Inflacja - monetyzacja - konwergencja.

dyskusja teoretyczna tematów finansowo-gospodarczych,
aktualnie dział nieczynny

Moderator: Violetta Okoń

Jacek A. Rossakiewicz
local
Posty: 295
Rejestracja: wt lip 29, 2003 2:10 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Inflacja - monetyzacja - konwergencja.

Post autor: Jacek A. Rossakiewicz »

Inflacja - monetyzacja - konwergencja

INFLACJA. Nieproporcjonalnie silny i stosunkowo szybki ogólny wzrost cen
często z powodu powiększenia się liczby pieniędzy w obiegu w stosunku do
liczby towarów i usług na rynku. (Kopaliński)

Definicja ta w sposób bardzo zwięzły określa inflację. Wzrost cen jest tutaj
skutkiem zachwiania proporcji ilości pieniędzy do ilości towarów i usług.
Utrzymywanie stałej proporcji PIENIĘDZY DO DÓBR (parytet dóbr) nie jest
powodem inflacji.
Natomiast brak emisji pieniędzy przy wzroście produkcji spowoduje zjawisko
przeciwne: DEFLACJĘ, czyli niedobór pieniądza, którego wskaźnikiem może być
w efekcie także obniżenie cen.
Pierwszy wskaźnik deflacji to OBNIŻENIE POZIOMU ZASPOKOJENIA POTRZEB na
skutek zmniejszenia się wartości/ilości transakcji (lub braku ich
proporcjonalnego wzrostu do wzrostu PKB) Spadek cen to ostatni, bardzo
zaawansowany, wskaźnik deflacji.

W obu definicjach (inflacji i deflacji) wzrost lub spadek cen jest skutkiem.
Przyczyną jest ZACHWIANIE PROPORCJI pomiędzy ilością pieniędzy a wielkością
produkcji.

Błędem jest, stosowane dzisiaj nagminnie, uproszczenie wykładni zjawiska
inflacji: wzrost cen = inflacja = pożądane zmniejszenie ilości pieniądza w
obrocie.

Kiedy następuje spadek produkcji rodzi się inflacja, otrzymujemy sygnał, że
DÓBR jest mniej i możemy coś z tym zrobić, np. PODNIEŚĆ PRODUKCJĘ lub
zgodzić się na inflację; zapłacić podatek inflacyjny.

Niewłaściwym (i niestety najczęściej obecnie stosowanym) rozwiązaniem w
przypadku inflacji jest STAŁA Z NIĄ WALKA, polegająca JEDYNIE na
ZMNIEJSZANIU ILOŚCI PIENIĄDZA na rynku, bez względu na kondycję gospodarki i
POZIOM PRODUKCJI. Wówczas oczywiście można utrzymać wartość pieniądza,
poprzez zmniejszenie jego ilości w obiegu, ale w efekcie końcowym sytuacja
gospodarcza jeszcze się pogarsza. Coraz trudniej jest gospodarować i
produkować dobra, kiedy jest coraz mniej pieniądza w obiegu. Spadek REALNEJ
MONETYZACJI to spadek popytu. Produkcja staje się coraz mniej opłacalna (lub
nieopłacalna). Przyczyna inflacji pogłębia się - a nie jest likwidowana.
Poza tym ludziom żyje się coraz gorzej, choć pieniądz utrzymuje swoją
wartość.

Taka polityka monetarna jest stosowana dla ochrony interesów właścicieli
kapitału, wartość pieniądza (ich własność) zostaje ochroniona (na pewien
czas), ale społeczeństwo i gospodarka popada w coraz większy kryzys. W końcu
kryzys ten zagrozi wartości kapitału, więc polityka ta jest krótkowzroczna

Lepsze jest utrzymywanie gospodarki w dobrej kondycji; LIKWIDACJA INFLACJI
POPRZEZ ROZWÓJ GOSPODARCZY a nie poprzez zmniejszanie obrotu i zaciskanie
pasa, czyli brak zaspokojenia potrzeb ludności. Okazuje się, że na inflację
lepszym lekarstwem jest wzrost inwestycji, choćby wymagał emisji pieniędzy -
we właściwej proporcji.

"Cel inflacyjny" realizowany poprzez NBP jest zatem realizowany niewłaściwie
Obniżenie stóp procentowych nie jest wystarczającym mechanizmem transmisji
polityki monetarnej i nie prowadzi do podniesienia stopy inwestycji.

NBP powinien korzystać z drugiej dźwigni , jaka mu przysługuje; a mianowicie
z konstytucyjnego prawa do emisji pełnowartościowego pieniądza. Wzrost
ilości pieniędzy spowoduje ożywienie na rynku, inwestycje staną się
opłacalne; nastąpi wzrost ilości dóbr i usług. Inflacja zostanie
zastopowana.

Taka działalność NBP ograniczy potrzebę brania kredytów konsumpcyjnych i
przywróci równowagę pomiędzy ilością pieniądza pełnowartościowego a ilością
kredytowego długu. Kredyty zostaną spłacone. "Złe (niespłacalne) długi"
zostaną ograniczone.

Lekarstwem jest emisja-monetyzacja Pro Publico Bono.
Wzrost ilości dóbr będzie powodem do dalszej emisji pełnowartościowych
pieniędzy.
Polska ma w zakresie emisji pieniędzy 100% zapas monetyzacyjny do unijnej
normy. Zapóźnienie emisyjne PLN do euro, dolara i jena jest jedną z przyczyn
złego stanu polskiej gospodarki, w tym; zawyżenia kursu złotówki,
nieopłacalnego exportu i nadmiernie opłacalnego importu.

Jest to także zjawisko, które czyni obecne kryteria KONWERGENCJI (przyjęcia
euro w Polsce) zupełnie bezzasadnymi. Najpierw potrzebne jest wyrównanie
poziomu monetyzacji. Dopiero potem przestrzeganie kryteriów konwergencji.
Kryteria konwergencji zostały ustalone przez Szwedów po to, aby oddalić
wprowadzenie euro w Szwecji. Nie ma w nich mowy o poziomie monetyzacji
powiem nie ma większych różnic pomiędzy poziomem monetyzacji w Szwecji i 14
pozostałych krajach "starej" UE. Pomiędzy unijną 15 a Polską różnica poziomu
monetyzacji jest zasadnicza i warto w naszym interesie najpierw zlikwidować
ją właśnie. Na szybkim wprowadzeniu euro po zaniżonym kursie może skorzystać
tylko polska finansowa oligarchia. 80% Polaków straci na tym przynajmniej
25-30%; ceny o tyle zapewne pójdą w górę.

Co najważniejsze! Przyjęcie euro musi wiązać się z prawem do SENIORATU,
czyli do emisji BANKNOTÓW EURO przez NBP (nie tylko do bicia bilonu). Jest
to podstawowe prawo do emisji-monetyzacji przyrostu dóbr, przysługujące w
UE - NARODOM. Prawo do senioratu należy do narodów, a nie do prywatnych
banków: tych wchodzących w skład ESBC i tych emitujących pieniądz dłużny w
postaci zapisów na koncie. Prawo do senioratu powinno zostać w UE
szczegółowo określone i wyrażone w postaci jednolitych zapisów prawnych,
wynikających z dobrej teorii ekonomicznej (patrz: Demokracja Finansowa).
Seniorat powinien stać się dzisiaj konkretną praktyką. Nie jest to już prawo
do renty emisyjnej czy tez menniczej, ale prawo do prowadzenia emisji
pieniędzy i do 100% wartości wyemitowanych pieniędzy. Szczegółowe przepisy
UE powinny określać ilość emitowanego pieniądza: deltaM=PKB/V. Kwestia jak
liczyć V i jakich używać wskaźników M została opisana w temacie: Po pierwsze
właściwa monetyzacja. Do liczenia szybkości obrotu V i emisji M używałbym
wielkości M1, gdyż jest to wartość najbardziej przybliżona (odpowiadająca)
ilości pieniądza w obrocie.

Jacek Andrzej Rossakiewicz.
Zablokowany