INFLACJA CZY DEFLACJA?

dyskusja teoretyczna tematów finansowo-gospodarczych,
aktualnie dział nieczynny

Moderator: Violetta Okoń

Jacek A. Rossakiewicz
local
Posty: 295
Rejestracja: wt lip 29, 2003 2:10 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

INFLACJA CZY DEFLACJA?

Post autor: Jacek A. Rossakiewicz »

INFLACJA czy DEFLACJA?

Codziennie środki masowego przekazu informują nas o poziomie inflacji.
Inflacja przedstawiana jest jako jedno z najpoważniejszych zagrożeń dla gospodarki. Daje się nam do zrozumienia, że im niższa inflacja tym lepiej. Czy tak jest w istocie?

Niezupełnie. Inflacja szkodzi głównie tym, którzy skumulowali duże ilości pieniędzy i trzymają je bezużytecznie na kontach. Takich ludzi jest jednak niewielu. Inflacja zagraża głównie ich„interesom”. Czy jednak ich „interesy” są korzystne dla społeczeństwa? Jaki pożytek ma społeczeństwo z tego, że pieniądz zgromadzony bezużytecznie na kontach niewielu osób nie traci na wartości? Żadnego.

Wręcz przeciwnie, utrzymywanie wartości bezużytecznie zgromadzonego pieniądza wprowadza deflację, czyli prowadzi do zmniejszenia ilość pieniądza na rynku. Im niższa inflacja, tym bardziej opłaca się trzymać pieniądz bezużytecznie. Im niższa inflacja tym większe niebezpieczeństwo wystąpienia deflacji, czyli braku pieniądza na rynku.

Rodzi się pytanie co jest większym niebezpieczeństwem dla społeczeństwa;
1. inflacja, czyli spadek wartości pieniądza i wzrost cen, czy
2. deflacja, czyli brak pieniądza na rynku?

Innymi słowy. Czy lepiej jest mieć pieniądz, choć jego siła nabywcza słabnie, czy lepiej nie mieć pieniędzy i nie móc kupić towarów, pomimo że ich ceny spadają a siła pieniądza (dostępnego jedynie dla nielicznych) wzrasta?

Odpowiedź wydaje się oczywista: najlepsza jest umiarkowana inflacja
Umiarkowana inflacja (od 2 do 5 %) zabezpiecza przed deflacją. Poziom inflacji powinien być taki, aby odbierać wartość pieniądzom a szczególnie nieopłacalnym czynić bezużyteczne gromadzenie ich na kontach. Stąd oprocentowanie wkładów powinno być jak najmniejsze, a najlepiej zerowe, czyli w wartościach bezwzględnych UJEMNE.

Prawdziwym niebezpieczeństwem dla gospodarki jest nie (umiarkowana) inflacja, ale deflacja, czyli brak pieniądza na rynku. W deflacji nie chodzi o całkowity brak pieniądza. Chodzi o brak pieniądza na rynku. Oznacza to, że pieniądza może być w społeczeństwie bardzo wiele, ale jego posiadanie jest nierównomiernie rozłożone, więc nie krąży on w społeczeństwie pomiędzy ludźmi i nie spełnia swojej funkcji, nie pośredniczy w wymianie towarów, dóbr i usług.

Spadek cen związany z deflacją i ona sama wynika z niedemokratycznego rozłożenia własności pieniądza, z majątkowego rozwarstwiania się wspólnoty. Nielicznych bogatych stać na coraz więcej, znakomita większość ludzi cierpi niedostatek. Przy takiej strukturze własności gospodarka upada, bowiem najbardziej nawet fantazyjne zachcianki najbogatszych nie są w stanie utrzymać rynku, który zamiera bez pieniądza i popytu.

Lekarstwem na niedemokratyczną strukturę majątkową społeczeństwa (brak klasy średniej, która powinna być najliczniejsza), jest emisja pieniądza dla wszystkich. Nawet gdyby dodatkowa emisja spowodowała niewielka inflację, będzie to zjawisko społecznie korzystne: najbogatsi relatywnie stracą, ale całe społeczeństwo zostanie uzdrowione.

Należy się zatem obawiać deflacji, a nie inflacji. Inflacja nie powinna być nigdy mniejsza niż 2%, a obecnie w Polsce wręcz powinna zostać powiększona do 5%, poprzez emisję pieniądza dla wszystkich, (a szczególnie dla najuboższych: przywrócenie zasiłków dla bezrobotnych), aby odbudować rynek i uchronić społeczeństwo przed deflacją.

Inflacja poniżej 1% to nie powód do dumy, ale dzwonek ostrzegawczy przed niebezpieczeństwem. Tak niski poziom inflacji to już w zasadzie KRYPTODEFLACJA. Prof. Belka nazwał to zjawisko: quasideflacją. Ja wolę nazwę kryptodeflacja, bowiem taka nazwa odzwierciedla fakt świadomego wprowadzania deflacji przez posiadaczy bezużytecznie zgromadzonego kapitału, którzy rządzą dzisiaj w Polsce i powiększają swój majątek bez wzrostu gospodarczego, czyli bez fatygi i ryzyka, niszcząc wręcz narodową gospodarkę poprzez zaniedbanie.


Jacek Andrzej Rossakiewicz
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 659
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: INFLACJA CZY DEFLACJA?

Post autor: zbyszek »

Jacek A. Rossakiewicz pisze:Jaki pożytek ma społeczeństwo z tego, że pieniądz zgromadzony bezużytecznie na kontach niewielu osób nie traci na wartości?
sens gromadzenia rezerw to sens robienia zapasów w ogólnym znaczeniu tego słowa. One umożliwiają rozsądną gospodarkę zasobami: 1. unikanie zależności od chwilowych wahań 2. gromadzenie środków na większe przedsięwzięcia i inne. sensu spekulacji na razie nie biorę pod uwagę, bo nie do końca go rozumiem.
Jacek A. Rossakiewicz
local
Posty: 295
Rejestracja: wt lip 29, 2003 2:10 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Jacek A. Rossakiewicz »

Oczywiście oszczędzanie ma zalety, po pierwsze subiektywne - poczucie bezpieczeństwa, ale i obiektywne- kumulowanie kapitału na większe wydatki lub inwestycje. W swojej wypowiedzi krytykuję trwałą tezauryzację pieniadza (rodzaj wycofania go z obiegu i czerpanie z tego zysków poprzez oprocentowanie). Istnieją ważniejsze społecznie cele gospodarcze niż jednostkowy zysk i komfort. Piszę o nich w artykule. Dziękuję za odpowiedź.
Pietrov
local
Posty: 1
Rejestracja: czw sty 22, 2004 10:16 pm

Post autor: Pietrov »

Polemika:
"Inflacja szkodzi głównie tym, którzy skumulowali duże ilości pieniędzy i trzymają je bezużytecznie na kontach" - realna stopa procentowan ma niewiele wspolnego z inflacja - wrecz przeciwnie - przy wyzszej inflacjii ryzyko inwestycyjne postrzegane jest jako wyzsze, i realna stopa procentowa zwykle jest wyzsza niz przy nizszej inflacji (chocby Polska w ubieglych latach). Chyba ze autor ma na mysli trzymanie pieniadza "pod poduszka" ktore praktycznie nie wystepuje, dptyczy zwykle biedniejszych ludzi, niezaleznie od inflacji - i oni wlasnie w ten sposob na wysokiej inflacji traca.
"Wręcz przeciwnie, utrzymywanie wartości bezużytecznie zgromadzonego pieniądza wprowadza deflację, czyli prowadzi do zmniejszenia ilość pieniądza na rynkuIm niższa inflacja tym większe niebezpieczeństwo wystąpienia deflacji, czyli braku pieniądza na rynku. " - deponowanie pieniadza na kontach bankowych efektywnie zwieksza podaz pieniadza, dzieki mechanizmowi kreacji pieniadza, deflacja nie jest zmniejszeniem ilosci pieniadza na rynku choc czesto mu towarzyszy, deflacja oznacza spadek poziomu cen
"Stąd oprocentowanie wkładów powinno być jak najmniejsze, a najlepiej zerowe, czyli w wartościach bezwzględnych UJEMNE. " - realna stopa procentowa w teorii powinna byc zblizona do przecietnej stopy zwrotu z kapitalu na rynku - ujemna realna stopa procentowa - oznacza 0 (slownie zero) pieniedzy zdeponowanych na kontach bankowych = zero kredytow dla przedsiebiorcow
"Oznacza to, że pieniądza może być w społeczeństwie bardzo wiele, ale jego posiadanie jest nierównomiernie rozłożone, więc nie krąży on w społeczeństwie pomiędzy ludźmi i nie spełnia swojej funkcji, nie pośredniczy w wymianie towarów, dóbr i usług. itd" - deflacja nie ma nic wspolnego ze spolecznie sprawiedliwym (:D ?) podzialem pieniadza w spoleczenstwie, choc jest oczywiscie zjawiskiem niepozadanym
"Lekarstwem na niedemokratyczną strukturę majątkową społeczeństwa (brak klasy średniej, która powinna być najliczniejsza), jest emisja pieniądza dla wszystkich. Nawet gdyby dodatkowa emisja spowodowała niewielka inflację, będzie to zjawisko społecznie korzystne: najbogatsi relatywnie stracą, ale całe społeczeństwo zostanie uzdrowione. " niewielka emisja = niewielka inflacja, wielka emisja=wielka inflacja - efekt tak czy siak w tym wzgledzie jest zerowy; natomiast jakakolwiek dodatkowa emisja pieniadza oderwana od realnego wzrostu gospodarki - utrata zaufania inwestorow, zalamanie skarbowych instrumentow finansowania deficytu itp
Przedstawione teoria to finansowy komunizm w postaci polityki pienieznej - sugeruje autorowi zastanowienie sie nad konsenkwencjami i zasadami rzadzacymi gospodarka, przed formulowaniem tak oderwanych od rzeczywistosci teorii.
Pozdrawiam.
Jacek A. Rossakiewicz
local
Posty: 295
Rejestracja: wt lip 29, 2003 2:10 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Jacek A. Rossakiewicz »

Polemika:
"Inflacja szkodzi głównie tym, którzy skumulowali duże ilości pieniędzy i trzymają je bezużytecznie na kontach" - realna stopa procentowa ma niewiele wspólnego z inflacja - wręcz przeciwnie - przy wyższej inflacji ryzyko inwestycyjne postrzegane jest jako wyższe, i realna stopa procentowa zwykle jest wyższa niż przy niższej inflacji...

Odpowiedź JAR:
Można oczywiście napisać: „zwykle jest wyższa”, ale to zaciemnia fakt, że to ludzie decydują o wysokości stopy procentowej, a nie „ona sama”. To prawda, że wzrost inflacji bankierzy starają się zrównoważyć poprzez wzrost oprocentowania, ale to prowadzi jedynie do powiększania lichwy, czyli negatywnych społecznie i finansowo zjawisk.

Polemika:
"Wręcz przeciwnie, utrzymywanie wartości bezużytecznie zgromadzonego pieniądza wprowadza deflację, czyli prowadzi do zmniejszenia ilość pieniądza na rynku Im niższa inflacja tym większe niebezpieczeństwo wystąpienia deflacji, czyli braku pieniądza na rynku. " - deponowanie pieniądza na kontach bankowych efektywnie zwiększa podaż pieniądza, dzięki mechanizmowi KREACJI PIENIĄDZA... (wersalik mój –JAR)

Odpowiedź JAR:
Kreacja pieniądza nie jest wzrostem podaży pieniądza, ale wzrostem oprocentowanego długu. Dzieje się tak dlatego, że banki kreują substytut pieniądza, oprocentowany dług, a nie pieniądz. Kreacja substytutu pieniądza nie jest formą emisji pieniądza i jej nie zastępuje, to tylko zastawianie pułapki zadłużeniowej na społeczeństwo, (to coś takiego jak wnyki kłusowników).

Polemika:
...deflacja nie jest zmniejszeniem ilości pieniądza na rynku choć często mu towarzyszy, deflacja oznacza spadek poziomu cen.

Odpowiedź JAR:
Deflacja jest świadomym zmniejszaniem ilości pieniądza na rynku. Jednym z jej efektów jest spadek cen. Proszę porównać definicję deflacji ze Słownika wyrazów obcych (np. Kopalińskiego) ma ona tę wyższość nad definicjami z podręczników ekonomicznych, że nie jest obciążona liberalną ideologią ekonomiczną:
„Deflacja ekon. zmniejszanie poniżej zapotrzebowania liczby znajdujących się w obiegu środków płatniczych (zwł. pieniędzy papierowych), w celu podniesienia ich wartości." (Słownik Wyrazów Obcych, red. Kopaliński).
Definicje z podręczników ekonomii ukrywają pochodzenie deflacji, „przemilczają” jej genezę, koncentrując się na jej skutkach:
„Deflacja, zjawisko przeciwstawne do inflacji, polegające na obniżaniu się ogólnego poziomu cen, dóbr i usług, a także produkcji i zatrudnienia w wyniku ograniczenia dopływu pieniądza do gospodarki.

Polemika:
"Stąd oprocentowanie wkładów powinno być jak najmniejsze, a najlepiej zerowe, czyli w wartościach bezwzględnych UJEMNE. " - realna stopa procentowa w teorii powinna być zbliżona do przeciętnej stopy zwrotu z kapitału na rynku - ujemna realna stopa procentowa - oznacza 0 (słownie zero) pieniędzy zdeponowanych na kontach bankowych = zero kredytów dla przedsiębiorców.

Odpowiedź JAR: Zupełnie się nie zgadzam. Realna stopa procentowa zbliżona do przeciętnej stopy zwrotu z kapitału na rynku – oznacza brak inwestycji, lepiej byłoby wówczas trzymać pieniądze w banku niż fatygować się w świecie realnej gospodarki – to właśnie dzisiaj występuje i oznacza bujny „rozkwit” gospodarki wirtualnej i jednoczesne „schładzanie” gospodarki realnej. Zerowe oprocentowanie wkładów i kredytów to wstęp do gospodarki bezodsetkowej i szansa na naprawę gospodarki realnej. O ujemnym procencie piszę tylko porównawczo, byłby on efektem inflacji, czyli niewydolnej gospodarki, ale gospodarka bezodsetkowa jest bardzo wydajna. (Aby uniknąć nieporozumienia: nie postuluję wprowadzania idei demurrage – ujemnego oprocentowania wkładów - do banków, to oczywiście spowodowałoby wycofanie pieniędzy z kont i jest przeze mnie OBECNIE uważane za pomysł bezwartościowy tak jak i terminowość pieniądza – dlatego istnieje potrzeba zmiany koncepcji demokracji finansowej).
Dodatkowo cytat:
„Jeżeli stopa procentowa wzrasta, to maleje popyt na kredyty, a wzrasta skłonność do oszczędzania i odwrotnie. Ustalanie przez bank centralny stopy procentowej jest jednym ze sposobów realizacji polityki monetarnej kraju. Wzrost stopy procentowej powoduje, że pieniądz odpływa z rynku do banków, co oznacza, że podaż pieniądza maleje i zmniejsza się ryzyko inflacji.” Mogę dodać, ze zwiększa się za to ryzyko deflacji.” (wiem.onet.pl)

Polemika:
"Oznacza to, że pieniądza może być w społeczeństwie bardzo wiele, ale jego posiadanie jest nierównomiernie rozłożone, więc nie krąży on w społeczeństwie pomiędzy ludźmi i nie spełnia swojej funkcji, nie pośredniczy w wymianie towarów, dóbr i usług. itd" - deflacja nie ma nic wspólnego ze społecznie sprawiedliwym ( ?) podziałem pieniądza w społeczeństwie, choć jest oczywiście zjawiskiem niepożądanym.
"Lekarstwem na niedemokratyczną strukturę majątkową społeczeństwa (brak klasy średniej, która powinna być najliczniejsza), jest emisja pieniądza dla wszystkich. Nawet gdyby dodatkowa emisja spowodowała niewielka inflację, będzie to zjawisko społecznie korzystne: najbogatsi relatywnie stracą, ale całe społeczeństwo zostanie uzdrowione."
Niewielka emisja = niewielka inflacja, wielka emisja = wielka inflacja - efekt tak czy siak w tym względzie jest zerowy;

Odpowiedź JAR:
Bynajmniej. Dodatkowa emisja pieniądza dla wszystkich, a lepiej dla najuboższych oznacza ZMIANĘ STRUKTURY WŁASNOŚCI PIENIĄDZA i relatywnie większą (niż w przypadku oprocentowania) jego ilość na rynku. Jest to bardzo pozytywna i ważna zmiana, powinna oczywiście być dokonywana równolegle ze wzrostem gospodarczym, wyprzedzając go nieco - prowokując. Nie ma mowy o żywiołowej emisji bez umiarkowania i bez relacji do osiągnięć gospodarczych. Trzeba wprowadzić zasady etycznej emisji pieniądza dla najuboższych, i w ten sposób wprowadzać go na rynek, oni kupią to, co im jest potrzebne i pieniądz w efekcie trafi do producentów zwiększając ich potencjał. To właśnie jest ekonomiczne. Natomiast pomnażanie pieniędzy na oprocentowanych kontach to spadek produkcji i prowokowanie deflacji, biedy, wstęp do depopulacji narodów.

Przedstawione zasady to zrealizowane chrześcijaństwo i islam a nie żaden komunizm. Bez realizacji tych zasad grozi nam natomiast depopulacja i nowy holokaust, realizowany poprzez politykę finansową i żywnościową (patrz wysiłki UE). Warto zgłębiać tajniki polityki finansowej. Jest to jak odkrywanie innej cywilizacji (np. żydowskiej), bo rzeczywiste zależności były przez wieki ukrywane przed opinią publiczną; patrz kreacja substytutu pieniądza, emisja oprocentowanych długów-pułapek.

Pozdrawiam
Zablokowany