O DEFLACJI, JEJ WSKAŹNIKACH I STOSOWNYCH LEKARSTWACH
(stopa chciwości - czynnik delacjogenny)
cytaty:
„Deflacja, zjawisko przeciwstawne do inflacji, polegające na obniżaniu się ogólnego poziomu cen, dóbr i usług, a także produkcji i zatrudnienia w wyniku ograniczenia dopływu pieniądza do gospodarki. Według tej definicji łatwo zauważyć, że wszystkie trzy zjawiska związane z deflacją występują obecnie w Polsce. Ceny dóbr i usług systematyczne spadają, produkcja znajduje się na niskim poziomie, pieniądze nie napływają do gospodarki z różnych powodów, m.in. wysokich stóp procentowych, polityki kredytowej banków oraz panującej stagnacji gospodarczej. W tym względzie Polska nie jest odosobniona, bowiem przez ostatnie dwa lata wzrosła liczba krajów zagrożonych deflacją. Do Japonii (-0,3 proc.) dołączyły Chiny (-0,4 proc.), Czechy (-0,4 proc.), Hong Kong (-1,5 proc.). Zagrożenie deflacyjne istnieje też w Singapurze. [...] Skutki deflacji są jednak najgorsze dla zadłużonych firm i osób prywatnych, ponieważ wzrasta rzeczywisty poziom długu oraz koszt jego obsługi. Poza tym, ze względu na ogólny spadek cen, tanieje również majątek (np. nieruchomości), który stanowił zabezpieczenie tego długu. Deflacja jest groźna również dla banków, dlatego że wzrost realnego zadłużenia kredytobiorców i ich kumulujące się trudności z jego spłatą powodują, że szybko rośnie portfel "złych długów". Topnieje wówczas kapitał banków, które ograniczają akcję kredytową, co stanowi kolejny czynnik utrudniający gospodarce wyjście z recesji. Można zastanawiać się czy w tym momencie ma sens dalsza walka z inflacją i utrzymanie wysokich stóp procentowych oraz czy sensowne jest zwiększenie opodatkowania podmiotów (indywidualnych i gospodarczych) w dobie pogłębiających się problemów gospodarczych kraju?”
. Richard Mbewe. Główny Ekonomista, Warszawska Grupa Inwestycyjna
„Spadek inflacji w styczniu do 0,4% r/r z 0,8% r/r w grudniu 2002 roku wskazuje, że Polskę czeka kilkumiesięczny okres deflacji, powiedział w wywiadzie dla agencji ISB Marek Belka, były minister finansów. "Styczniowa inflacja wyraźnie pokazuje, że jesteśmy nieuchronnie na drodze zmierzającej ku deflacji. Nie wykluczałbym scenariusza japońskiego" - powiedział ISB Belka. Zdaniem Belki deflacja mogłaby potrwać w Polsce kilka miesięcy i byłaby wyrazem stagnacji w polskiej gospodarce. "Są tacy, co uważają, że jeżeli taka sytuacja zaistnieje przez parę miesięcy, to nie będzie groźna. My jesteśmy już od dłuższego czasu w stanie quasi-deflacji. Dla gospodarki takiej, jak Polska, wzrost gospodarczy 1,5-2,0% jak i inflacja około 1,0% to są miary stagnacyjne i deflacyjne" - powiedział były minister finansów. Wzrost gospodarczy wyniósł w Polsce 1,3% wobec 1,0% rok wcześniej. Rząd zakłada wzrost PKB o 3,5% w 2003 roku, natomiast większość analityków i przedstawicieli banku centralnego spodziewa się wzrostu o 2,5-3,0%. Członkowie Rady Polityki Pieniężnej (RPP) są podzieleni w kwestii możliwości wystąpienia w Polsce deflacji. O takiej możliwości wspominał m.in. Janusz Krzyżewski, natomiast Grzegorz Wójtowicz powiedział ISB wcześniej w poniedziałek, że "deflacja jest równie modna, co nieuzasadniona" w Polsce. Jego zdaniem deflacja może wystąpić w przypadku spadku popytu, tymczasem w Polsce popyt konsumpcyjny rośnie.” Warszawa, 17.02.2003 (ISB).
„Spadek inflacji okazał się głębszy niż zakładała RPP. Ministerstwo finansów, a także były szef tego resortu, nie wykluczają wystąpienia w Polsce deflacji, czyli spadku cen. Ogłoszony w poniedziałek
wskaźnik rocznej inflacji 0,4 proc. był rekordowo niski i – zdaniem komentatorów - może jeszcze spadać.
Dyrektor departamentu polityki finansowej w resorcie finansów, Jacek Krzyślak, powiedział, że inflacja w lutym nadal będzie bardzo niska, a być może wystąpi deflacja. Podobnego zdania jest były minister finansów profesor Marek Belka. Jego zdaniem, w Polsce prawdopodobny jest scenariusz japoński - czyli stagnacja gospodarcza przy jednoczesnym spadku cen.
Deflacja równie zła, co inflacja. Deflacja jest zjawiskiem niekorzystnym dla gospodarki, bo oznacza jej
spowolnienie. W warunkach deflacji obieg pieniądza maleje, spada również popyt na towary i usługi. Konsumenci odkładają zakupy na później w przeświadczeniu, ze im później tym mniej zapłacą.
Zdaniem specjalistów, obecnie rekordowo niska inflacja w Polsce spowodowana jest przede wszystkim niskim popytem i spadkiem cen żywności.” (BBC Sekcja polska: Deflacja u drzwi?)
[Proszę zauważyć, że opinia z BBC o niskim popycie w Polsce jest sprzeczna z opinią członka RPP Grzegorza Wójtowicza, który zapewniał że "popyt rośnie" - przyp. m. JAR]. . .
”W Polsce myśl o deflacji powoli przestaje być całkowicie absurdalna. W Japonii - drugiej co do wielkości gospodarki świata – rządowi eksperci walczą ze spadkiem cen już od czterech lat.
W teorii ekonomii za przyczynę deflacji uważa się przede wszystkim redukcję zasobów pieniądza w obiegu. W Japonii bezpośrednią przyczyną spadku cen jest kryzys gospodarczy, niewydolność systemu bankowego i czynniki kulturowe.
Bardzo słabe tempo wzrostu gospodarczego (w tym roku ma wynieść minus 0,7 proc.) odzwierciedla spadek produkcji i konsumpcji w Japonii. W ub.r. wartość sprzedaży detalicznej zmalała o 2,2 proc. Był to piąty z kolei rok spadku tego wskaźnika; w tym roku wartość sprzedaży detalicznej ma również spaść. Oznacza to, że japońskie firmy, aby znaleźć nabywców, muszą obniżać ceny swych produktów - to napędza deflację.
Bank centralny stara się temu zaradzić, zwiększając podaż pieniądza. Osłabienie presji deflacyjnej się jednak nie udaje. Dlaczego? Japoński system bankowy jest niewydolny i nie jest w stanie przekazać gospodarce impulsów wysyłanych przez bank centralny. Banki cierpią na nadmiar złych długów (ich wartość szacowana jest na 420 mld dol.). Niechętnie udzielają więc nowych kredytów, co zmniejsza ilość pieniądza w gospodarce.
Dlaczego zaś Japończycy wolą oszczędzać niż robić zakupy? Bo zwyczajnie boją się recesji i utraty pracy. Stopa bezrobocia sięgnęła w tym kraju już 5,5 proc. (najwięcej od czasów powojennych), bez pracy jest ponad 6 mln osób. Poza tym długoletnia polityka rozwoju Japonii zachęcała obywateli do odkładania pieniędzy, przedstawiając oszczędność jako cnotę narodową. Teraz trudno zmienić przyzwyczajenia.
Jak długo ceny będą spadać? Według prognoz ekonomistów OECD deflacja w Japonii potrwa jeszcze przynajmniej dwa lata, pesymiści uważają, że jeżeli rząd nie podejmie niezbędnych reform strukturalnych, deflacja może spowodować katastrofę gospodarczą. Dalszy spadek cen to przede wszystkim złe wiadomości dla firm: będą one musiały drastycznie ograniczać koszty, by wypracować zyski. Cięcia kosztów oznaczają kolejne zwolnienia i wzrost liczby bezrobotnych. Więcej bezrobotnych to większe obciążenie budżetu, już i tak zadłużonego po uszy (w Japonii dług publiczny wynosi już 150 proc. rocznego PKB, a za cztery lata ma sięgnąć 200 proc.!). Spadek cen oznacza też bankructwa tych firm, które nie poradzą sobie na bardzo wymagającym rynku - a to z kolei przekłada się na niższe wpływy z podatków do kasy państwa.”
„Deflacja ekon. zmniejszanie poniżej zapotrzebowania liczby znajdujących się w obiegu środków płatniczych (zwł. pieniędzy papierowych), w celu podniesienia ich wartości."
(Słownik Wyrazów Obcych, red. Kopaliński).
*
Po naszkicowaniu problemu za pomocą cytatów, należy przeprowadzić analizę zjawiska deflacji, jej przyczyn oraz sposobów radzenia sobie z deflacją.
Po pierwsze warto wyróżnić dwa sposoby rozumienia deflacji widoczne już w dwu jej definicjach zawartych w cytatach. Pierwsze podejście to spostrzeganie deflacji jako zjawiska ekonomicznego, niezależnego od ludzkich działań, a przynajmniej wymykającego się ludzkim świadomym staraniom. Jest to typowe podejście dla wielu ekonomistów, którzy traktują gospodarkę tworzoną przez człowieka jako niezależny od niego obiekt, analogicznie do środowiska przyrodniczego. Drugie podejście (zawarte w definicji ze słownika pod red. Kopalińskiego) widzi w deflacji efekt ludzkiego starania; zmniejszając ilość pieniędzy na rynku, ludzie podnoszą ich wartość, co uwidacznia się spadkiem cen.
Zmniejszanie ilości pieniądza na rynku – bo do tego sprowadza się deflacja – owocuje, na początku spadkiem inflacji i to bez względu na poziom produkcji, który także może równolegle maleć. Dopiero później proces ten przeradza się w spadek cen. Spadek cen nie jest tutaj wynikiem prosperity, czyli wysokiej podaży towarów, ale wynika właśnie ze świadomego ograniczania ilości pieniądza na rynku. Spadek cen w deflacji występuje równolegle z gospodarczym zastojem i wzrostem bezrobocia. Choć teoretycznie można sobie wyobrazić deflację bez gospodarczego zastoju i bez bezrobocia to jednak jest ona związana z tymi zjawiskami. Jest ona błędną formą walki z inflacją towarzyszącą stagnacji. Błędną, bowiem skoncentrowaną na ograniczeniu ilości pieniądza na rynku a nie na przezwyciężeniu gospodarczej stagnacji.
Ekonomiści, reprezentujący pierwsze podejście do deflacji, zbyt małą ilość pieniądza w obiegu, wiążą z ludzkim lękiem przed wydawaniem pieniędzy, w obliczu istniejącej lub spodziewanej stagnacji, z lękiem przed bezrobociem i z samym bezrobociem, czyli z małą ilością pensji. Wiążą ją także z formą chciwości konsumentów; ich oczekiwaniem na jeszcze niższe ceny.
Choć z pewnością czynniki te odgrywają pewne znaczenie, ja bym ich nie przeceniał. Moim zdaniem bliższa prawdzie jest druga definicja deflacji, wiążąca ją z celową, ale i nie-właściwą polityką monetarną. Takie pojmowanie deflacji wiąże ją z nadmierną chciwością bankierów i zgodą rządów na podporządkowanie zasad emisji pieniądza bankom komer-cyjnym.
Nagminna praktyka udzielania przez banki pustych kredytów, przekraczających nawet dziesięciokrotnie wartość zgromadzonych depozytów (i na dodatek kredytów wysoko oprocentowanych), prowadzi do wycofania pieniądza z rynku. Przy takiej proporcji kredytów do realnego pieniądza będącego na rynku, (czyli w ludzkiej dyspozycji), rodzi się w sposób naturalny niemożność ich spłaty i piramida długów, powodujących liczne bankructwa i zastój gospodarczy. Banki nie mogąc wyegzekwować spłaty kredytów, przestają ich udzielać, gospodarka zmierza ku coraz większej stagnacji, powiększa się bezrobocie i pojawiają się niekorzystne dla rynku reakcje konsumentów, czyli mechanizmy opisane w związku z pier-wszą definicją deflacji. Reakcje konsumentów są tutaj, dalekim efektem błędnej polityki kredytowej.
Taka błędna polityka kredytowa bywa zdublowana przez błędną politykę podatkową, nadmierny fiskalizm, wiążący się z koniecznością spłacania bankom komercyjnym, powziętych przez rządy kredytów. Kiedy przedsiębiorstwa muszą płacić wysokie podatki, obniżają pensje lub zwalniają ludzi z pracy, przyczyniając się do wzrostu bezrobocia i tym samym do mniejszej ilości pieniądza na rynku.
Deflacja jest ściśle związana z bezrobociem. Z jednej strony wynika z niego; zbyt mała ilość pensji, z drugiej pogłębia je; brak pieniędzy, aby ludziom płacić pensje. W ten sposób deflacja pogłębia kryzys gospodarczy.
Wskaźnikiem deflacji jest suma trzech czynników:
1. Spadek cen (w to można już zaliczyć postępujące zmniejszanie się inflacji, przy jej bardzo
niskim poziomie, czyli quasi-deflację)
2. Wzrost bezrobocia
3. Pogłębianie się gospodarczej stagnacji.
Sumę tych wskaźników możemy określić stopą deflacji. (Zadanie liczbowego sformuło-wania tego wskaźnika pozostawiam bardziej zaawansowanym ekonomistom).
W swojej istocie deflacja to kryzys monetarny polegający niedemokratycznym rozkładzie masy finansowej we wspólnocie. Deflacja jest pochodną finansowego rozwarstwiania się wspólnoty, kumulowania kapitału przez nielicznych i zubażania większości społeczeństwa. Stąd bierze się brak pieniądza na rynku. Potrzeby nielicznych zamożnych są zaspokajane coraz lepiej i taniej a potrzeby licznych ubogich są deprywowane poprzez brak pieniędzy. (deprywacja – brak zaspokojenia)
Paradoksalnie wszyscy powinni się cieszyć z deflacji, w końcu ceny towarów i usług spadają. Jednak nawet przy tych niższych cenach, ludzie nie mają pieniędzy, aby nabywać dobra, rosną natomiast relatywnie długi wyrażone w pieniądzu, przedsiębiorstwa borykają się ze spłatą zobowiązań, osiągnięcie zysku jest coraz trudniejsze. Deflacja jest znacznie bardziej jadowita niż inflacja i czyni większe spustoszenie. Jest to stan gorszy od inflacji, bowiem w przypadku umiarkowanej inflacji, ludzie posiadają środki finansowe i mogą się nimi posługiwać w celu produkowania dóbr. W przypadku deflacji zostają pozbawieni właśnie tych tradycyjnych środków działania.
Deflacja to nic innego jak efekt braku emisji pieniądza przez państwo. Efekt wyzbycia się tego przywileju na rzecz prywatnych banków komercyjnych. Deflacja pojawia się w efekcie emisji pieniądza na zasadzie długu. Spłata kredytów-długów do banku sprawia, że zaczyna brakować pieniędzy na rynku.
Innym mechanizmem prowadzącym do deflacji jest oprocentowanie. Przez stulecia prowadzona była (i jest nadal) emisja pieniędzy poprzez oprocentowanie wkładów. Jest to skrajnie niesprawiedliwa emisja powodująca pogłębianie różnic finansowych pomiędzy ludźmi i całkowicie abstrahująca od ich pracy. Poprzez oprocentowanie ludzie zamożni i spe-kulanci pomnażają swój majątek. Ci, którzy nie mają oszczędności zostają relatywnie zubo-żeni, zaś zubożeni bezwzględnie, poprzez płacenie wysokich podatków, stanowiących często pokrycie na odsetki wypłacane spekulantom.
Warto wyróżnić czynniki prowadzące do deflacji. Są to:
1. brak emisji pieniądza
2. wysokie oprocentowanie kredytów
3. fiskalizm (nadmierne podatki)
4. bezrobocie pierwotne (w odróżnieniu od wtórnego - wywołanego właśnie przez deflację).
Czynniki te wynikają z niechęci do dzielenia się dobrami (pieniędzmi) i pracą. Sumę tych czynników możemy określić mianem STOPY CHCIWOŚCI.
Zwiększanie się stopy deflacji jest poprzedzone wzrostem stopy chciwości. Kontrolując stopę chciwości możemy zapobiegać pojawieniu się deflacji. Obniżenie umiarkowanej stopy deflacji możliwe jest poprzez, zmniejszenie oprocentowania kredytów, tworzenie miejsc pracy i zmniejszenie podatków.
Lekarstwem na deflację kroczącą i galopującą, czyli niepohamowane powiększanie się stopy chciwości jest etyczna emisja pieniądza przez państwo, prowadzona niezależnie od banków komercyjnych.
Zasady etycznej emisji pieniądza przez państwo, zostały opisane w teorii demokracji finansowej. Emisja może być prowadzona w sposób prosty; dla wszystkich te same kwoty, lub w sposób proporcjonalny; wyższa emisja dla ludzi szczególnie zubożonych.
Antydeflacyjna emisja pieniądza przez państwo, szybko i bezboleśnie likwiduje w gospodarce wszystkie negatywne skutki wysokiej stopy chciwości.
Po zlikwidowaniu deflacji emisja pieniądza powinna zostać skorelowana z tempem wzrostu gospodarczego, (aby zapobiec inflacji). Jest to demokracja finansowa w swoim zasadniczym zastosowaniu jako ustrój społeczny.
Emisja pieniądza - najbardziej skuteczny sposób walki z deflacją - nie jest mechanizmem wzrostu gospodarczego i sama nie zlikwiduje stagnacji gospodarczej. Potrzebne są czynniki wzrostu gospodarczego, takie jak chęć do pracy, odpowiednia motywacja, twórczość, postęp naukowy i technologiczny, i najważniejsza obecnie: wymiana dóbr, rozumiana także jako udostępnianie technologii i produkcji.
Wszystkie w/w czynniki związane są z rozwojem SOLIDARYZMU SPOŁECZNEGO, zawartego w każdej dobrej religii. Szczególnie cenne są tutaj religie: Chrześcijaństwo i Islam – a być może także i inne, więc listę pozostawiam otwartą
Pozytywne znaczenie zasady solidaryzmu społecznego jest łatwe do udowodnienia także na gruncie naukowym. Dzieje ewolucji to historia uspołeczniania się wszelkiego stworzenia, którego najnowszym wcieleniem jest człowiek myślący uduchowiony: homo sapiens spiritualis.
Opanowanie zasad duchowości, rezygnacja z konkurencji na rzecz kooperacji, jest najważniejszym kryterium pomyślności ekonomicznej. Zasady demokracji finansowej mogą zostać wprowadzone w życie, poprzez nową elitę, lub „zmianę myślenia” u elity starej, która wprowadza deflację i stagnacje gospodarczą, poprzez wysoką stopę chciwości.
Deflacja jest kryzysem najłatwiejszym do zlikwidowania, a trudność jego likwidacji, można wiązać z trudnością uszlachetniania się chciwego człowieka i trudnością twórczego myślenia.
Istniejące na świecie sposoby walki z deflacją zmierzają ku zasadom wypracowanym teoretycznie w Demokracji finansowej. Lekarstwem na deflację w Japonii jest ujemne oprocentowanie kredytów. Ten, kto bierze kredyt zobowiązany jest do zwrotu mniejszej kwoty niż pobrał. W Japonii stosuje się „zakamuflowane” rozdawnictwo pieniądza, aby zlikwidować deflację, która jest spostrzegana słusznie jako większe niebezpieczeństwo niż „darmowy pieniądz”, a także jako większy koszt, gdyż państwo nie zrzeka się tam swojej funkcji wypłacania zasiłków dla bezrobotnych. Aby zlikwidować brak pieniądza na rynku, zachęca się Japończyków do jego wydawania, poprzez takie kredyty. Jest to opłacalne i ekonomicznie zasadne. Jest to także etyczne. Tak wygląda japońska wersja demokracji finansowej, realizowana bez wiedzy o niej i w obliczu kłopotów. Wiedza o zasadach demokracji finansowej, może uczynić z emisji pieniądza instrument wprowadzania ładu monetarnego i ekonomicznego na całym świecie. Jest to zasadne także w Polsce, gdzie brak demokratycznie rozłożonego pieniądza jest wynikiem świadomie prowadzonej polityki. (L. Balcerowicz wielokrotnie oświadczał, że nie będzie drukował pieniędzy, chociaż emitował całkowicie puste zyski dla „finansowej elity” poprzez oprocentowanie).
Sprawnie i uczciwie myślący ludzie powinni popierać demokrację finansową. W przeciwnym razie mogą stać się nieświadomymi (lub świadomymi) obrońcami finansowej ignorancji lub finansowego rasizmu.
O DEFLACJI
Moderator: Violetta Okoń
-
- local
- Posty: 295
- Rejestracja: wt lip 29, 2003 2:10 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt: