp procentowych dobrych dla każdego państwa członkowskiego. Natomiast argumenty, którymi karmiły nas reżimowe media, mówiące o łatwiejszym porównywaniu cen w różnych krajach Unii są, proszę mi wybaczyć, idiotyczne.
Jak podają analitycy HSBC Holdings [ jeden z największych banków w Anglii], jednolita polityka stóp procentowych przyniosła szkody, Włochom, Niemcom oraz Holandii i może skłonić te państwa do opuszczenia strefy euro, która stymuluje wzrost bezrobocia.
Wprowadzenie waluty euro spowodowało w krajach UE spowolnienie wzrostu gospodarczego i zatrzymanie powstawania nowych miejsc pracy. W poszczególnych krajach UE, takich jak Grecja czy Włochy wzrost cen w wyniku euro był powodem w 2002 r. masowych strajków, pikiet, akcji protestacyjnych czy bojkotu sklepów.



OTWARCIE, UMIAR I SZACUNEK ?

Program PO bardzo ciekawie podchodzi do podstawowych wartości, tradycji i Kościoła. Jest tam zawarta jedynie lakoniczna wzmianka, usytuowana oczywiście na głębokich peryferiach tekstu.

"Zobowiązujemy się poprowadzić proces tworzenia nowej reprezentacji parlamentarnej. Z powagą i odpowiedzialnością. W duchu otwarcia i umiaru, szacunku dla tradycji i chrześcijańskich wartości. Dla dobra Rzeczypospolitej".

Otwarcia i umiaru ? To są słowa rodem z ust Kwaśniewskiego. Otwarcie, umiar i szacunek to rzeczy, które oficjalnie deklarują nawet komuniści. W ramach formalności zaznaczmy - tylko deklarują. Są wartości inne niż pieniądz i liberalizm. Wartości, których promocja i ochrona musi mieć miejsce w każdym polskim programie politycznym. Tych działań jednak ludzie PO nie przewidują. Zapewne liberalizm nie pozwala im na „tak daleko idącą” ingerencję państwową. Nie należy się tutaj szczególnie dziwić. Zwłaszcza, że czołowy działacz Platformy - Andrzej Olechowski, jak dowodził ostatnio artykuł Stanisława Krajskiego w „Naszym Dzienniku”, jest działaczem antykościelnej organizacji Bilderberg. Nie trudno odgadnąć co kryje się za słowami „otwartość” i „umiar” w odniesieniu do kwestii moralnych. W zrozumieniu ich pomogły mi rządy SLD.



ZNALAZŁEM INTRYGUJĄCY ZAPIS W PROGRAMIE PO.

„Zdecydowanie opowiadamy się za takim prowadzeniem negocjacji między Polską a UE w sprawach rolnych, aby polscy rolnicy byli traktowani na tych samych zasadach jak rolnicy państw UE.”

Cóż to za zdecydowanie ? Zdecydowanie muszę powiedzieć, że ten ustęp programu PO to czysta propaganda nie mająca żadnego pokrycia w rzeczywistości. Warunki na jakich Polska przystąpiła do UE mają charakter wasalno-lennych. Świadczy o tym chociażby wysokość dopłat bezpośrednich wynoszących zaledwie 25%tego co otrzymują rolnicy z zachodu. Czy w związku z powyższym PO postuluje renegocjacje warunków akcesyjnych. Nie sądzę. W tym kontekście trudno mówić o wyrównywaniu szans, o którym tyle się w mediach mówi, a co dopiero o „tych samych warunkach” za którymi opowiada się rzekomo PO. Kolejny dowód „uczciwości” i kolejna przepaść pomiędzy słowami a czynami Partii Okrągło stołowej.



KOLEJNY CIEKAWY CYTAT POCHODZĄCY Z PROGRAMU PLATFORMY.

„ System dopłat bezpośrednich
z budżetu Unii uważamy za jeden z zasadniczych zysków z przystąpienia Polski do UE,”

Tak to rzeczywiście jest „zysk”. Zachodni rolnicy otrzymują 4 razy większe dopłaty niż polscy, przy czym mówi się do nas jak do idiotów o równej, sprawiedliwej konkurencji i warunkach oraz o partnerstwie. W negocjacjach szanują jedynie tych, którzy sami się szanują. Tego o ekipie Millera powiedzieć nie sposób. Polski negocjator musi umieć uderzyć w stół i odejść od niego. Jedynie wtedy będą nas szanować. Liga Polskich Rodzin postuluje renegocjacje warunków akcesyjnych w tej materii.

Według czerwcowych danych Głównego Urzędu Statystycznego ceny pszenicy w skupie obniżyły się o 4% w porównaniu z poprzednim miesiącem i o ponad 47 % w porównaniu do czerwca ub. roku. Za żyto płaci się o 2,5 % mniej niż w maju i o ponad 45% mniej niż przed rokiem. Ceny ziemniaków spadły o 10,4% w porównaniu z notowaniami zeszłorocznymi. Ceny żywca wieprzowego spadły o 20%. Drób o 7%, rzepak również idzie w dół. Wspomnieć jeszcze należy o wzroście cen środków na produkcje rolną. [podatek liniowy sprawi, że ceny środków do produkcji rolnej wzrosną o ok. 10%] Radykalnie niskie dopłaty bezpośrednie w żadnej mierze tych strat nie zrekompensowały. GUS w pełni potwierdził słowa Ligi Polskich Rodzin mówiące o zagrożeniach płynących z akcesji do UE na tak niekorzystnych dla polskiego rolnictwa warunkach.

Te liczby potwierdzają dobitnie, że polscy rolnicy stracili na przystąpieniu Polski do UE i konieczna jest renegocjacja warunków akcesyjnych zarówno na tym polu jaki i na innych na których Polska wyraźnie traci. „Prorynkowa” Platforma jednak na to się nie zdobędzie.

PRYWATYZACJIA
Kluczowe dla zrozumienia zbrodniczego charakteru prywatyzacji jest przeczytanie poniższego artykułu autorstwa Zygmunta Wrzodaka LPR.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?ty ... d=my15.txt

Sztandarowym celem Platformy jest przyspieszenie procesu wyprzedaży polskiego majątku narodowego zagranicznym koncernom. To pojęcie bardziej jest znane, w „polskich” mediach, pod postacią „prywatyzacji”.
Wedle raportu NIK znakomita większość procesów prywatyzacyjnych zawiera znaczne nieprawidłowości. Niemalże powszechnym obyczajem jeżeli chodzi o prywatyzację jest to, że zagraniczne koncerny wykupują polskie przedsiębiorstwa za grosze, zwalniają pracowników, doprowadzają do upadłości zamykając biznes by tylko nie robić konkurencji swoim firmom na zachodzie.

Za przykład może posłużyć sprawa firmy energetycznej STOEN. Sprzedano firmę Niemcom za bezcen, co skutkowało prawie natychmiastowymi zwolnieniami i wzrostem cen energii w Warszawie.

Konieczność rozliczenia nieuczciwej prywatyzacji, która miała wymiar wręcz patologiczny, w ramach np. Prokuratorii Generalnej, jest bezdyskusyjna. Powołanie tego organu postukuje Liga Polskich Rodzin. Ten postulat działaczy Platformy jednak nie interesuje.



RZĄD TYMCZASOWY ?

Na stronach Platformy podkreśla się, że obecny program ma charakter tymczasowy. W życie wprowadzony zostanie nowy program, będący obecnie w budowie. Wyjdzie on spod pióra Rady Programowej na czele której stoi Andrzej Olechowski. Sylwetkę tego „męża stanu”, który wbrew powszechnej opinii nie usunął się z polityki, przybliżę w dalszej części artykułu. Czyżbyśmy kupowali kota w worku ?

NA ZACHÓD ! MARSZ !

„Narodowy Program Nauki Języków Obcych
Upowszechnienie znajomości języków obcych tak, aby
uczeń kończący szkołę średnią opanował przynajmniej jeden język obcy na tyle, aby uzyskać certyfikat
umożliwiający podjęcie pracy za granicą.”

To co się dzieje obecnie jest nie do przyjęcia. Czy nie dość już emigrowało wykwalifikowanej kadry pracowniczej ?Czy nie dość już straciliśmy bezpowrotnie ludzi energicznych, wykształconych, z perspektywami. Ludzie z wyższym wykształceniem emigrują ponieważ na zachodzie zarobki są kilkakroć większe. Nisko wykwalifikowania pracownicy czynią to samo z tych samych powodów. Powoli zaczynają się pojawiać braki w kadrze pracowniczej. Radykalne różnice w płacach najdobitniej obrazuje przykład pielęgniarek, które w Anglii zarabiają KILKANAŚCIE RAZY więcej niż w Polsce. Platforma widzi przyszłość dla Polaków na zachodzie, przy zmywaniu naczyń i sprzątaniu ulic, jak to się mówi, w jednoczącej się Europie. Powszechna promocja emigracji, w której udział bierze również PO, mająca miejsce w mediach, czyni z Polaków naród nomadów - naród wiecznie koczujący w poszukiwaniu pracy , dla którego pojęcie ojczyzny jest zbyt odległe, zbyt obce by je pojąć i docenić. Niezależnie od tego w jak trudnej sytuacji się znajdujemy od rzeczywistości uciekać nie wolno. Exodus nie rozwiąże problemów Polaków którzy emigrowali „za chlebem”. Nikt imigrantów nie szanuje. To zjawisko nie rozwiąże też naszych problemów. Niebawem powstaną luki na rynku pracy, które rząd zacznie „łatać” arabami tak jak to miało miejsce w Niemczech, Anglii, Madrycie, Francji, krajach Beneluxu itd. Tym krajom przyjdzie teraz zapłacić wysoką cenę za liberalną politykę imigracyjną. Każde z takich państw boryka się teraz z problemem terroryzmu. W każdym z tych państw dochodzi do zamieszek, morderstw czy rozbojów na tle rasowym. Hasło „tolerancja” okazało się być tylko lewicowym frazesem, który ma przygotować rdzenną społeczność do skolonizowania.



PRZESZŁOŚĆ PO

W kontekście fantastycznych postulatów AWS-bis warto mówić na temat przeszłości tego ugrupowania. Warto posiadać wiedzę o dokonaniach ekipy Buzka ponieważ te informacje pokazują nam czego możemy się spodziewać po przyszłym „nowym”, starym ładzie. Ten okres daje nam pewność co do przekonania, że nie należy oczekiwać zmian na lepsze po kimś kto rządził w tak nieudolny sposób.

Często w mediach działacze Platformy podnoszą przeciw SLD argument długu publicznego. Mówi się o jego ogromnych rozmiarach, o odpowiedzialności lewicy i cudownych receptach PO na jego zwalczenie. Warto przybliżyć prawdziwe kulisy powstania tego problemu. TVN24 przytoczył ostatnio wypowiedź eksperta-ekonomisty, który stwierdził, że przyczyna narastania długu publicznego w ostatnich latach leży w złych ustawach autorstwa rządu AWS/UW, czyli ekipy stanowiącej bazę osobową dzisiejszej Platformy. Dodajmy jeszcze, że ekipa Buzka zostawiła po sobie dług publiczny na poziomie 280 mld zł. Dziś wynosi on 450 mld zł.



AWS/UW [ PO ]obiecała Polakom 1mln nowych miejsc pracy. I przybył milion .....ale bezrobotnych. Pięknie się ta statystyka komponuje z niedawną obietnicą pana Rokity, który powiedział „ jeżeli PO nie będzie mogło naprawić w sposób zasadniczy problemów Polski, rząd Platformy poda się do dymisji”. SLD składał podobne obietnice, jednak nie wywiązał się z nich. Taką nieuczciwą decyzję argumentowano mówiąc o konieczności uchwalenia rzekomo istotnych dla państwa ustaw. PO sięgnie zapewne po podobne wygodne „rozwiązanie” tej obietnicy.



LUDZIE Z ZASADAMI ?


Moja wiedza na temat biografii działaczy PO jest uboga dlatego pozwoliłem sobie przytoczyć treść listu otwartego Zygmunta Wrzodaka. Będę jedynie dopowiadał informacje, które uznam za stosowne.


http://www.lprslask.iap.pl/?id=18065&location=f&msg=1

„ I kto tu mówi o uczciwym państwie? - List otwarty Zygmunta Wrzodaka do Jana Marii Rokity

Wielce czcigodny Pośle Rokita,

Z wielkim zdumieniem i jednocześnie zażenowaniem wyczytałem w lokalnych gazetach woj. podkarpackiego o pańskim wykładzie w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Wykład jak wykład, ale temat pańskiego wykładu, który brzmi "Uczciwe państwo" zbulwersował mnie. Jakie ma pan prawo wmawiać Polakom, że chce pan budować uczciwe państwo, z kim?

Z tymi samymi ludźmi z PO, którzy wcześniej tak jak pan byli w różnych rządach, poczynając od rządu T. Mazowieckiego, J. K. Bieleckiego, H. Suchockiej, J. Buzka. Rządy te tworzone były przez partie, do których pan należał tj.: ROAD, UD, KLD, UW, SKL, AWS, a teraz PO. Przecież te partie, które tworzyły rządy odpowiadają za ekonomiczny rozbiór Polski oraz były haniebnym przykładem materialnego dostatku - dla władzy, a dla Polaków - bezrobocie, nędza, brak perspektyw na przyszłość. To za tych rządów (pomijam celowo rządy postkomunistyczne, bo dbanie o swoje interesy przez komunistów było oczywiste) trwało tzw. uwłaszczanie się nomenklatury komunistycznej. To pan bronił SB w 1992 roku i ich współpracowników przed dekomunizacją i lustracją. To ci przefarbowani w liberałów SB-cy tworzą dziś szarą strefę w Polsce.
Casus Petro-Tank

Przykład powiązań starych SB-ków z tzw. liberałami jest namacalny w woj. podkarpackim. Podaję panu przykład związany tylko z jedną spółką (a jest kilkanaście takich przypadków), w którą zamieszani są pańscy partyjni koledzy. Otóż, prokuratura oskarża byłych prezesów spółki Petro-Tank o zdefraudowanie przez nich około 300 mln zł, które powinny trafić do budżetu państwa. Za tych prezesów poręczenia złożyli pańscy towarzysze partyjni: pan Tomaka, który startuje z PO do PE z pierwszego miejsca oraz pan A. Grad, poseł z PO z pańskiego województwa, poręczenie złożył również pan senator Mieczysław Janowski, który też startuje do PE z listy PiS. Całe szczęście, że prokuratura nie uwzględniła poręczeń ww. parlamentarzystów w zamian za wolność byłych prezesów Petro-Tank.

Panie Pośle Rokita, w zamian za co ręczyli pańscy partyjni koledzy Tomaka i Grad ludziom, którym prokuratura stawia zarzuty udziału w mafii paliwowej? Zapewne pan powie, że nie wie. To ja panu podpowiem. W Petro-Tank zatrudniony jest zięć pana posła Tomaki, a brat A. Grada, Stefan, też jest zatrudniony w filii Petro-Tank w Warszawie, mając samochód do dyspozycji, telefony komórkowe, wysokie uposażenie itd. Oto uczciwe państwo PO.

Panie Pośle Rokita, mam prośbę, aby pan zbadał powiązania "biznesowe" pomiędzy spółką żony pana Grada a spółką Petro-Tank i uczciwie poinformował o tym opinię publiczną. Jeżeli pan tego nie zrobi, zrobię to ja w odpowiednim czasie. Co do następnego poręczyciela M. Janowskiego z PiS, też mam bardzo ciekawą wiedzę świadczącą o jego powiązaniach z prezesami Petro-Tank, ale to temat raczej do pana Kaczyńskiego, a nie do pana. Zapewne spyta pan, a co robiła w tej spółce Rada Nadzorcza? Odpowiem panu - brali ogromną „kasę”. A wie pan kim są członkowie Rady Nadzorczej Petro-Tank? To byli SB-cy, jak ostatni szef SB Anklewicz i jego prawa ręka Wałach, których swego czasu pan bronił przed dekomunizacją. Teraz to pańscy ludzie i aparat byłego SB korzysta z tzw. "transformacji ustrojowej".

To dzięki takim politykom jak pan i pańskim partiom, państwo polskie przeżarte jest korupcją, to pan i pańskie partie wpychają Polskę w przepaść. Teraz to swoją pychą, kłamstwem, obłudą, cyniczną grą chce pan budować "uczciwe państwo"? Czy w ramach "uczciwego państwa" J. M. Wł. Rokity mieszczą się rekordziści w Polsce przyjęcia łapówki w kwocie 13 mln zł? Według ABW jednym z beneficjantów okazał się radny z PO i jeden z jej założycieli z Szczecina Janusz W. A może pan Rokita chce budować "uczciwe państwo" z prezydentem z Poznania wykreowanym przez PO, gdzie sprzedaje ziemię w mieście za 6 mln zł zamiast za 20 mln rodzinie Kulczyków? A może z szefem PO Niedbalskim z Tarnobrzega? Niech pan najpierw zacznie budować partię uczciwych ludzi, dopiero wtedy niech pan proponuje coś Polakom. Przecież to pan w Sopocie mówił, że "my sami musimy być radykalnie przyzwoici", proszę zacząć to wdrażać w swojej partii od zaraz. A może pan chce realizować hasło "uczciwe państwo" z ludźmi takimi jak:
Z kim zbuduje pan uczciwe państwo?

Paweł Piskorski - poseł PO, były prezydent Warszawy z poręki SLD. Razem z UW, następnie PO i SLD rządzili Warszawą. Afera za aferą ciągną się za Piskorskim. Afera mostowa, strata w budżecie miasta W-wy to 65 mln do 350 mln zł. Prokuratura warszawska prowadzi śledztwo. P. Piskorski przydzielał mieszkania z puli zasobów mieszkaniowych Warszawy dla prominentów z prokuratury oraz policji. Nielegalnie otrzymał mieszkanie Szef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie pan Goszczyński, obecnie zastępca szefa ABW Barcikowskiego. To jest człowiek do ochrony "interesów" z SLD, UW, PO. P. Piskorski miał wielomilionowy majątek, nagle nie ma nic. Mówił, że dorobił się na giełdzie (sic), to dlaczego przepisał majątek na drugą żonę, z którą ma rozdzielność majątkową?

Piotr Fogler - PO, obecnie przewodniczący Sejmiku Mazowieckiego. Z osobą tą kojarzone są afery: mostowa, Jabłonna, mieszkaniowa w W-wie? Piotr Fogler "nabył" 140 m kw. mieszkanie od miasta Warszawy na Saskiej Kępie za 74 tys. zł, czyli 10-krotnie taniej, zarabiając na czysto ponad 600 tys. zł. Radna Julia Pitera oskarżyła Foglera o korupcję. Fogler podał ją do sądu. Sąd w trzech instancjach odrzucił skargę Foglera. W 1994 r. działacze UW z W-wy założyli i prezesowali spółdzielni mieszkaniowej "Dembud". Spółdzielnia ta nabywała grunty od miasta W-wa za bezcen. Na działce przy ul. Grzybowskiej, przejętej od miasta za grosze, miasto straciło 30 mln zł, wówczas kiedy szefem rady dzielnicy Warszawa Śródmieście, wówczas z UW, był P. Fogler. Spółdzielnia wybudowała piękne mieszkania, ale w dowód wdzięczności P. Fogler oczywiście ma mieszkanie własnościowe w "Dembudzie", czyli też jest współwłaścicielem ziemi nabytej od miasta za grosze. Już drugi raz skorzystał z majątku Warszawy. W miejscu, gdzie powstał blok miał być park, tak przewidywał plan zagospodarowania przestrzennego Warszawy. Radny Maciej Wnuk złożył do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez p. Foglera. Sprawę badała prokurator Baranowska (ta od Rywina), ale sprawę umorzyła, przyznała później, że na prośby telefoniczne P. Foglera. Co później się okazało, p. prokurator Baranowska ma mieszkanie w "Dembudzie"? Mieszkańcy spółdzielni "Dembud" byli opisywani w różnych gazetach, że pod jednym dachem mieszkają mafiozi z Pruszkowa oraz politycy z PO, UW, SLD i prokuratorzy warszawscy, którzy ścigają mafię? P. Fogler to mąż posłanki Marty Fogler z PO. Pamiętać trzeba, że SLD+PO rządziły w Warszawie, jak każdy wie, obecnie rządzi w wielu miastach z SLD, np. w Rzeszowie prezydent miasta jest z SLD, a zastępca z PO.

Andrzej Olechowski - wystarczy zajrzeć na jego stronę internetową, ale pamiętać należy, że A. Olechowski to były współpracownik SB, siedział przy okrągłym stole, po stronie starej komuny. W latach 80. w-ce prezes NBP - wówczas kiedy przygotowywana była "afera" NBP z FOZZ-em. A. Olechowski pracuje na rzecz kapitału spekulacyjnego (patrz książki Krajskiego, Pająka). P. Rokita niech rozliczy pana Olechowskiego, Foglera, Komorowskiego.”


Ja dodam tylko skromną informację, że Andrzej Olechowski przyznał się do współpracy z wywiadem gospodarczym PRL, o czym media niejednokrotnie wspominały.


„Bogdan Klich - poseł z PO, założyciel w 1993 r. Międzynarodowego Centrum Rozwoju Demokracji w Krakowie. Prezes od 1993 do 2002 r. Centrum to było i jest finansowane przez fundacje niemieckie: Adenauera, Eberta, Schumana. Czyją politykę w przyszłości spraw zagranicznych będzie realizować PO?

Iwona Śledzińska-Katarasińska - poseł z PO, wcześniej od lat 60. w PZPR, później w UD i UW. W 1968 roku opowiedziała się na łamach "Głosu Robotniczego" po stronie Gomułki. Jako dziennikarz komunistycznej gazety atakowała "komandosów" z PZPR, za co w poprzedniej kadencji Sejmu przepraszała, ale stołek Ministra Kultury przeszedł jej koło nosa.

Prof. Jan Winiecki - ideolog PO, liberał, za komuny przy PZPR. W swoich artykułach i książkach wychwalał "wyższość gospodarki socjalistycznej ZSRR nad gospodarką imperialistyczną USA”, teraz skrajny neoliberał (patrz biblioteka Sejmowa PiSM).
Kim jest Jan M. Rokita i jego koledzy?

Na koniec Jan M. Wł. Rokita - syn dyrektora oddziału banku PKO w Nowym Jorku od lat 70. - ojciec komunista, w innym przypadku nie dostał by tak intratnej posady w Nowym Jorku. Podobny życiorys ma Konstanty Miodowicz, syn szefa reżimowych związków OPZZ. Ojcowie w komunie - synowie w opozycji. W latach 80. Miodowicz i Rokita zakładają ruch pacyfistyczny "Wolność i Pokój". Rokita dostaje się w 1989 r. do Sejmu w ramach OKP, wcześniej przy okrągłym stole. W 1990 r. zakłada skrajnie lewicowy ROAD (Ruch Obywatelski Akcja Demokratyczna) razem z Frasyniukiem, Bujakiem. W 1990 r. odchodzi z ROAD-u, zakłada Unię Demokratyczną, która w wyborach 1991 r. dostaje się do Sejmu. Ale rząd tworzy "prawica" z Janem Olszewskim na czele. Rząd Olszewskiego rozpada się po tzw. "aferze teczkowej". Rokita nt. lustracji opowiada się po stronie Wałęsy, czyli jest przeciw lustracji. Nazywa Rząd Olszewskiego kłębkiem osób ziejących nienawiścią, broni komuny i agentów SB. Wypowiedzi Rokity z tego okresu są dziś zabawne, można sięgnąć do archiwum.”

Z mojej strony dodam jeszcze, że poseł Rokita w Fundacji Batorego wspomniał, iż rolnicy na podatku liniowym stracą, będą płacić większe obciążenia. Do tej pory była mowa, że nikt nie straci na liniówce. Mamy więc ewidentne kłamstwo ze strony tego pana.


„Po upadku rządu Olszewskiego i Pawlaka Geremek wskazuje na premiera H. Suchocką, a Rokita zostaje szefem Urzędu Rady Ministrów. Faktycznie to on rządzi, jest postrzegany jako superpremier. Rząd Suchockiej rządzi tragicznie, Wałęsa rozwiązuje parlament. Wybory w 1993 r. wygrywa SLD przed PSL - razem mają większość, ale przed wyborami KLD (pierwszy milion trzeba ukraść - Merkel) łączy się z UD powołując twór UW. W 1995 r. J. Rokita odchodzi z UW, przechodzi do SKL, później do AWS, następnie do PO. J. M. Rokita często zmienia partie. Rokita ma przy sobie aparat byłego UOP-u, który pracuje nad jego wizerunkiem medialnym. Miodowicz - dawny kontrwywiad UOP. Tak samo byli oficerowie UOP - Sienkiewicz, Brochwicz (patrz: „Wprost”, 11.01.2004 r.).

Jerzy Buzek - który startuje z PO do PE z pierwszego miejsca na Śląsku. Fatalny premier wylansowany przez Mariana Krzaklewskiego. J. Buzek od początku do końca nie chciał realizować programu AWS-u, realizował program UW. Rocznie majątek narodowy wyprzedawał za 20 mld zł. Za haniebną prywatyzację PZU J. Buzek, wraz z E. Wąsaczem i Kamelą-Sowińską, powinni trafić pod Trybunał Stanu a nie do PE. Grzegorz Wieczerzak - kolega partyjny J.M. Rokity z SKL-u. Teraz Rokita się go wyrzeka. Wieczerzak twierdzi, że wspólne interesy były, ale pan Rokita milczy w tej sprawie. G. Wieczerzak hojnie obdarowywał różne fundacje. Dobrze by było, aby J.M. Rokita wyjaśnił, kto stoi za tymi fundacjami.
Bleff XXI wieku”



Ja jeszcze dopowiem, że ów jegomość starał się nieudolnie ukryć dziurę budżetową kłamiąc, że jest ona na poziomie 20 mld zł. W rzeczywistości było to 40 mld zł.

Niemiecki „Die Woche” z 21 stycznia 2000r. napisał, że w Unii Europejskiej co roku „po prostu gdzieś znika” od 4,71 do 8,56 mld euro [wg „Forum” z 6 lutego 2000r.]. Wspomnijmy jeszcze o aferze sprzed kilku lat po której cały rząd unijny, tj. Komisję Europejską na czele z Santerem i byłą premier Francji E. Cresson usunięto ze stanowisk jako odpowiedzialnych za brak odpowiedniej kontroli, która zapobiegłaby korupcji w UE.
W tym kontekście trudno jest przypisać prawdomówność minister skarbu w rządzie J. Buzka - A. Sowińskiej, która na antenie TVN powiedziała, że „ każde euro w Unii jest pod szczególną kontrolą”. [ 7 maja 2003r. program pt:”24 godziny”.]



„Pokazuję obraz państwa J.M. Rokity, to jest tylko skrawek nepotyzmu tej partii i ich polityków. Najgorsze jest to, że media komuno-liberalne nadmuchują Rokitę do granic możliwości i dają go za przykład "porządnego" polityka, pierwszego "śledczego" Polski, szczególnie dla młodzieży ma być przykładem. Przecież to hipokryzja. J.M. Rokita i PO udają, że są w opozycji do skorumpowanego układu SLD-owsko-prezydenckiego, ale głosowanie w Sejmie przeczy tej opinii. Przypomnę niektóre z nich:

- Wspólne głosowanie z SLD w sprawie przyjęcia informacji rządu o wysłaniu polskich wojsk do Iraku. Przy decyzji tej prezydent i rząd złamali Konstytucję, ale dla "praworządnej" PO nie ma to znaczenia.

- Oszustwo z SLD w sprawie referendum akcesyjnego do PE. Namawiali Polaków do zatwierdzenia w referendum fatalnego Traktatu akcesyjnego wynegocjowanego przez rząd Leszka Millera, choć Polacy Traktatu na oczy nie widzieli

- Głosowanie wspólne z SLD nad zasadniczymi ustawami z tzw. "planu Hausnera", tj. zamrożenie waloryzacji rent i emerytur, podwyżki składki na KRUS, odrzucenie ustawy o przywróceniu świadczeń przedemerytalnych, likwidacji funduszu alimentacyjnego. Te głosowania były razem z Klubem FKP R. Jagiellińskiego, czyli J.M. Rokita głosował razem z panem Witaszkiem, a pani Radziszewska z Łapińskim.

- Pomoc PO dla SLD w sprawie ustawy o VAT-cie. Przy wniosku LPR o odrzuceniu tej ustawy w pierwszym czytaniu, PO wstrzymała się od głosu. Przecież tak błagali przedsiębiorcy z różnych branż, szczególnie z budowlanej, aby nie podnosić VAT-u na materiały budowlane, ale PO i SLD byli głusi na te wołania. W tej i innych sprawach woleli słuchać socjalistów z Brukseli, a nie polskich przedsiębiorców.

- Wspólne głosowanie z SLD nad przyjęciem informacji rządu w sprawie strzelania do bezbronnych studentów w Łodzi, gdzie śmierć od kuli policyjnej poniosło dwoje studentów.

Oto partia ludzi, którzy co innego mówią, co innego robią. Panie Rokita dosyć tej obłudy! Niech pan powie czym różni się PO od SLD. Jaki macie program gospodarczy dla Polski.

Czy lustrację majątkową posłów (słuszną) zacznie pan od posła Piskorskiego i jego żony? Dokąd będzie pan oszukiwał polską opinię publiczną. Zamiast "uczyć" polską młodzież, niech pan zejdzie ze sceny politycznej w ramach "przyzwoitości władzy publicznej", "uczciwego państwa", "prawa sanacji życia publicznego" oraz dla "radykalnej przyzwoitości".

Rzeszów, dnia 4 czerwca 2004 r.
(-) Zygmunt Wrzodak
poseł na Sejm RP”



W ramach formalności przytoczmy jeszcze kilka słów na temat sylwetki współzałożyciela PO i członka Rady Programowej - Andrzeja Olechowskiego.

Poniższe fragmenty pochodzą z „Naszego Dziennika”. Polecam zapoznać się z całością artykułu.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?ty ... d=my12.txt


„Gdy kandydował w wyborach prezydenckich, poparli go m.in. Andrzej Zoll, Zbigniew Religa, Czesław Miłosz, Józefa Hennelowa, senator Krzysztof Kozłowski.[...] Zoll jest, a przynajmniej był, członkiem Rotary Club (por. choćby: A. Socha, Bądź przyjacielem, Polska Zbrojna z 8.11.1994). Religa kojarzy mi się z Lions Club (por. choćby: K. Nielaba, Łagodne Lwy, Trybuna Śląska z 13.01.1994). Nazwisko Miłosza pojawiło się w książce pt. "Masoneria polska 1993", gdzie czytamy: "W 1947 r. Stempowski (który był wtedy Wielkim Mistrzem) informuje za pośrednictwem, jak wszystko na to wskazuje, Czesława Miłosza, wielkiego komandora masonerii w USA J.H. Cowlesa, 'że masoneria polska podzieliła los sąsiednich (...) i wyginęła - przestała istnieć'" (informacja ta została zaczerpnięta z: L. Hass, Druga wizyta Johna Henrego Cowlesa w Polsce, Ars Regia nr 2(3)93, s. 100). No i oczywiście senator Kozłowski z UW (ten, co tak bronił Wielkiego Mistrza Józefa Lipskiego w Senacie przed "Naszym Dziennikiem" i odsądzał pismo od czci i wiary).

Cóż można jeszcze powiedzieć o Olechowskim? Bardzo wiele. Trzeba by na to kilku czy kilkunastu artykułów. Zacytuję tu tylko swój materiał na temat Fundacji Batorego publikowany w "Naszym Dzienniku": "W tym miejscu warto wspomnieć, że Soros jest, co sygnalizuje również Osęka, członkiem nazywanego przez wielu masońskim rządem światowym, Klubu Bilderberg (każdy może to sobie sprawdzić w internecie). O Klubie tym i o Sorosie pisało wielu badaczy masonerii (por. choćby: J.A. Cervera, Pajęczyna władzy, Wrocław 1997, s. 225-229 i P. Virrion, Rząd światowy. Globalizm, Antykościół i Superkościół, Komorów 1999, s. 83-90). Obszerny artykuł poświęcił mu w 'Naszej Polsce' (nr 50/99) Paweł Siergiejczyk (który pisał też zresztą sporo o Fundacji Batorego). Przypomina on tam, że inicjatorem tej organizacji był Józef Retinger, jeden z najbardziej znanych i wpływowych masonów w historii (oddzielną książkę poświęcił mu Henryk Pająk), członek loży B'nei B'rith skupiającej wyłącznie Żydów.

Członkami tego Klubu byli lub są między innymi: Bill Clinton, Gerald Ford, Henry Kissinger, ambasador USA przy ONZ Richard Hollbrook, Al Gore (wiceprezydent USA, kandydat na prezydenta), amerykańscy sekretarze skarbu Nicholas Brady, Robert Rubin, Lawrence Summers (jest nim obecnie), prezes Chase Manhattan Bank, Dawid Rockefeller, Zbigniew Brzeziński i Andrzej Olechowski (także członek Rady Fundacji Batorego) itd.

Olechowski wielokrotnie wypowiadał się w prasie. Zacytujmy tu tylko jedną jego wypowiedź, którą wydrukowała "Gazeta Wyborcza" (z 2-3.01.1999): "Trzeba przypominać, że państwo jednego tylko narodu zubaża ten naród duchowo, prymitywizuje moralnie i prowadzi do nacjonalistycznych ekscesów. (...) Krucjata przeciwko globalizacji ma niewiele wspólnego z chrześcijaństwem. To totalitarne państwo narodowe jest niechrześcijańskie. (...) Każdy uważny i szczery obserwator musi przyznać, że ksenofobia przybiera w Polsce na znaczeniu. Winę za to ponoszą przede wszystkim elity katolickie, które najpierw nie widziały potrzeby, a potem nie znalazły siły, by na to zjawisko zareagować. Najwyższy czas to zrobić. Dekomunizacja i ksenofobia mają te same źródła i ten sam skutek - kreują wroga. Jest to stary, dobrze w Europie znany sposób budowania jedności, pokonywania wewnętrznych podziałów. Ale używanie go jest samobójczą głupotą, gdy wróg jest wewnętrzny i tak szeroko i niejasno zdefiniowany jak komuniści czy Żydzi. Ilu z tych, którzy przeżyli PRL może z ręką na sercu powiedzieć, że nic złego nie zrobili? Ilu z nas w Europie Środkowej może, z ręką na ustawach norymberskich, udowodnić, że nie ma w sobie śladu krwi żydowskiej?".”

Komentarz jest tutaj zbyteczny.

„W swojej książce pt. "Wygrać przyszłość" (TWIGGER SA, Warszawa 1999) Olechowski twierdzi, że integracja w ramach Unii Europejskiej powinna być jak najgłębsza i najszersza i to jest "jedną z podstawowych dyrektyw patriotyzmu". Inaczej gdyby ta integracja była "płytka", "fakultatywna", to Europa "szybko by się rozwarstwiła na mniejsze, konkurujące ze sobą grupy". Zyskamy za to "podstawy do odegrania roli regionalnej" (s. 26 i 27). Pisze tam również: "Nie bójmy się perspektywy wspólnoty wielu narodów". Będzie to bowiem "ponadnarodowa demokracja" (s. 31). "Trzeba udawać, że jesteśmy suwerenni" - naucza Olechowski, a więc: "udajemy, że jest ono suwerenne i powierzamy mu zadania oraz stosowne uprawnienia. Państwo wchodzi w porozumienie z innymi państwami, tworzy z nimi stosowną instytucję ponadpaństwową i przekazuje jej zadanie oraz związane z nim uprawnienia. W konsekwencji, w tej sprawie, państwo przechodzi na pozycję władzy lokalnej, która działa w ramach wytycznych instancji wyższego szczebla, a obywatel - na pozycję członka lokalnej wspólnoty" (s. 34).
Wreszcie pisze: "Nie mam wątpliwości - globalizacja jest nieuchronna" (s. 81). Musi więc, po pierwsze, zaniknąć rolnictwo (s. 84). Trzeba zatem "wyzwolić chłopów z przywiązania do ziemi" (s. 86). Globalizacja, mówi Olechowski, da nam "szansę na szybsze pokonanie dystansu do bardziej zaawansowanych narodów, zrobienia czegoś pożytecznego, wybitnego"
(s. 127). "Chodzi o to, aby Polacy nie znaleźli się wśród tych, którzy uciekli w skansen" (s. 127) - naucza dalej. Co jeszcze powoduje globalizacja? Przede wszystkim "zmniejszenie możliwości praktykowania wartości i idei nacjonalistycznych", wzbogacenie duchowe i moralne (s. 128). Kto się boi globalizacji? "Ludzie, którzy osłabienie więzów i obyczajów natury plemiennej odbierają jako osobiste zagrożenie" (s. 128).
Oto więc zasady, leżące u podstaw nowego programu PO, który zostanie ogłoszony po wyborach.


Partia braci Kaczyńskich od lat raczy nas swoją „prawością” i „sprawiedliwością”. O tym jak te wartości wyglądają w zderzeniu z rzeczywistością można przeczytać niżej.

KADENCJA KACZYŃSKIEGO NA URZĘDZIE PREZYDENTA WARSZAWY

Kaczyński na spotach reklamowych rzucił hasło "uczciwość". Dziś jesteśmy bogatsi o wiedzę na temat przebiegu kadencji Kaczyńskiego na urzędzie prezydenta stolicy. Ta wiedza pozwala nam stwierdzić, że owa "uczciwość" ma wymiar czysto propagandowy. To widmo, iluzja i baśń. Kaczyński obiecał Warszawiakom więcej inwestycji, miejsc pracy i walkę z długami miasta. Realia są takie, że inwestycje zmalały o 50%, podczas gdy bezrobocie ROŚNIE pan Prezydent wydaje zabawy sylwestrowe za 1 mln zł, a miasto jest teraz w jeszcze większych długach. Dodam jeszcze, że nawet PO hucznie gromiło Kaczyńskiego za jego kadencję na urzędzie prezydenta miasta Warszawy w czasie gdy miał otrzymać absolutorium. Należy zaznaczyć, że PO było wówczas w bardzo dobrej komitywie z PiS’em. To był pakt-sojusz, można by rzec żelazny. „Rzetelność”, „uczciwość” i „fachowość” pana Kaczyńskiego jest tutaj bardzo wyraźna.

Contra factum non est argumentum.

KATOLIK ?

Kandydat na prezydenta PiS'u kreuje się na człowieka, który wyznaje wartości katolickie. Cóż to za katolicyzm skoro ten człowiek finansował organizację pederastów Lambda. Przekazał na ich rzecz około 8000 zł. Szanowny czytelnik może to sprawdzić na stronach internetowych urzędu miasta Warszawy. W świetle tej sprawy stosunek Kaczyńskiego do kwestii moralnych nie jest już taki oczywisty. Należy dodać jeszcze, że nielegalną manifestacje homoseksualistów ochraniały takie organy siłowe jak : policję, BOR oraz straż miejską. Są to formacje podległe prezydentowi Warszawy.

Zapraszam do artykułu, który traktuje na ten temat.
http://www.wszechpolacy.pl/t.php?id=1086

Media podają, że Kaczyński trafił do polityki za namową masona Jana Józefa Lipskiego, który nigdy nie krył swoich resentymentów wobec polskiej tradycji narodowej. Jakże pięknie to wygląda w zestawieniu z niedawnymi słowami : „...cenimy sobie elektorat tradycjonalistyczny...”. Śledząc typ demagogii PiS-u, bo przecież nie retoryki, można dojść do zadziwiających wniosków. Zdaje się, że panowie sięgają do tradycji jakobińskiej, a zwłaszcza przemówień Robspierra. Francuski rewolucjonista również często wspominał o „agentach Pitta”, republika nieustannie zagrożona była przez „perfidny Albion”, także głoszono „rewolucję cnoty”. Panowie Kaczyński i Robespierr zgadzają się również w socjalistycznych zapatrywaniach na państwo. Program gospodarczy PiS to powrót etatyzmu i interwencjonizmu państwowego. Absurdalny wydaje się być postulat tej partii o ustanowieniu maksymalnych cen na podręczniki szkolne[15 zł w podstawówce, 18 w gimnazjum, 20 w liceum]. Czyżby panowie chcieli realizować Gomułkowską „polską drogę do socjalizmu” ? Realność postulatów PiS wygląda tak samo jak realność odebrania gen. Jaruzelskiemu stopnia generała.



ZNAMY TEN ANTYKOMUNIZM


Lech Kaczyński kreuje się na antykomunistę. Cóż to za antykomunizm skoro pan Kaczyński nie widzi żadnych przeciwwskazań dla transferu polityków pochodzących z partii o profilu postkomunistycznym, notabene partii popierających legalizację związków homoseksualnych - to pięknie komponuje się z rzekomym katolicyzmem do którego przyznaje się pan kandydat. Mowa jest tu chociażby o pośle Mojdzesowiczu, który niedawno doznał oświecenia duchowego i opuścił szeregi Samoobrony by wstąpić do Pis’u.

Mam jeszcze inne rodzynki. Pan Kaczyński brał udział w tajnych naradach w Magdalence. W ramach egzegezy powiem, że na mocy układu okrągłostołowego i ww. panowie generałowie Kiszczak i Siwicki zasiedli w tzw. pierwszym „niekomunistycznym” rządzie Polski na resortach siłowych - tj. m.in. MSW. Dzięki temu mieli możliwość palenia akt operacyjnych SB co też skrupulatnie robili przez około 9 miesięcy. Jeżeli ktoś widział film „Psy” z B.Lindą, wie jak to wyglądało. Zostały spalone m.in. akta dotyczące kolaboracji czołówki Solidarności z SB. Gdyby te teczki istniały zapewne patrzylibyśmy wszyscy zupełnie innymi oczami na tzw. żywe legendy Solidarności, ludzi o których mówi się, że obalili komunizm.
Polecam książkę : Peter Raina "Droga do Okrągłego Stołu-zakulisowe rozmowy przygotowawcze"

ANTYROSYJSKIE RESENTYMENTY

W kontekście drastycznie pogarszających się stosunków polsko - rosyjskich, a w szczególności podpisania 8 września porozumienia w sprawie budowy Gazociągu Północnego, można by postawić pytanie co politycy PiS-u zrobili by te stosunki ocieplić. Trudno o tym rozmawiać. O wiele łatwiej wskazać przykłady donkiszoterii, braku politycznego wyczucia i pragmatyzmu. Wspomnijmy chociażby inicjatywę, popartą przez PiS, nazwania warszawskiego ronda imieniem czeczeńskiego terrorysty - Dudajewa. Ów jegomość był sowieckim generałem, nie stroniącym od koncepcji nalotów dywanowych w czasie radzieckiej inwazji na Afganistan, długoletnim członkiem Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego, co w zestawieniu z hasłami dekomunizacji z którymi afiszuje się PiS wygląda dość dziwnie, oraz krwawym dyktatorem, który doprowadził swój kraj do ruiny. Notabene, Dżochar Dudajew udzielił militarnego wsparcia, w postaci batalionu Szamila Basajewa, islamskim Abchazom podczas rebelii w Gruzji. Między innymi z tego względu Rosja, mówiąc eufemistycznie, dość chłodno przyjęła pomysł PiS-u. Inny przykład „walki” ekipy Kaczyńskiego o dobre stosunki ze wschodem to sprawa obchodów rocznicy zwycięstwa ZSRR nad Trzecią Rzeszą. Podobno partia braci Kaczyńsich wydała 0,5 mln zł na reklamy telewizyjne przeciwko wyjazdowi Prezydenta RP na moskiewskie uroczystości. Tak długo jak polską politykę zagraniczną będą uprawiali historycy, a nie ludzie pragmatyzmu, tak długo Polska nie będzie miała przyjaznych stosunków z Rosją. Normalizacja tych stosunków jest w najwyższym stopniu konieczna, tak z przyczyn politycznych jak i gospodarczych. Próby bawienia się w politykę zagraniczną przez partię Kaczyńskich w żadnej mierze temu nie sprzyjają.

http://prawica.net/index.php?q=node/1153

Prawnik z Rzeszowa komentuje tzw.”urynkowienie zawodów prawniczych” przez PiS.


http://www.lpr.pl/?sr=!czytaj&id=1115&d ... cz=270&gr=
„Razem z SLD przeciwko projektom Lig
Gość

Post autor: Gość »

http://www.lpr.pl/?sr=!czytaj&id=1115&d ... cz=270&gr=
„Razem z SLD przeciwko projektom Ligi Polskich Rodzin.” - artykuł na temat sojuszu PiS/SLD.

http://www.raportnowaka.pl/news.php?typ=news&id=95
http://www.raportnowaka.pl/tekst.php?p=pis
Po przeczytaniu niektórych informacji z artykułów posła Nowaka można dojść do wniosku, że partia braci Kaczyńskich powinna się raczej nazywać „Bezprawie i Niesprawiedliwość”.



„RZETELNE SONDAŻE”

„Znam tylko jeden rodzaj sondaży. Są to demokratyczne wybory.” Margaret Taczer.

Media często raczą nas sondażami, z których wynika, że jedynym ugrupowaniem na które wolno jest głosować to POPiS, a cała reszta to dyletanci nie mający poparcia społecznego, partie kanapowe i podwórkowe. Myślę, że nie zaszkodzi przyjrzeć się w jaki „rzetelny” sposób są one produkowane,

PENTOR jest firmą związaną z SLD, więc już z tego względu merytoryczna wartość jego badań jest bardzo wątpliwa. Równie „rzetelne” dane podaje CBOS. Z donioślejszych „osiągnięć” tej firmy należy wymienić:
w 1997 r. prognozowanie zwycięstwa wyborczego SLD
w 2000 r. niedoszacowanie o 100 % wyniku Mariana Krzaklewskiego
w 2001 r. prognozowanie wyniku SLD na poziomie 50 %
w 2004 r. niedoszacowanie o 100 % wyniku Ligi Polskich Rodzin

W lutym 2005 ukazał się w „Gazecie Wyborczej” sondaż prezydencki, autorstwa CBOS-u, z którego wynikało, że aż 28 % respondentów nie wskazało żadnego kandydata. Dla porównania sondaże Pracowni Badań Społecznych, ze stycznia tegoż roku, wskazywały na zaledwie 6 % niezdecydowanych. Badania Polskiej Grupy Badawczej wskazywały natomiast na 4 %. Na przestrzeni jednego czy dwóch tygodni nie mogło dojść do tak znacznego wzrostu procentowego niezdecydowanych wyborców. Z czego więc wynika „cudowny” sondaż CBOS-u ?

W owym sondażu zawierającym potencjalnych kandydatów, CBOS zamieścił Tomasza Lisa. Stało się to wbrew prośbie dziennikarza Polsatu, który sobie tego nie życzył. Zamieszczenie Lisa w sondażu wydaje się być działaniem zamierzonym, którego celem miało być osłabienie innych kandydatów.

Ciekawy jest również brak kandydatów PSL-u i UW, a jednoczesne występowanie aż dwóch kandydatów SLD [ Cimoszewicz i Oleksy ]

Centrum im. Adama Smitha sporządziło raport w którym dokonano porównania wyników sondaży przedwyborczych z rezultatami głosowania w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2004 r. NA SIEDEM FIRM BĘDĄCYCH PRZEDMIOTEM ANALIZY CBOS ZAJĄŁ OSTATNIE MIEJSCE.

Sondażowe notowania niektórych partii są CELOWO ZANIŻANE. Taką tezę postawili jakiś czas temu badacze opinii publicznej w wywiadzie dla TVN24. Wynika z niego, że szczególnie jest tutaj poszkodowany Klub Parlamentarny Liga Polskich Rodzin.

Polecam poniższy artykuł !!!
http://www.naszdziennik.pl/index.php?ty ... d=po01.txt


TO JUŻ NIESTETY KONIEC.


Kulisy sukcesów PO są bardzo jasne i klarowne. Wystarczy się pięknie uśmiechać do kamer, mieć poparcie zachodniego kapitału i „polskich” mediów. W razie spadku notowań bądź też ujawnienia afery gospodarczej można uciekać przed odpowiedzialnością i zmieniać szyldy partyjne, aż do uzyskania upragnionych, sondażowych procentów. W mniej jasnych barwach rysuje się oferta programowa Partii Okrągłostołowej. Większe obciążenia podatkowe, co potwierdził nawet poseł Rokita w Fundacji Batorego, dalsza wyprzedaż majątku narodowego, sprzedanie suwerenności gospodarczej poprzez wprowadzenie euro, ignorowanie socjalnych potrzeb polskiego społeczeństwa, którego większa część żyje na granicy nędzy. To wszystko doprowadzi do zwrócenia się polskiego elektoratu, zwłaszcza tego mało i średnio zarabiającego, ku autorytarnym demagogom z białoczerwonymi krawatami. O ich programie i działaczach lepiej nie mówić.


Napisał/cytował/zredagował/przemyślał/ Michał Wodziński działacz MW Bydgoszcz

Praca powstała w oparciu o media polskie i polskojęzyczne.



A tutaj inny ciekawy artykuł.
http://mwbstok.wszechpolacy.pl/forum/vi ... c&start=60
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 659
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: zbyszek »

wybacz gościu, ale mam wrażenie, że nikt nie będzie twoich postów dokładnie czytał, mamy mnóstwo wypowiedzi dot. wyborów w mediach. nie ma sensu je tu kopiować, jeśli koniecznie chcesz podawaj same odnośniki zamiast kopiowanie tekstów. jednak zamiast tego co znamy z mediów ciekawe byłoby twoje własne zdanie twoje własne argumenty, a nie cudze.
ODPOWIEDZ