PODATKI CZY EMISJA PIENIĘDZY?
Moderator: Violetta Okoń
-
- local
- Posty: 295
- Rejestracja: wt lip 29, 2003 1:10 pm
- Lokalizacja: Warszawa
PODATKI CZY EMISJA PIENIĘDZY?
Podatki czy emisja pieniędzy?
Na czym polega kryzys finansowy w Polsce.
Wszystkie ugrupowania polityczne zastanawiają się obecnie nad wysokością podatków. Proponowane są różne stawki, które świadczą głównie o braku zrozumienia problemów finansowych. Większości reformatorów, chodzi bowiem o to, aby kwoty z podatków wzrosły. Jednak czasami ich propozycje gdyby zostały zrealizowane, doprowadziłyby do tego, iż ogólna suma uzyskana z podatków zmniejszyłaby się. Czy jednak problem finansowy w Polsce polega na konieczności oszczędności i konieczności wprowadzenia nowych podatków? Trzeba wiedzieć, że podatki w Polsce są jednymi z najwyższych. Czy zatem warto je jeszcze podwyższać?
Nie warto i nie trzeba.
W Polsce brakuje pieniędzy a nie podatków i zamiast wzrostu podatków trzeba EMITOWAĆ PIENIĄDZE. Pieniądze te potrzebne są do rozwoju produkcji, a przy tak wysokim opodatkowaniu i tak szybko wrócą do państwowego i narodowego emitenta (NBP) i będą mogły zostać użyte ponownie, ożywiając gospodarkę. Emisja pieniędzy jest tematem tabu w gronie naszych polityków, finansistów i w mass-mediach. Czy emisja pieniędzy jest złem? Raczej nie, gdyż pieniądz jest uznawanym katalizatorem działań gospodarczych i powinno go być pod dostatkiem. Dlaczego brakuje w Polsce pieniądza?
Wszyscy pamiętają zapewne ostatnią wymianę złotówki w skali 1:10 000, co wiązało się dla wielu ludzi z utratą swoich oszczędności, ale zostało osłodzone wymienialnością złotówki i napływem importowanych towarów. Wszyscy zachłysnęliśmy się wówczas czarem zachodniej technologii, po którą nie trzeba już było iść do Pewexu, ani komisu. Jednak za tę wolność kupowania szybko zaczęliśmy płacić, a koszty okazują się zbyt wygórowane. Wymienialna i nadwartościowa wobec innych walut złotówka, sprawiła, że nasze produkty stały się zbyt drogie, nie tylko, aby je eksportować, ale nawet, aby je kupować w naszych rodzimych sklepach. Zostaliśmy zarzuceni importowanym towarem, który wyparł rodzimą produkcję. Do tego doszło przejmowanie naszych najlepszych zakładów przemysłowych zrujnowanych świadomie przez ludzi kształtujących podatki (22% VAT w miejsce 10% podatku obrotowego). Potencjał przemysłowy Polski po roku 1989 był skutecznie niszczony, do czego chętnie używano magicznego słowa: prywatyzacja. Dekapitalizacja polskiej gospodarki nabierała rozpędu. Decyzją RPP wstrzymano jakąkolwiek emisję pieniędzy. Ujemny bilans handlowy, przewaga importu, sprawił, że pieniądze zaczęły wylewać się z Polski szerokim strumieniem. Poza tym spłacamy nasze „zadłużenie”, które powiększa się co roku dzięki procentowi składanemu. Wszystkie te procesy doprowadziły do faktycznej deflacji (inflacja poniżej 2 - 1,5 procenta), która utrudnia jakikolwiek rozwój gospodarczy.
Jak wybrnąć z takich trudności? Podatki nic tu nie pomogą. Potrzebna jest emisja pieniądza i to w dużej skali, aby „nasmarować schładzaną gospodarkę”. Duża ilość nowego pieniądza pozwoli odbudować popyt, uruchomić produkcję. Duża ilość nowego pieniądza, zlikwiduje nadwartościowość złotówki. Złotówka ma nierealnie wysoki kurs, który jest możliwy do utrzymania jedynie w obliczu jej małej ilości, czyli w obliczu deflacji. Nowa emisja dużych ilości złotówki, zmieni tę sytuację. Nie będzie można utrzymywać tak wysokiego kursu złotego. Nastąpi spadek wartości złotówki, który uczyni rodzimą produkcją opłacalną. Będzie to szokiem dla społeczeństwa i trudną zmianą, ale taki szok jest potrzebny, jak operacja w przypadku poważnego schorzenia. Bez takiej operacji rak nadwartościowej złotówki będzie dalej pozwalał na niszczenie polskiej gospodarki. Im później wprowadzimy taką zmianę tym będzie ona trudniejsza do zniesienia i będzie groziła poważniejszymi komplikacjami. Jeżeli nie wprowadzimy tej zmiany polska gospodarka zostanie zlikwidowana, nastąpi całkowite uzależnienie się od euro, a Polska ostatecznie utraci swoją suwerenność. Krach gospodarki i finansów sprawi, że Polacy nie będą mieli jak zarabiać euro. Brak pieniądza będzie jeszcze bardziej dotkliwy niż dzisiaj, a społeczne koszty takiej sytuacji staną się nie do wytrzymania. Komu będzie się powodzić w takiej Polsce. Przede wszystkim cudzoziemcom, ludziom mającym dostęp do euro, urzędnikom unijnym, administracji państwowej, wojskowym i policji, która będzie utrzymywała buntujące się społeczeństwo w ryzach. Nastąpi rozwój więziennictwa, głód i depopulacja, śmierć narodu, za który przywódcy innych krajów unijnych będą obwiniać nas samych i nasza nieumiejętność rządzenia się i gospodarowania.
LEKIEM NA TAKĄ PRZYSZŁOŚĆ JEST RACJONALNA EMISJA PIENIĄDZA. Świadome wpędzanie nas w taką przyszłość to odmawianie nam prawa do emisji pieniądza. Emisja pieniądza i postawa wobec tego problemu jest probierzem intencji polityków wobec polskiego narodu. Racjonalna emisja pieniądza nie oznacza dodrukowywania go bez opamiętania jak robili to w PRL-u komuniści. Oznacza ona stwarzanie warunków do rozwoju przedsiębiorczości, jak we wczesnych latach dziewięćdziesiątych, kiedy polityka schładzania gospodarki nie przyniosła jeszcze tragicznych efektów, a subiektywne poczucie wolności skłaniało ludzi do nowej aktywności.
Na czym polega kryzys finansowy w Polsce.
Wszystkie ugrupowania polityczne zastanawiają się obecnie nad wysokością podatków. Proponowane są różne stawki, które świadczą głównie o braku zrozumienia problemów finansowych. Większości reformatorów, chodzi bowiem o to, aby kwoty z podatków wzrosły. Jednak czasami ich propozycje gdyby zostały zrealizowane, doprowadziłyby do tego, iż ogólna suma uzyskana z podatków zmniejszyłaby się. Czy jednak problem finansowy w Polsce polega na konieczności oszczędności i konieczności wprowadzenia nowych podatków? Trzeba wiedzieć, że podatki w Polsce są jednymi z najwyższych. Czy zatem warto je jeszcze podwyższać?
Nie warto i nie trzeba.
W Polsce brakuje pieniędzy a nie podatków i zamiast wzrostu podatków trzeba EMITOWAĆ PIENIĄDZE. Pieniądze te potrzebne są do rozwoju produkcji, a przy tak wysokim opodatkowaniu i tak szybko wrócą do państwowego i narodowego emitenta (NBP) i będą mogły zostać użyte ponownie, ożywiając gospodarkę. Emisja pieniędzy jest tematem tabu w gronie naszych polityków, finansistów i w mass-mediach. Czy emisja pieniędzy jest złem? Raczej nie, gdyż pieniądz jest uznawanym katalizatorem działań gospodarczych i powinno go być pod dostatkiem. Dlaczego brakuje w Polsce pieniądza?
Wszyscy pamiętają zapewne ostatnią wymianę złotówki w skali 1:10 000, co wiązało się dla wielu ludzi z utratą swoich oszczędności, ale zostało osłodzone wymienialnością złotówki i napływem importowanych towarów. Wszyscy zachłysnęliśmy się wówczas czarem zachodniej technologii, po którą nie trzeba już było iść do Pewexu, ani komisu. Jednak za tę wolność kupowania szybko zaczęliśmy płacić, a koszty okazują się zbyt wygórowane. Wymienialna i nadwartościowa wobec innych walut złotówka, sprawiła, że nasze produkty stały się zbyt drogie, nie tylko, aby je eksportować, ale nawet, aby je kupować w naszych rodzimych sklepach. Zostaliśmy zarzuceni importowanym towarem, który wyparł rodzimą produkcję. Do tego doszło przejmowanie naszych najlepszych zakładów przemysłowych zrujnowanych świadomie przez ludzi kształtujących podatki (22% VAT w miejsce 10% podatku obrotowego). Potencjał przemysłowy Polski po roku 1989 był skutecznie niszczony, do czego chętnie używano magicznego słowa: prywatyzacja. Dekapitalizacja polskiej gospodarki nabierała rozpędu. Decyzją RPP wstrzymano jakąkolwiek emisję pieniędzy. Ujemny bilans handlowy, przewaga importu, sprawił, że pieniądze zaczęły wylewać się z Polski szerokim strumieniem. Poza tym spłacamy nasze „zadłużenie”, które powiększa się co roku dzięki procentowi składanemu. Wszystkie te procesy doprowadziły do faktycznej deflacji (inflacja poniżej 2 - 1,5 procenta), która utrudnia jakikolwiek rozwój gospodarczy.
Jak wybrnąć z takich trudności? Podatki nic tu nie pomogą. Potrzebna jest emisja pieniądza i to w dużej skali, aby „nasmarować schładzaną gospodarkę”. Duża ilość nowego pieniądza pozwoli odbudować popyt, uruchomić produkcję. Duża ilość nowego pieniądza, zlikwiduje nadwartościowość złotówki. Złotówka ma nierealnie wysoki kurs, który jest możliwy do utrzymania jedynie w obliczu jej małej ilości, czyli w obliczu deflacji. Nowa emisja dużych ilości złotówki, zmieni tę sytuację. Nie będzie można utrzymywać tak wysokiego kursu złotego. Nastąpi spadek wartości złotówki, który uczyni rodzimą produkcją opłacalną. Będzie to szokiem dla społeczeństwa i trudną zmianą, ale taki szok jest potrzebny, jak operacja w przypadku poważnego schorzenia. Bez takiej operacji rak nadwartościowej złotówki będzie dalej pozwalał na niszczenie polskiej gospodarki. Im później wprowadzimy taką zmianę tym będzie ona trudniejsza do zniesienia i będzie groziła poważniejszymi komplikacjami. Jeżeli nie wprowadzimy tej zmiany polska gospodarka zostanie zlikwidowana, nastąpi całkowite uzależnienie się od euro, a Polska ostatecznie utraci swoją suwerenność. Krach gospodarki i finansów sprawi, że Polacy nie będą mieli jak zarabiać euro. Brak pieniądza będzie jeszcze bardziej dotkliwy niż dzisiaj, a społeczne koszty takiej sytuacji staną się nie do wytrzymania. Komu będzie się powodzić w takiej Polsce. Przede wszystkim cudzoziemcom, ludziom mającym dostęp do euro, urzędnikom unijnym, administracji państwowej, wojskowym i policji, która będzie utrzymywała buntujące się społeczeństwo w ryzach. Nastąpi rozwój więziennictwa, głód i depopulacja, śmierć narodu, za który przywódcy innych krajów unijnych będą obwiniać nas samych i nasza nieumiejętność rządzenia się i gospodarowania.
LEKIEM NA TAKĄ PRZYSZŁOŚĆ JEST RACJONALNA EMISJA PIENIĄDZA. Świadome wpędzanie nas w taką przyszłość to odmawianie nam prawa do emisji pieniądza. Emisja pieniądza i postawa wobec tego problemu jest probierzem intencji polityków wobec polskiego narodu. Racjonalna emisja pieniądza nie oznacza dodrukowywania go bez opamiętania jak robili to w PRL-u komuniści. Oznacza ona stwarzanie warunków do rozwoju przedsiębiorczości, jak we wczesnych latach dziewięćdziesiątych, kiedy polityka schładzania gospodarki nie przyniosła jeszcze tragicznych efektów, a subiektywne poczucie wolności skłaniało ludzi do nowej aktywności.
-
- local
- Posty: 295
- Rejestracja: wt lip 29, 2003 1:10 pm
- Lokalizacja: Warszawa
"Plan Hausnera" zakłada "ratowanie polskich finansów" poprzez oszczędności i wzrost podatków, który ma załatać dziurę w polskim budżecie.
Niestety całe to myslenie jest absolutnie błędne i jest świadomym (lub nieświadomym - to zalezy od wiedzy decydenta) wprowadzaniem Polaków w błąd. Po pierwsze wadliwe zasady liczenia budżetu sprawiają, że wszyskie narody sa zadłuzone. I to w ten sposób, iż te najbardziej rozwiniete i uprzemysłowione mają największy dług publiczny. Związane jest to z tym, iż nie monetyzuje się wytworzonych dóbr jako aktywów, liczy sie matomiast po stronie pasywów oprocentowany dług "zaciągnięty przez społeczeństwo" na wytworzenie tych dóbr. Jest to po prostu wadliwa księgowość, którą udało się zaczepić narodom, po to aby utrudnmiać im rozwój.
Ratowanie polskich finansów (i światowych także) powinno sie zatem zacząć od prawidłowego liczenia: od monetyzacji części dóbr konsumpcyjnych i wartości świadczonych usług, od porzucenia emisji pieniądza jako długu, od rezygnacji z lichwy, która jest po prostu finansowym przestępstwem, od likwidacji częściowej rezerwy bankowej, która zmniejszana samowolnymi decyzjami bankierów, prowadzi do wzrostu emisji substytutu pieniądza: oprocentowanego długu (tutaj przestepstwo kreacji pustego "pieniadza" jest zdublowane lichwą) - emisja substytutu pieniadza jest po prostu zalegalizowanym falszerstwem, jest to kradzież dóbr (przestępstwo kryminalne).
Kiedy uzdrowi się W TEN SPOSÓB finanse, mozna dopiero zacząć się zastanawić nad podatkami. Ile pieniędzy powinno wracac do skarbu państwa? Czy warto aby one wracały? Moze lepiej aby one krążyły w spoleczeństwie? Likwidacja lichwy, dodatniego oprocentowania kont bankowych i kredytów, sprawi, że bezużytecznie przetrzymywany pieniądz zacznie tracić na wartości. Bezużyteczne przetrzymywanie pieniadza do spowalnianie gospodarki, zmniejszenie produkcji i niebepieczeństwo inflacji. Tezauryzowanego pieniądza zacznie ubywać, bez wprowadzania mechanizmów demurrage. Pieniadz w obrocie bezodsetkowym to realny rozwój gospodarczy, lepsze zaspokojenie potrzeb, zmniejszenie bezrobocia, wzrost zarobków ludności, zmniejszenie wydatków państwa - podatki mogą stać się niepotrzebne, kiedy społeczeństwo będzie zamożne i będzie mogło samo płacić za wszelkie usługi. Państwo lub lokalny samorząd powinien natomiast czuwać nad poziomem monetyzacji dóbr, aby pieniadza nie brakowało - stąd pogotowie emisyjne, uruchamiane w razie potrzeby! Nowy pieniadz emitowany według potrzeb zniesie nadwartościowość złotówki, kurs złotówki spadnie, rodzima produkcja stanie sie oplacalna, więc pieniadz będzie wydawany nie na importowane towary ale na krajowe.
Dawid Star (na liście Neoeconomicus): A co z konstytucyjnym limitem zadluzenia?
Jest to pułapka zastawiona na Polaków (podobnie do zapisu o RPP). W obecnym systemie liczenia budżetu, jest to postawienie sztucznej granicy (nieuchronie do przekroczenia) po to, aby sprowokować sztuczną "niebezpieczną sytuację" i stworzyć pretekst do wprowadzenia jeszcze bardziej restykcyjnej polityki finansowej, np. demontaż finansów i przejście na euro (gwóźdź do trumny), licytacja resztek polskiego majątku (fałszywe bankructwo).
Co do zagranicznych kredytów. Kwoty netto zostały juz dawno spłacone, a splaty odsetek i odsetek od odsetek to finansowe oszustwo. Warto tez wiedzieć, że takie państwowe pożyczki są udzielane zazwyczaj przy zerowej (0) częściowej rezerwie, jest to więc w całości substytut pieniadza: pieniądz którego w ogóle by nie było, gdyby nie ta pożyczka. Spłata tej kwoty równej 0 w rzeczywistym pieniądzu, jest w każdej wysokości czystym zyskiem kreatora substytutu pieniądza. Starczy tych spłat.
Tak mniej więcej przedstawiają sie potrzebne reformy finansowe w Polsce i na świecie.
Obecnie świat stoi w obliczu potrzeby Przewrotu Kopernikańskiego w finansach.
Panujące teorie finansowe są absolotnie błędne. Pieniądz stanowi centrum zainteresowań człowieka i determinuje jego zachowania, zamiast krecić się dookoła człowieka i służyć mu. To człowiek powinien rozkazywać pieniadzom a nie pieniądze człowiekowi. Bankier powinien służyć społeczeństwu a nie nim władać. Taka zmiana jest słuszna i potrzebna. Jest to do zrobienia!
Niestety całe to myslenie jest absolutnie błędne i jest świadomym (lub nieświadomym - to zalezy od wiedzy decydenta) wprowadzaniem Polaków w błąd. Po pierwsze wadliwe zasady liczenia budżetu sprawiają, że wszyskie narody sa zadłuzone. I to w ten sposób, iż te najbardziej rozwiniete i uprzemysłowione mają największy dług publiczny. Związane jest to z tym, iż nie monetyzuje się wytworzonych dóbr jako aktywów, liczy sie matomiast po stronie pasywów oprocentowany dług "zaciągnięty przez społeczeństwo" na wytworzenie tych dóbr. Jest to po prostu wadliwa księgowość, którą udało się zaczepić narodom, po to aby utrudnmiać im rozwój.
Ratowanie polskich finansów (i światowych także) powinno sie zatem zacząć od prawidłowego liczenia: od monetyzacji części dóbr konsumpcyjnych i wartości świadczonych usług, od porzucenia emisji pieniądza jako długu, od rezygnacji z lichwy, która jest po prostu finansowym przestępstwem, od likwidacji częściowej rezerwy bankowej, która zmniejszana samowolnymi decyzjami bankierów, prowadzi do wzrostu emisji substytutu pieniądza: oprocentowanego długu (tutaj przestepstwo kreacji pustego "pieniadza" jest zdublowane lichwą) - emisja substytutu pieniadza jest po prostu zalegalizowanym falszerstwem, jest to kradzież dóbr (przestępstwo kryminalne).
Kiedy uzdrowi się W TEN SPOSÓB finanse, mozna dopiero zacząć się zastanawić nad podatkami. Ile pieniędzy powinno wracac do skarbu państwa? Czy warto aby one wracały? Moze lepiej aby one krążyły w spoleczeństwie? Likwidacja lichwy, dodatniego oprocentowania kont bankowych i kredytów, sprawi, że bezużytecznie przetrzymywany pieniądz zacznie tracić na wartości. Bezużyteczne przetrzymywanie pieniadza do spowalnianie gospodarki, zmniejszenie produkcji i niebepieczeństwo inflacji. Tezauryzowanego pieniądza zacznie ubywać, bez wprowadzania mechanizmów demurrage. Pieniadz w obrocie bezodsetkowym to realny rozwój gospodarczy, lepsze zaspokojenie potrzeb, zmniejszenie bezrobocia, wzrost zarobków ludności, zmniejszenie wydatków państwa - podatki mogą stać się niepotrzebne, kiedy społeczeństwo będzie zamożne i będzie mogło samo płacić za wszelkie usługi. Państwo lub lokalny samorząd powinien natomiast czuwać nad poziomem monetyzacji dóbr, aby pieniadza nie brakowało - stąd pogotowie emisyjne, uruchamiane w razie potrzeby! Nowy pieniadz emitowany według potrzeb zniesie nadwartościowość złotówki, kurs złotówki spadnie, rodzima produkcja stanie sie oplacalna, więc pieniadz będzie wydawany nie na importowane towary ale na krajowe.
Dawid Star (na liście Neoeconomicus): A co z konstytucyjnym limitem zadluzenia?
Jest to pułapka zastawiona na Polaków (podobnie do zapisu o RPP). W obecnym systemie liczenia budżetu, jest to postawienie sztucznej granicy (nieuchronie do przekroczenia) po to, aby sprowokować sztuczną "niebezpieczną sytuację" i stworzyć pretekst do wprowadzenia jeszcze bardziej restykcyjnej polityki finansowej, np. demontaż finansów i przejście na euro (gwóźdź do trumny), licytacja resztek polskiego majątku (fałszywe bankructwo).
Co do zagranicznych kredytów. Kwoty netto zostały juz dawno spłacone, a splaty odsetek i odsetek od odsetek to finansowe oszustwo. Warto tez wiedzieć, że takie państwowe pożyczki są udzielane zazwyczaj przy zerowej (0) częściowej rezerwie, jest to więc w całości substytut pieniadza: pieniądz którego w ogóle by nie było, gdyby nie ta pożyczka. Spłata tej kwoty równej 0 w rzeczywistym pieniądzu, jest w każdej wysokości czystym zyskiem kreatora substytutu pieniądza. Starczy tych spłat.
Tak mniej więcej przedstawiają sie potrzebne reformy finansowe w Polsce i na świecie.
Obecnie świat stoi w obliczu potrzeby Przewrotu Kopernikańskiego w finansach.
Panujące teorie finansowe są absolotnie błędne. Pieniądz stanowi centrum zainteresowań człowieka i determinuje jego zachowania, zamiast krecić się dookoła człowieka i służyć mu. To człowiek powinien rozkazywać pieniadzom a nie pieniądze człowiekowi. Bankier powinien służyć społeczeństwu a nie nim władać. Taka zmiana jest słuszna i potrzebna. Jest to do zrobienia!
Pewien ekonomista napisał tak:Bezużyteczne przetrzymywanie pieniadza do spowalnianie gospodarki, zmniejszenie produkcji i niebepieczeństwo inflacji.
Ekonomiści, którzy uważają, że nie jest dobrze, jeśli pieniądze nie pozostają w stałym, czynnym „obiegu”, są w błędzie. Pieniądz jest rzeczywiście użyteczny wyłącznie jako środek wymiany, ale jego użyteczność nie ogranicza się wyłącznie do momentu, w którym dochodzi do wymiany. Często lekceważy się ten fakt. Pieniądz jest tak samo użyteczny, gdy spoczywa „bezczynnie” jako czyjeś zasoby gotówki - nawet w postaci „skarbu” skąpca . Te pieniądze są bowiem przechowywane w oczekiwaniu na możliwą przyszłą wymianę - ich właścicielowi zapewniają w tym momencie korzyść polegającą na umożliwieniu dokonania wymiany w dowolnym czasie - obecnie lub w przyszłości - w którym właściciel zechce jej dokonać.
Co ty na to?
To zależy, jak się pojmuje naturę pieniądza. Jeśli pieniądz uważa się za towar, to nie można go rozpatrywać w kategoriach "panowania". Ani człowiek nie zapanuje nad pieniądzem ani odwrotnie, tak jak człowiek nie zapanuje nad chmurą, Księżycem i grawitacją. Pieniądza trzeba rozsądnie używać a nie odprawiać nad nim egzekwie, jak Keynes, Balcerowicz i Rossakiewicz.To człowiek powinien rozkazywać pieniadzom a nie pieniądze człowiekowi.
Pozdrawiam.
WF
-
- local
- Posty: 295
- Rejestracja: wt lip 29, 2003 1:10 pm
- Lokalizacja: Warszawa
Odpowiedż na cytat pierwszy:
Podtrzymuję to, co napisałem. Pieniadz (w postaci banknotów) jest oczywiście użyteczny nawet jako wkład do poduchy dla czlowieka. Nie dość, że śpi się wygodnie, to jeszcze ma sie zapewnione bezpieczeństwo i mozna czekac na dogodny moment inwestycji. To wszystko prawda, ale nie po to pieniadz został wymyślony. Kumulowanie pieniadza w celu inwestycji lub oszcządzanie na okreslony cel jest zasadne. Natomiast bezuzyteczne tezauryzowanie go nie. Poczucie bezpieczeństwa daje odwaga i bezinteresowność. Nie widze powodu, aby uzależniać się od pieniadza jak od narkotyku - to rodzi tylko tchórzliwość.
Odpowiedż na cytat drugi:
Pieniadz nie jest towarem. Nie jest zjawiskiem naturalnym jak chmura ani ciałem niebieskim jak księzyc. Jest wytworem człowieka i człowiek powinien nad nim panować; jak nad samochodem. Człowiek który umie jeździć samochodem, bezpiecznie jedzie tam gdzie chce. Poza tym proszę mnie jako uzytkownika samochodu, któremu go "skradziono" nie porównywac ze złodziejem, który go ukradł i nadal kradnie innym. Keynes który był zwolennikiem tego, aby złodzieje pooddawali skradzione samochody, jest mi znacznie bliższy. Z nim bym sie dogadał. Natomiast trudno się dogadać ze zlodziejem recydywistą mówiącym: "Polacy nigdy nie mieli samochodów" - mówiąc mu: "nie kradnij".
Podtrzymuję to, co napisałem. Pieniadz (w postaci banknotów) jest oczywiście użyteczny nawet jako wkład do poduchy dla czlowieka. Nie dość, że śpi się wygodnie, to jeszcze ma sie zapewnione bezpieczeństwo i mozna czekac na dogodny moment inwestycji. To wszystko prawda, ale nie po to pieniadz został wymyślony. Kumulowanie pieniadza w celu inwestycji lub oszcządzanie na okreslony cel jest zasadne. Natomiast bezuzyteczne tezauryzowanie go nie. Poczucie bezpieczeństwa daje odwaga i bezinteresowność. Nie widze powodu, aby uzależniać się od pieniadza jak od narkotyku - to rodzi tylko tchórzliwość.
Odpowiedż na cytat drugi:
Pieniadz nie jest towarem. Nie jest zjawiskiem naturalnym jak chmura ani ciałem niebieskim jak księzyc. Jest wytworem człowieka i człowiek powinien nad nim panować; jak nad samochodem. Człowiek który umie jeździć samochodem, bezpiecznie jedzie tam gdzie chce. Poza tym proszę mnie jako uzytkownika samochodu, któremu go "skradziono" nie porównywac ze złodziejem, który go ukradł i nadal kradnie innym. Keynes który był zwolennikiem tego, aby złodzieje pooddawali skradzione samochody, jest mi znacznie bliższy. Z nim bym sie dogadał. Natomiast trudno się dogadać ze zlodziejem recydywistą mówiącym: "Polacy nigdy nie mieli samochodów" - mówiąc mu: "nie kradnij".
Nie widzę żadnej metody na odróżnienie jednego od drugiego poza policyjną inwigilacją.Kumulowanie pieniadza w celu inwestycji lub oszcządzanie na okreslony cel jest zasadne. Natomiast bezuzyteczne tezauryzowanie go nie.
Różnica między Keynesem a Balcerowiczem jest tylko taka, że Keynes mówił: "Trzeba kraść wszystkim poprzez zwiększanie inflacji", a Balcerowicz mówi: "Trzeba kraść wszystkim zwiekaszając inflację, a do całego procederu zaprząc banki niemieckie i parę innych." A JAR mówi: Trzeba kraść wszystkim, uważając, żeby wszystkim zostało dokładnie po tyle samo". Poza tym oczywiście intencje mogą być różne u każdego z autorów i - w przypadku JAR przynajmniej - bardzo szlachetne.Keynes który był zwolennikiem tego, aby złodzieje pooddawali skradzione samochody, jest mi znacznie bliższy. Z nim bym sie dogadał. Natomiast trudno się dogadać ze zlodziejem recydywistą mówiącym: "Polacy nigdy nie mieli samochodów" - mówiąc mu: "nie kradnij".
WF
-
- local
- Posty: 295
- Rejestracja: wt lip 29, 2003 1:10 pm
- Lokalizacja: Warszawa
ad 1.
Rozróznienie to nastapuje w ekonomii i w praktyce. Oszczędzanie na konktetny cel, jak i inwestycja w końcu dochodzi do skutku. Tezauryzacja często prowadzona jest do śmierci delikwenta (szczególnie ta w złocie).
Policja nic do tego nie ma, podobnie jak inwigilacja.
ad 2.
Szanowny Autor zdaje się zupełnie nie rozumieć o co chodzi: ani mi, ani Keynesowi, ani Balcerowiczowi i niepotrzebnie wrzuca wszystkich do tego samego worka. (A w ciemnym worku wszystkie koty czarne).
Rozróznienie to nastapuje w ekonomii i w praktyce. Oszczędzanie na konktetny cel, jak i inwestycja w końcu dochodzi do skutku. Tezauryzacja często prowadzona jest do śmierci delikwenta (szczególnie ta w złocie).
Policja nic do tego nie ma, podobnie jak inwigilacja.
ad 2.
Szanowny Autor zdaje się zupełnie nie rozumieć o co chodzi: ani mi, ani Keynesowi, ani Balcerowiczowi i niepotrzebnie wrzuca wszystkich do tego samego worka. (A w ciemnym worku wszystkie koty czarne).
No to wszystko jasne. Wieczorem dam sobie po łapach za głupie pytania, albo włożę worek na głowę.Jacek A. Rossakiewicz pisze:ad 1.
Rozróznienie to nastapuje w ekonomii i w praktyce. Oszczędzanie na konktetny cel, jak i inwestycja w końcu dochodzi do skutku. Tezauryzacja często prowadzona jest do śmierci delikwenta (szczególnie ta w złocie).
Policja nic do tego nie ma, podobnie jak inwigilacja. [KONIEC CYTATU]
WF: Uzbierałem 100zł na cukierki mietowe, ale w międzyczasie polubiłem malinowe, które kosztują 150zł. A potem w ogóle mis ię odechciało cukierków i postanowiłem zainwesstować w odkurzacz, żeby zarabiać na odkurzaniu. Już miałem iść do sklepu po odkurzacz, ale spadła mi na głowę cegła i leżę na cmentarzu.
Pytanie: Czy uzbierane przeze mnie 299 zł 50 gr jest oszczędzaniem, inwestycją czy tezauryzacją? Czy też po prostu niczego nie zrozumiałem... oj napewno niczego nie zrozumiałem.
ad 2. CYTAT:
Szanowny Autor zdaje się zupełnie nie rozumieć o co chodzi: ani mi, ani Keynesowi, ani Balcerowiczowi i niepotrzebnie wrzuca wszystkich do tego samego worka. (A w ciemnym worku wszystkie koty czarne).
WF
-
- local
- Posty: 295
- Rejestracja: wt lip 29, 2003 1:10 pm
- Lokalizacja: Warszawa
Powyższa część mojej wypowiedzi pozostaje całkiem poważnym pytaniem. Może naiwnym - ale poważnym. Jeśli cukierki brzmią niepoważnie, to można podstawić za nie ziemniaki albo krawaty itp.WF: Uzbierałem 100zł na cukierki mietowe, ale w międzyczasie polubiłem malinowe, które kosztują 150zł. A potem w ogóle mi się odechciało cukierków i postanowiłem zainwestować w odkurzacz, żeby zarabiać na odkurzaniu. Już miałem iść do sklepu po odkurzacz, ale spadła mi na głowę cegła i leżę na cmentarzu.
Pytanie: Czy uzbierane przeze mnie 299 zł 50 gr jest oszczędzaniem, inwestycją czy tezauryzacją?
Dziękuję za uwagę.
WF
-
- local
- Posty: 295
- Rejestracja: wt lip 29, 2003 1:10 pm
- Lokalizacja: Warszawa
Przypominam czego dotyczy moje pytanie:
Nadal nie wiem, co należy uważać za inwestycję, co za oszczędzanie, a co za tezauryzację. Wymigiwanie się od jasnych definicji świadczy w najlepszym przypadku o tym, że Autor tekstu nie wie, o czym mówi.Oszczędzanie na konktetny cel, jak i inwestycja w końcu dochodzi do skutku. Tezauryzacja często prowadzona jest do śmierci delikwenta (szczególnie ta w złocie).
WF
-
- local
- Posty: 295
- Rejestracja: wt lip 29, 2003 1:10 pm
- Lokalizacja: Warszawa
Brawo, brawo! Tak właśnie myślałem. Ale mnie chodzi właśnie o to, jak odróżnić tych, którzy mają właściwą motywację od tych, którzy mają niewłaściwą motywację. Jak to będziemy sprawdzać? Ja bardzo przepraszam, jeśli to jest takie nudne, ale dla mnie to jest fascynujące. Nie żartuję. Fascynuje mnie, jak można opierać wielostronicowe wywody, ba książki całe, na podstawach tak chwiejnych, jak subiektywne domysły dotyczące czyichś motywacji.
Ale skoro już o motywacjach mowa, to podejrzewam, że Lepper i i jego ferajna nie kierują się motywacją uzdrowienia finansów ani uzdrowienia czegokolwiek poza własnymi kieszeniami, więc rpoponowałbym więcej rozsądku w propagowaniu politycznych sympatii (nawiązuję do wypowiedzi na neo).
Bardzo przepraszam, że jestem nudny i pozostaję w nadziei, że "przez nudę do gwiazd" (dojdziemy...
Ale skoro już o motywacjach mowa, to podejrzewam, że Lepper i i jego ferajna nie kierują się motywacją uzdrowienia finansów ani uzdrowienia czegokolwiek poza własnymi kieszeniami, więc rpoponowałbym więcej rozsądku w propagowaniu politycznych sympatii (nawiązuję do wypowiedzi na neo).
Bardzo przepraszam, że jestem nudny i pozostaję w nadziei, że "przez nudę do gwiazd" (dojdziemy...
WF
-
- local
- Posty: 295
- Rejestracja: wt lip 29, 2003 1:10 pm
- Lokalizacja: Warszawa
Nie dziwię się, że sprawa ludzkich motywacji jest dla Ciebie fascynująca.
Jest ona nierozłącznie związana z człowiekiem i od początku jest ona związana także z ekonomią.
Ekonomia to "troska o dom", (dokładnie: "chodzenie wokół domu"). Z takiej motywacji wynika to co w ekonomii dobre. Niektórzy jednak w celu odniesienia indywidualnej korzyści (egoistyczna motywacja) niszczą wspólny dom, lub dbając o swój dom niszczą cudzy, tak jakby dwa nie mogły stać obok siebie. Nie lubię ludzi, którzy niszczą domy sąsiadów dla zabawy albo dla korzyści własnej, a na dodatek mówią, że to jest dobre, a nawet nieuniknione. Twierdzą, że "Jeżeli oni ich nie zniszczą, to oni zniszczą ich" - myślę, że ludzie ci są po prostu chorzy i potrzebują pomocy terapeuty. Na dodatek ludzie ci stworzyli ekonomię opartą na promocji własnego zysku. Zrealizowali zdanie z Koranu: "Chciwi chcieliby chciwość ustalić pomiędzy ludźmi". Myślę, że nadszedł czas na gruntowną zmianę ekonomii. Chciwość bowiem nie jest jedyną, ani podstawową motywacją człowieka. Nie jest też czymś trwalszym od troski. Nadszedł czas na troskę. Chciwość już znamy.
Ja - w przeciwieństwie do Ciebie - widzę u Leppera troskę o Polskę, więc nie ulegam propagandzie i próbom ustalenia jako zasady "politycznej poprawności " drwiny z Leppera lub Samoobrony. A co wyniknie z tego ruchu zobaczymy. Efekty polityki UW i PO juz znam. Pozdrawiam.
Jest ona nierozłącznie związana z człowiekiem i od początku jest ona związana także z ekonomią.
Ekonomia to "troska o dom", (dokładnie: "chodzenie wokół domu"). Z takiej motywacji wynika to co w ekonomii dobre. Niektórzy jednak w celu odniesienia indywidualnej korzyści (egoistyczna motywacja) niszczą wspólny dom, lub dbając o swój dom niszczą cudzy, tak jakby dwa nie mogły stać obok siebie. Nie lubię ludzi, którzy niszczą domy sąsiadów dla zabawy albo dla korzyści własnej, a na dodatek mówią, że to jest dobre, a nawet nieuniknione. Twierdzą, że "Jeżeli oni ich nie zniszczą, to oni zniszczą ich" - myślę, że ludzie ci są po prostu chorzy i potrzebują pomocy terapeuty. Na dodatek ludzie ci stworzyli ekonomię opartą na promocji własnego zysku. Zrealizowali zdanie z Koranu: "Chciwi chcieliby chciwość ustalić pomiędzy ludźmi". Myślę, że nadszedł czas na gruntowną zmianę ekonomii. Chciwość bowiem nie jest jedyną, ani podstawową motywacją człowieka. Nie jest też czymś trwalszym od troski. Nadszedł czas na troskę. Chciwość już znamy.
Ja - w przeciwieństwie do Ciebie - widzę u Leppera troskę o Polskę, więc nie ulegam propagandzie i próbom ustalenia jako zasady "politycznej poprawności " drwiny z Leppera lub Samoobrony. A co wyniknie z tego ruchu zobaczymy. Efekty polityki UW i PO juz znam. Pozdrawiam.
Dotychczas myślałem, że to raczej zasady prowadzenia gospodarstwa domowego (oikos+nomos). Czy "nomos" ma też znaczenie "chodzić wokół"? Pytam, bo grekę tylko liznąłem.Ekonomia to "troska o dom", (dokładnie: "chodzenie wokół domu").
Z pozostałej części wypowiedzi wynika, że nie dowiem się, jak praktycznie odróżnić tych, którzy tezauryzują od tych, którzy oszczędzają i od tych, którzy inwestują. Nie znalazłem na to pytanie odpowiedzi w całej "Demokracji finansowej", mimo że wydaje mi się ono dość podstawowe. Na tyle podstawowe, że nie wystarczy puszczanie oka do czytelnika na zasadzie "wicie-rozumicie". Jeśli pewne pojęcia i definicje są tak nieostre, jak "motywacja gromadzenia pieniądza", to są zbędne, ponieważ ich desygnatów nie można zidentyfikować. I jesteśmy w punkcie wyjścia.
Pozdrawiam.
WF
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: CommonCrawl [Bot] i 0 gości