BUDŻET OTWARTY I BUDŻET ZAMKNIĘTY

dyskusja teoretyczna tematów finansowo-gospodarczych,
aktualnie dział nieczynny

Moderator: Violetta Okoń

Jacek A. Rossakiewicz
local
Posty: 295
Rejestracja: wt lip 29, 2003 2:10 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

BUDŻET OTWARTY I BUDŻET ZAMKNIĘTY

Post autor: Jacek A. Rossakiewicz »

BUDŻET OTWARTY opiera się na zasadzie monetaryzacji efektów ludzkiej pracy. W myśl tej koncepcji powstające dobra powinny prowadzić do wzrostu ilości pieniądza na rynku, tak aby ludzie mogli je nabywać. Taka koncepcja budżetu nie zakłada jedynie przychodu z podatków lub z zysków państwowych przedsiębiorstw, ale zakłada także wzrost masy pieniądza (bazy monetarnej) proporcjonalnie do ilości wytworzonych dóbr. BUDŻET OTWARTY to rzeczywistość. Uwzględnia on ludzką pracę, wysiłek i zakłada monetaryzację powstałych i powstających dóbr, czyli normalną konstytucyjną emisję pieniądza w racjonalnej ilości. Ten typ budżetu na razie nie istnieje. Trzeba go dopiero stworzyć. Ale już dzisiaj widać, że tylko taki budżet jest zgodny z ludzką i społeczną praktyką — z rzeczywistością.

BUDŻET ZAMKNIĘTY — ten obecnie zwyczajowo rozliczany — nie liczy się z możliwością i potrzebą monetaryzacji przyrostu, narodowego i państwowego majątku. Operuje jedynie zastaną ilością wyemitowanych kiedyś pieniędzy; tych pieniędzy, które tworzą budżetowy przychód państwa i jego budżetowe koszty. BUDŻET ZAMKNIĘTY nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Jest to teoria i praktyka, którą posługują się liberałowie pełniący finansową władzę. BUDŻET ZAMKNIĘTY to ideologia. Celem tej ideologii jest „schładzanie gospodarki”, sprawowanie kontroli nad rozwojem narodów. Środkiem do tego jest sprawowanie kontroli nad emisją pieniądza; a dokładnie zastąpienie ogólnonarodowej i państwowej emisji pieniądza, kreacją pieniądza dłużnego przez banki prywatne. Wiodącym motywem stosowania budżetu zamkniętego jest zatem chciwość. Innym uzasadnieniem może być niewiedza, (a teraz; już tylko ignorancja).

Brak normalnej, konstytucyjnej emisji pieniądza przez bank narodowy, z konieczności pokrywany jest przez kreację bankowego pieniądza dłużnego, który w rzeczywistości jest substytutem pieniądza — pieniądzem jedynie rozliczeniowym, kreowanym na zasadzie zadłużania się ludzi, przedsiębiorstw, a nawet państwa w banku prywatnym. Jaki interes ma państwo, aby zamiast emisji pieniądza — co jest jego przywilejem i do której jest wręcz zobowiązane — uciekać się do pożyczek od prywatnych bankierów?

Kreacja pieniądza przez banki prywatne znajduje pokrycie w zastawianiu dóbr (kredyty hipoteczne), ale oprocentowanie towarzyszące kredytowemu zadłużeniu powiększa jego rozmiary. Brak normalnej emisji pieniądza sprawia, że nie można spłacić kredytu nie wpędzając siebie lub innych w jeszcze większe zadłużenie. Rośnie więc nieuchronnie DEFICYT budżetowy, a wraz z nim podatki, cięcia na wydatkach dla potrzebujących. Państwo, które samo wyzbyło się prawa do emisji pieniądza, szuka oszczędności w edukacji, służbie zdrowia, kwotach rent i emerytur. Tak skonstruowany deficyt budżetowy przedstawia się nam jako zagrożenie i powód do wszelkich drastycznych posunięć.

W rzeczywistości jest to tylko powód do przemyślenia na nowo zasad ekonomii. Zastosowanie koncepcji budżetu otwartego, w którym monetaryzuje się powstające dobra, a nawet świadczone usługi pozwoli na zgodne z rzeczywistością obniżenie deficytu, jeżeli wręcz nie na jego likwidację. Zależy to od zaległości monetaryzacyjnych, które mamy.

Konieczne jest także przeciwstawienie się liberalnej ideologii. Powrót do emisji pieniądza, to obniżenie zysków prywatnych banków, które zbijają interes na kreowaniu pieniądza dłużnego, czyli na przejmowaniu własności do narodowego majątku. Nie ma bowiem możliwości spłaty kwot, które nieustannie rosną, w warunkach braku zwykłej, nie oprocentowanej emisji pieniądza. Liberalna ideologia wynika z chciwości. Trzeba się jej przeciwstawić, a nie jej ulegać, bowiem produkuje ona niszczącą społeczeństwa mentalność i niszczące gospodarkę mechanizmy „ekonomiczne” — o deflacji wprowadzanej pod płaszczykiem „walki z inflacją” już pisałem, zaś koncepcja oprocentowania kredytów jako „ceny pieniądza” jest absurdalna w sposób oczywisty.
Zablokowany