Brak etycznej emisji pieniądza we wspólnotach europejskich był ściśle związany z jego kruszcowym charakterem. Władcy chcąc wyemitować złoty pieniądz, albo go „psuli” dodając srebra lub miedzi, albo pozyskiwali go w handlu z innymi krajami. Rozpowszechnionym sposobem pozyskiwania kruszców było nakładanie coraz to nowych podatków. Wówczas ciężar pozyskania kruszcu władcy przerzucali na ludność. Innym sposobem pozyskania pieniędzy były pożyczki. Gromadzenie kruszcowego kapitału przez lichwiarzy umożliwiało udzielanie takich pożyczek. Korzystanie przez władców z lichwiarskich pożyczek, które uzależniały ich gospodarczo i politycznie, wynikało właśnie z kruszcowego charakteru pieniądza. Potęga lichwy była zakorzeniona w złocie — w starym sposobie na ograniczenie emisji poprzez zewnętrzną regulację podaży pieniądza (rzadkość występowania szlachetnych kruszców, nośników „wartości”).
Poprzez wyzysk i lichwę-kredyt kapitał ulegał kumulowaniu a jego władza nad społeczeństwem wzrastała. We wspólnocie opartej na pieniądzu, a takie są w większości współczesne państwa, rządzi ten, kto posiada najwięcej pieniędzy. Posiadacz kapitału ma dostęp do zasobów ludzkiej energii, którymi może dysponować według własnego życzenia. Jego władza oparta na pieniądzu jest możliwa wówczas, gdy inni ludzie nie posiadają pieniędzy, więc posiadacz kapitału zawsze dążył do tego, aby inni ludzie żyli w biedzie zdani na jego łaskę i niełaskę.
Tradycyjnie działo się to poprzez obniżanie wynagrodzenia za pracę. Wymyślono nawet „spiżowe prawo płacy”, które określało wysokość płacy na poziomie odpowiadającym minimalnym kosztom utrzymania i to bez względu na wartość produkcji. Do dzisiaj stosuje się tą metodę, zmieniła się tylko nazwa, z prawa: „spiżowego” na „żelazne”.
Ci, którym udało się zgromadzić najwięcej kapitału założyli banki i pomnażali pieniądz udzielając oprocentowanych kredytów. Oprocentowanie lokat sprawiło, że dochód został uniezależniony od pracy i od produkcji. Strajki, przerwy w produkcji, rezygnacja z pracy z powodu zbyt niskich płac, nie szkodziła posiadaczom kapitału w obliczu wysokiego oprocentowania wkładów w banku. Im większe jest bezrobocie, tym większa konkurencja w staraniach o pracę i tym niższe wynagrodzenie staje się wynagrodzeniem, które ludzie są zmuszeni przyjąć. W obliczu finansowego kryzysu, można było zejść nawet poniżej „żelaznego prawa płacy”. Tak zostały wywołane demonstracje, które okazały się wstępem do rewolucji francuskiej. Strajki, demonstracje a nawet rewolucje, dokonane przez nadmiernie wyzyskiwanych ludzi, tracą na znaczeniu w dobie czerpania zysku z oprocentowanego kapitału. Podwójne źródło zysku: wyzysk i procent zapewnia bezpieczeństwo posiadaczom kapitału. Procent, z czasem okazał się nawet bardziej „pewny” i skuteczny.
Innym sposobem pozbawiania ludzi pieniędzy, realizowanym w po-rozumieniu z władzami państwa powolnymi kapitałowi, stało się okładanie ludzi nadmiernymi podatkami. Po przejęciu władzy przez reprezentantów kapitału, państwo zostawało przez nich ubezwłasnowolnione — pozbawiane jednej ze swoich podstawowych funkcji; prawa do emisji pieniądza. Bankierska lichwa zdominowała państwo i stała się jedynym sposobem „emisji” pieniądza. Dzisiaj, kiedy państwo potrzebuje pieniędzy zwraca się do bankiera. Prywatny bankier pożycza mu pieniądze na procent, jeżeli zechce. Jeżeli nie chce „pomóc państwu”, nie pożycza pieniędzy i destabilizuje państwo (patrz: Argentyna) lub doradza państwu, aby zdobyło pieniądze z podatków, czyli żeby odebrało je ludności (patrz: Polska). Państwo, które samo oddało bankom inicjatywę emisji pieniądza, zachowuje się jak człowiek ubezwłasnowolniony. Zamiast wyemitować dla ludzi pieniądze, stara się je uzyskać z podat-ków — tak jak doradził mu bankier — winiety, podatek katastralny itp. Wszystkie te działania pogłębiają tylko trudności państwa. Do takiej władzy doszły banki i do takiej duchowej nędzy woli i charakteru rządy państw narodowych. Dzisiaj ubezwłasnowolnienie państw i narodów przez banki jest w świecie nieomal powszechne. Przyczyną takiego patologicznego stanu rzeczy jest zrzeczenie się przez państwo na rzecz banków prawa do emisji pieniądza oraz akceptacja przez społeczeństwa, anachronicznych zasad jego emisji.
Anachronizm emisji pieniądza na zasadzie lichwy wyrasta przede wszystkim ze zmian technologicznych zapoczątkowanych rewolucją przemysłową. Dopóki ilość dóbr wytwarzanych przez ludność była związana wyłącznie z ich ręczną pracą i tym samym ograniczona w sposób naturalny, ograniczenie to było odzwierciedlone poprzez zewnętrzne, kruszcowe ograniczenie emisji pieniądza. Rewolucja przemysłowa zmieniła tę sytuację. Skokowy wzrost produkcji sprawił, że niedobór dóbr do konsumpcji został zastąpiony przez ich nadmierną podaż. W społeczeństwie pojawiło się nowe zjawisko nazwane niesłusznie i niefortunnie: nadprodukcją. Nadprodukcja nie wynikała wcale z nadmiernej produkcji, co sugeruje samo określenie. Wynikała z braku właściwej polityki finansowej, z tego, że emisja pieniędzy pozostała na etapie gospodarki opartej na powszechnym niedoborze. Ilościowy wzrost produkcji należało uzupełnić ilościowym wzrostem emisji pieniądza i demokratyczną zasadą jego dystrybucji. Dzisiaj wydaje się to dziecinnie łatwe i zrozumiałe, jednak było to sprzeczne z ówczesną obyczajowością, która po prostu nie nadążyła za zmianami technicznymi.
Zmiany techniczne i postęp technologiczny trwa nadal i w związku z tym ciągle wzrasta dysproporcja pomiędzy mocą produkcyjną społeczeństw a panującymi w nich zasadami emisji pieniądza. Rozbieżność ta nabrzmiała dzisiaj do tego stopnia, że głośno woła o zmianę — a zmiana doprowadzi już dzisiaj do zmiany ustroju państw i społeczeństw.
Wyzysk i lichwa jest zasadą kapitalizmu. Wiara w to, że kapitalizm może zrodzić jednolite, bogate społeczeństwo nie jest niczym uzasadniona. Co najwyżej wyzysk pomiędzy klasami społecznymi, które to zjawisko opisał Karol Marks, może ulec relatywnemu zmniejszeniu na rzecz zwiększenia wyzysku pomiędzy narodami, rasami lub nawet całymi regionami kuli ziemskiej; bogata północ, biedne południe.
Ponieważ zubażanie ludzi jest gwarantem władzy kapitału. Posiadacze kapitału nie są zainteresowani poprawą losu ludzi i narodów. Wręcz przeciwnie dążą do pogorszenia kondycji wspólnoty („żelazne prawo płacy”) a szczególnie do pogorszenia wykształcenia jej reprezentantów. Jest to najbardziej skuteczny sposób utrwalenia własnej dominującej pozycji.
Właściciele wielkiego kapitału stali się z czasem także bardziej zainteresowani prowokowaniem konfliktów i wojen niż pokojem wśród ludzi i narodów. Grabież, zbrojenia i kontrakty na dostawy dla wojska to jedne z najlepszych „interesów” — podobnie jak odbudowywanie zniszczeń wojennych, których się samemu dokonało. Takie są przyczyny wielu wojen. O tym jak bardzo „interesy” te są szkodliwe dla społeczeństwa ludzie przekonują się jak świat światem za późno.
Kręgi najbogatszych za pomocą kontroli finansowej narzucają politykę gospodarczą, decydują o poparciu dla partii politycznych, wprowadzają do parlamentu ludzi zaufanych lub wywierają nacisk na ludzi niezależnych. Dzięki korupcji kupują korzystne dla siebie ustawy. Kontrolują także opinię publiczną poprzez środki masowego przekazu, które są najczęściej ich własnością. Tworzą także nadbudowę nad istniejącym, niesprawiedliwym systemem społecznym; począwszy od „prawa” sankcjonującego taki układ, poprzez szkolnictwo, w którym lansuje się światopogląd hedonizmu i użycia jako normalną, racjonalną postawę życiową, skończywszy na kulturze, w której następuje promocja zjawisk banalnych lub destrukcyjnych a wartościowe zjawiska obejmuje się zmową milczenia lub wytwarza wokół nich chaos informacyjny. Dzięki usankcjonowaniu niesprawiedliwości w „prawie” można potem bronić rażących stosunków społecznych powołując się na praworządność.
Właściciele kapitału są zainteresowani tym, aby zneutralizować wszelkie wartości niezależne od pieniądza, w tym to, co najważniejsze; poczucie ludzkiej wspólnoty i solidarności. Wspólnota, która nie posiada innych wartości, jak tylko kult bogactwa i źle rozumianego indywidualizmu, jest bezbronna wobec władzy kapitału.
Dzisiaj podział pracy i kapitał, tak dalece determinuje życie wspólnoty, że aby żyć, trzeba osiągać zysk. „Im większy zysk, tym lepiej i tym więcej możliwości” — tak przynajmniej wydaje się wielu ludziom, którzy są wyznawcami zysku. Zysk w dzisiejszym kapitalizmie nie jest już bezpośrednio zależny od produkcji dóbr. Można produkować dobra i ponosić straty, a inni ludzie, którzy nie zajmują się produkcją, ani jakimkolwiek wytwarzaniem dóbr, opływają w zyski. Stało się tak dzięki upowszechnieniu i legalizacji lichwy, finansowym operacjom spekulacyjnym i wielu innym patologicznym mechanizmom właściwym rozwiniętemu kapitalizmowi.
FUNKCJE PIENIĄDZA (4)
Moderator: Violetta Okoń
-
- local
- Posty: 295
- Rejestracja: wt lip 29, 2003 2:10 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt: