Taka definicja mieści się w tym co ja nazywam kontrolowaniem mechanizmów rynkowych.Nie bankructwo, tylko samoograniczenie
Człowiek pozwala rynkowi na co chce i przeciwdziała rynkowi kiedy chce.
Np. Kraje rozwinięte namawiają do wprowadzania wolnego rynku w krajach słabiej rozwiniętych i postulują otwieranie rynku na ich produkty, (brak ceł itp.) same jednak chronią swój rynek cłami zaporowymi przed napływem tanich towarów z krajów uboższych.
Tak to prawda. Obecna forma rządów, które nazywa się „demokracją” to tyrania kapitału.Równie dobrze można powiedzieć, że nie ma czegoś takiego jak demokracja.
Dlatego postuluję demokrację finansową, informacyjną, bezpośrednią (jednomandatowe okręgi wyborcze i publiczna dyskusja nad kształtem uchwalanych ustaw, jawność głosowania (Patrz temat Zbyszka "Czy demokracja musi być parlamentarna?").
Zatem trzeba zmienić skład tego rządu.Zauważ, że te "siły (egoizmu)" to centralny rząd.
Postuluje się także inne rozwiązanie: wielość autonomicznych, lokalnych wspólnot.
Rozwiązania te nie są sprzeczne. Decydują właśnie wartości. Wybór dobrych wartości lokalnie i autonomicznie umożliwia szeroką wspólnotę. Im więcej dobra tym lepiej. Nie ma wrogów. Jest miłość bliźniego - jest prawdziwa demokracja realizowana w imię wartości ewangelicznych.
Kiedy zaczną królować prawdziwe wartości to oznacza, że nadszedł czas Królestwa Bożego.