państwo a religia

[zbyszek]

chciałbym podjąć ten nieco myszką trącący temat, bo myślę, że będzie on ważny dla niektórych forowiczów. przykład "chrześcijańskich korzeni" w konstytucji europy:

oczywiście korzenie europejskiej kultury to także świat antyczny, także rzym, grecja i wiele innych, o pośrednictwie arabów nie wspominając. warto jednak przypomnieć, że konstytucja nigdy nie miała być podumowaniem kultury, jak to często przedstawiają środowska katolickie, lecz jedynie bazą porządku prawnego państwa. w tym sensie musi być ona wspólnym mianownikiem dla chrześcijan i nie-chrześcijan, a nikogo nie należy przecież zmuszać do rzekomo wspólnej bazy światopoglądu.

korzenie konstytucji (a nie europy !) sięgają idei epoki oświecenia i z chrześcijaństwem jako takim mają niewiele wspólnego (por. Voltaire). gdyby koncepcji państwa związanych z kulturą chrześcijańską w porę nie odrzucono pewno do dziś mielibyśmy na tronie jakiegoś z woli boga miłościwie nam panującego feudała. chwała Lockowi i Voltairowi, że się z chrześcijańskimi koncepcjami potrafili pożegnać.

osobna, rozważana niezależnie od konstytucji kwestia korzeni europejskiego dziedzictwa kulturowego to nie tylko powód do chwały dla chrześcijaństwa. a niechby ktoś w średniowieczu, które ugruntowało obecny model kościoła śmiał mieć inne korzenie niż chrześcijańskie. jego spadkobiercy z wiadomych powodów do dziś po prostu nie przeżyli, i chyba nie ma co się chwalić w preambule do konstytucji, że innych korzeni teraz brakuje.

[zbyszek]

dlatego słusznie cytuje ks. Boniecki w Tygodniku (http://tygodnik.onet.pl/1547,1160781,dzial.html?MASK=0) papierza: ?Kościół (...) nie ma tytułu do opowiadania się za takim albo innym rozwiązaniem instytucjonalnym czy konstytucyjnym Europy ...".