Przyjrzymy się funkcjom, które w dziejach ludzkości pełnił pieniądz. Pierwszą funkcją, do której pieniądz został powołany, było umożliwienie swobodnej wymiany. Pieniądz umożliwiał swobodny handel. Po drugie pieniądz stał się bardzo sprawnym i wygodnym sposobem gromadzenia majątku, (oprócz Chin gdzie wprowadzono papierowy pieniądz terminowy uniemożliwiający tezauryzację) Gromadzenie majątku (tezauryzacja) nie była zgodna z pierwotną funkcją pieniądza, ale konsekwentnie z niej wyniknęła — stało się to możliwe w przypadku pieniądza kruszcowego (bezterminowego). Pieniądz umożliwiał także swobodny podział wytworzonych dóbr.
Umożliwienie swobodnej wymiany i łatwy podział dóbr to pozytywne funkcje pieniądza. Natomiast gromadzenie pieniądza może mieć wiele funkcji i nie wszystkie są pozytywne. Pozytywna funkcja gromadzenia pieniędzy to kumulowanie środków finansowych, po to, aby zrealizować społecznie użyteczne przedsięwzięcie. Inny pozytywny aspekt gromadzenia pieniędzy to oszczędzanie na zakup artykułu, którego cena przekracza nasz jednorazowy dochód. Natomiast bezużyteczne gromadzenie pieniędzy (tezauryzacja) ma znaczenie negatywne, które można porównać do czasowego wycofywania pieniądza z obiegu. Takie zjawisko, kiedy stawało się powszechne, zaburzało wymianę, utrudniało handel i produkcję oraz zaspokojenie potrzeb tym, którzy nie posiadali odłożonych zasobów pieniędzy. Następowała wówczas z konieczności, (ale jeszcze częściej z chciwości), dodatkowa emisja monet o zmniejszonej zawartości kruszcu; tzw. „psucie pieniądza”.
Zjawisko ówczesnego psucia pieniądza mogło oczywiście wynikać nie tylko z chciwości, ale także z braku złota. Złoto w pieniądzu bardziej go ograniczało, niż mu pomagało. Stwarzało dodatkową komplikację zaciemniającą zależność pieniądza od ludzkiej aktywności. Brak złota mógł nawet w przypadku dynamicznie rozwijającej się gospodarki, prowadzić do zastoju. Z kolei nadmierna emisja (nawet złotego) pieniądza prowadziła do inflacji i upadku danej waluty w przypadku braku produkcji. Stało się tak np. w XVII wiecznej Hiszpanii. Wzrost ilości kruszców, jakie były przywożone z Ameryki, powodował proporcjonalny wzrost cen. (Por. Norman Davis, Europa, Kraków 1999, s. 1279.) Podobnie przyczyną gospodarczego zastoju stawała się produkcja artykułów, na które nie było społecznego zapotrzebowania. Najlepszym przykładem braku społecznego zapotrzebowania na produkowane „dobra” są zbrojenia. Brak zapotrzebowania na broń jest likwidowany poprzez wywoływanie konfliktów i wojen, wbrew woli społeczeństw (patrz: Irak).
Negatywne zjawiska towarzyszące pieniądzom brały się zazwyczaj z jego bezużytecznego gromadzenia (tezauryzacji), ono samo zaś wynikało z ludzkiej chciwości — chciwość zaś z lęku i poczucia małej wartości.
Szybko pojawiły się inne zastosowania zgromadzonego pieniądza, nie związane z handlem, produkcją, dzieleniem majątku, ani z płaceniem podatków, ale wymyślone przez ludzi chciwych i służące chciwości.
Pieniądz zaczęto pożyczać na procent. Ten, kto miał dużo pieniędzy mógł pożyczyć je na procent drugiemu. Takie pożyczanie nie było przyjacielską przysługą. Stało się interesem. Wierzyciel musiał oddać więcej pieniędzy niż pożyczył. Zjawisko to zaczęto nazywać lichwą. Lichwa jest zyskiem, jaki ktoś uzyskuje bez pracy, czyli bez wydatkowania swojej energii — niezależnie od wysokości odsetek. Lichwa to utrzymywanie się przy życiu bez pracy. Jest ona sprzeczna z Bożymi wskazaniami; „w mozole żywić się będziesz, [...] w pocie oblicza twego będziesz jadł chleb” (Por. 1Moj. 3:17,19 BW), które określają kondycję człowieka, jej związek z pracą fizyczną i umysłową.
Zysk z lichwy jest możliwy wyłącznie dzięki temu, że istnieją różnice finansowe pomiędzy ludźmi. Jest on związany z pracą tylko pośrednio — z pracą innych ludzi, którzy pożyczyli pieniądze, aby przeżyć lub sfinansować własne przedsięwzięcie gospodarcze. Lichwa jest więc podstawową formą finansowego wyzysku człowieka przez człowieka, którą pieniądz bardzo usprawnił. Nie piszę, że wywołał, bowiem lichwa, czyli żądanie oddania więcej, niż się pożyczyło, realizowane było także w gospodarce towarowej, np. w zbożu i było obecne już w starożytnej Mezopotamii i Egipcie.
Pieniądz i wynikająca z jego kruszcowej postaci możliwość tezauryzacji ułatwiała lichwę, prowadząc do największej patologii społecznej, czyli stanu kiedy „pieniądz rodzi pieniądz” bez pracy i bez wysiłku właściciela, za to stając się formą powszechnego i zalegalizowanego wyzysku. Wyzysku tym bardziej jadowitego, że coraz powszechniejsze pożyczki nie mogą być spłacone w warunkach braku dodatkowej emisji pieniądza. Bez emisji pieniądza, oprocentowanie generuje dług, który może być ściągnięty jedynie z wcześniej zgromadzonego majątku. Po przekroczeniu pewnego progu oprocentowania i poziomu zaciągniętych pożyczek, nie można już spłacić długu, który powiększa się z czasem automatycznie i do niespotykanych rozmiarów.
Lichwa w trakcie dziejów została bardzo ściśle związana z pozytywną funkcją gromadzenia pieniędzy; umożliwiała bowiem sfinansowanie społecznie użytecznego przedsięwzięcia ludziom przedsiębiorczym, nie posiadającym gotówki. Lichwa przylgnęła do gospodarczej inicjatywy, jak pasożyt do zdrowego organizmu. Symbioza ta była możliwa, dlatego że wspólnota ludzka nie wypracowała innych, etycznych zasad emisji pieniądza na cele społecznie użyteczne. Przemieszanie negatywnego aspektu lichwy i pozytywnego aspektu udzielenia pożyczki, jest obecne w polityce finansowej do dzisiaj. Współcześnie doszliśmy do takiego punktu w rozwoju naszej cywilizacji, że musimy oddzielić potrzebę emisji pieniądza na cele społecznie użyteczne od lichwy, gdyż jej negatywna funkcja rozrosła się do tego stopnia, iż nie tylko blokuje rozwój naszej cywilizacji, ale zagraża narodom.
FUNKCJE PIENIĄDZA (1)
Moderator: Violetta Okoń
-
- local
- Posty: 295
- Rejestracja: wt lip 29, 2003 2:10 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: FUNKCJE PIENIĄDZA (1)
Czyżby określał Pan funkcję pieniądza według wykładni Biblii ? Jakkolwiek trudno odmówić Biblii głębokiego wglądu w ludzką kondycję, jednak ludzie, którzy ją pisali nie mogli mieć pojęcia o współczesnej giełdzie ani systemie bankowym. Byćmoże ten "mozoł" i "pot czoła" nie jest już dziś koniecznością. Chyba idzie Pan na łatwiznę jeśli argument socjologiczny i ekonomiczny opiera Pan na wierzeniach.Jacek A. Rossakiewicz pisze:Lichwa to utrzymywanie się przy życiu bez pracy. Jest ona sprzeczna z Bożymi wskazaniami; ?w mozole żywić się będziesz, [...] w pocie oblicza twego będziesz jadł chleb? (Por. 1Moj. 3:17,19 BW), które określają kondycję człowieka, jej związek z pracą fizyczną i umysłową.
-
- local
- Posty: 295
- Rejestracja: wt lip 29, 2003 2:10 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Panie Zbyszku,
Przede wszystkim dziękuję za list. Rzeczywiście mało jest listów z polemikami i każdy jest cenny.
Opieram swoje opinie na wartościach biblijnych i ewangelicznych, ponieważ taki jest mój wybór i te wartości uważam za najważniejsze. Takimi po prostu stały się one dla mnie. Sadzę, że wszystkie opinie są z konieczności, oparte na jakimś systemie wartości, który autor wyznaje, natomiast nie zawsze go ujawnia. Dzieje się tak, ponieważ podstawą ludzkich dążeń jest wiara. Wiara jest to zbiór przekonań na temat tego, co jest rzeczywiste, prawdziwe, wartościowe, do czego warto dążyć. Przekonania te leżą u podstaw każdej doktryny religijnej, społecznej, politycznej i określają zasady wiary. Moją wiarą jest - a lepiej napisać, że staram się, aby nia była - Nauka Jezusa, czyli wartości zawarte w Ewangeli.
Jest to też niecodzienne dosyć zjawisko w ekonomi, gdyż w ekonomii dominował do tej pory raczej liberalizm, który choć czasami nawiązuje do Boga i Biblii to jednak pojmuje związek pomiędzy wartościami ewangelicznymi a ekonomią - bardzo specyficznie, a nawet można powiedzieć błędnie, gdyż liberalizm bardziej jest samowolą najbogatszych niż realizacją harmonii społecznej.
W określeniu "w pocie czoła" moim zdaniem nie ma nic zdrożnego. Praca pomimo wysiłku, jest przyjemnością, jeżeli jest dobrowolna i nie nie przekracza ludzkich sił, czyli jej ilość jest racjonalna.
Pytanie Pana wiąże się dla mnie także z kwestią zmniejszania sie ilości pracy koniecznej do wykonania dla człowieka - w związku z uprzemysłowieniem i automatyzacją nowych technogii. Ilość pracy się zmniejsza, więc można się nią dzielić, tak aby nie było bezrobotnych, a ludzie odczuwali radość pracy i sens życia. Bezrobocie nie powinno się także wiązać z utratą środków do życia. Zasiłki (lub dywidenda) są koniecznością.
Przede wszystkim dziękuję za list. Rzeczywiście mało jest listów z polemikami i każdy jest cenny.
Opieram swoje opinie na wartościach biblijnych i ewangelicznych, ponieważ taki jest mój wybór i te wartości uważam za najważniejsze. Takimi po prostu stały się one dla mnie. Sadzę, że wszystkie opinie są z konieczności, oparte na jakimś systemie wartości, który autor wyznaje, natomiast nie zawsze go ujawnia. Dzieje się tak, ponieważ podstawą ludzkich dążeń jest wiara. Wiara jest to zbiór przekonań na temat tego, co jest rzeczywiste, prawdziwe, wartościowe, do czego warto dążyć. Przekonania te leżą u podstaw każdej doktryny religijnej, społecznej, politycznej i określają zasady wiary. Moją wiarą jest - a lepiej napisać, że staram się, aby nia była - Nauka Jezusa, czyli wartości zawarte w Ewangeli.
Jest to też niecodzienne dosyć zjawisko w ekonomi, gdyż w ekonomii dominował do tej pory raczej liberalizm, który choć czasami nawiązuje do Boga i Biblii to jednak pojmuje związek pomiędzy wartościami ewangelicznymi a ekonomią - bardzo specyficznie, a nawet można powiedzieć błędnie, gdyż liberalizm bardziej jest samowolą najbogatszych niż realizacją harmonii społecznej.
W określeniu "w pocie czoła" moim zdaniem nie ma nic zdrożnego. Praca pomimo wysiłku, jest przyjemnością, jeżeli jest dobrowolna i nie nie przekracza ludzkich sił, czyli jej ilość jest racjonalna.
Pytanie Pana wiąże się dla mnie także z kwestią zmniejszania sie ilości pracy koniecznej do wykonania dla człowieka - w związku z uprzemysłowieniem i automatyzacją nowych technogii. Ilość pracy się zmniejsza, więc można się nią dzielić, tak aby nie było bezrobotnych, a ludzie odczuwali radość pracy i sens życia. Bezrobocie nie powinno się także wiązać z utratą środków do życia. Zasiłki (lub dywidenda) są koniecznością.