Co to jest NEOMALTUZJANIZM?

dyskusja teoretyczna tematów finansowo-gospodarczych,
aktualnie dział nieczynny

Moderator: Violetta Okoń

Jacek A. Rossakiewicz
local
Posty: 295
Rejestracja: wt lip 29, 2003 1:10 pm
Lokalizacja: Warszawa

Co to jest NEOMALTUZJANIZM?

Post autor: Jacek A. Rossakiewicz »

LIBERALIZM - UTYLITARYZM - NEOMALTUZJANIZM


Liberalizm ekonomiczny wywodzący się geograficznie z Anglii, a światopoglądowo z praktycznego egoizmu podporządkowywał sobie z całą siłą naród we Francji (rewolucja francuska) a w Anglii utrwalał swoje wpływy poprzez łączenie się z utylitaryzmem: ideologią hedonistycznego użycia i obojętności na cierpienie drugiego człowieka.

W Anglii nowe doktryny etyczne zaczęły się pojawiać w celu zaradzenia postępującej nędzy mas. Hasłem ich stało się: „najwięcej szczęścia dla największej liczby ludzi”. Ta szczytna idea pochodziła od szkocko-irlandzkiego filozofa Francisa Hutchesona, który głosił ideę „naturalnego zmysłu moralnego” w postaci miłości do drugiego człowieka. Christian Thomasius postulat rozumnej miłości wyjaśniał jako niewymuszoną moralność stojącą wyżej niż zewnętrzna sprawiedliwość. Taką postawę filozof przeciwstawiał chciwości, zazdrości i rozpuście. Był to krok ku duchowości właściwej, ale idee te „rozwinął”, dziwnie zmieniając ich znaczenie, Jeremy Bentham (1748-1832), twórca doktryny utylitaryzmu.

Koncepcja szczęścia w wizji utylitarnej nie oznaczała wprowadzenia określonego systemu wartości, była to raczej zgoda na wszelkie formy zachowania, które nie szkodziły bezpośrednio innym ludziom lub, o których nie przypuszczali, że im szkodzą, więc przeciw nim nie protestowali. W miejsce uniwersalnego systemu wartości wprowadzono zasadę użyteczności: pojmowaną jako zasadę przyjemności. Jeżeli czyjeś zachowanie było odbierane przez drugiego jako przyjemne lub przy-najmniej jako nie prowadzące do poczucia krzywdy, było uznawane za dobre. O wartości moralnej danego czynu decydowały więc nie realizowane wartości, ani nie intencje, ale subiektywny skutek wywoływany u innych. Takie myślenie i ten rodzaj swobody od powszechnie obowiązujących wartości prowadził do lansowania hedonizmu. Brak określonych, obowiązujących wszystkich wartości, znosił jasne kryteria etycznej oceny, dążenie do ideału i postulat stałego doskonalenia się. Przyczyniał się głównie do poszukiwania indywidualnej przyjemności. Wspomniany już dwukrotnie Thomas Carlyle, który niezwykle trafnie oceniał teorie i wydarzenia nazwał taką koncepcję moralności „świńską filozofią”, bowiem prowadziła ona do rozwiązłego sposobu życia za zgodą wszystkich zainteresowanych. (Działo się to dosłownie; jako wolna miłość w tzw: „oazach miłości”. Bentham nie wykorzystał swojej koncepcji „rachunku szczęścia”, czyli „jak najwięcej przyjemności i jak najmniej koniecznego bólu” do stworzenia nowej wizji sprawiedliwej gospodarki, która przyczyniałaby się do upowszechniania dobrobytu lub przynajmniej mogłaby zapobiegać nędzy. Deklarowanym motywem powstawania nowych koncepcji etycznych była chęć zaradzenia postępującej pauperyzacji wywłaszczonych z ziemi chłopów oraz głodujących robotników, ale Bentham zamiast zapobiegać nędzy, reformował (teoretycznie) więziennictwo głosząc (znaną od czasu prawa rzymskiego) zasadę proporcjonalności kary do winy. Jedna z jego prac nosiła tytuł: W obronie lichwy (1787), więc prezentowała raczej pogląd gloryfikujący lichwiarski wyzysk a nie idee społecznej sprawiedliwości. Teoretycy utylitaryzmu skorzystali z nowych idei, aby wykreować „nowę etykę” i nie musieć powoływać się na Jezusa (Pokój z Nim), ani wymawiać jego imienia.. Podobnie postąpił Adam Smith pisząc swoją Teorię uczuć moralnych.

Argumenty filozoficzne zmusiły wyznawców utylitaryzmu-hedonizmu do przewartościowania doktryny. John Stuart Mill (1806-1873) wprowadził hierarchię wartości: wyróżnił przyjemności wyższe i niższe. Przyjemności niższe były przyjemnościami ciała, przyjemności wyższe — ducha. Pisał także: „Lepiej być niezadowolonym Sokratesem niż zadowolonym głupcem” W ten sposób Mill — nieśmiało, ale jednak — powracał do systemu wartości niezależnego od ludzkiego subiektywizmu.

Aspiracje filantropijne utylitaryzmu nie sprawdziły się zupełnie, a wręcz przeciwnie z taką ideologią osiągnięto efekt przeciwny. Względnie dobre powszechne formy pomocy najuboższym zostały zastąpione postulatem inicjatywy indywidualnej. W 1834 roku w Anglii porzucono ustawę o biedocie (obowiązującą od 1601 roku), polegającą na uzupełnianiu dochodów ludzi najuboższych z funduszy publicznych. Po tej dacie datki na biednych były wyrazem jedynie indywidualnej odpowiedzialności i osobistej chęci. Utylitarna wolność okazała się zatem wolnością od powszechnej odpowiedzialności. Było to zdublowanie „świńskiej filozofii”, która zaczęła upowszechniać obok rozpusty także zachłanność.

Istnienie biedoty, jej prawo do życia i pomocy, w atmosferze indywidualnej przyjemności jaką głosił utylitaryzm (i pod nieobecność bar-dziej obiektywnych ideałów), było spostrzegane jako coś przykrego, rażąca realizmem konieczność. W bezrobociu widziano efekt zbyt dużej liczby robotników, a jego likwidacja miała polegać na „oszczędności w płodzeniu dzieci”. Za szerzenie takich poglądów Karol Marks krytykował między innymi Jamesa Mill'a (1773-1836, ojca Johna Stuarta), pisał z sarkazmem: „Produkcja człowieka okazuje się złem społecznym” [1]. Obawy o przeludnienie wyrażał także Thomas Robert Malthus (1766-1834), który w 1798 roku sformułował nawet teorię, zwaną później mal-tuzjanizmem, głoszącą: istnienie stałej dysproporcji pomiędzy tempem wzrostu ludności a tempem wzrostu produkcji żywności [2]. Działalność Malthusa prowadzona z zaangażowaniem godnym lepszej sprawy, sprowadzała się do rozmaitych propozycji pozbawienia najuboższych Brytyjczyków zasiłków, przysługujących im jeszcze od czasów królowej Elżbiety I. W swoim podstawowym dziele o ironicznym tutule Prawo ludności, które doczekało się za jego życia sześciu wydań, Malthus prześcigał sam siebie w wymyślaniu argumentów za pomocą, których mógłby ograniczyć szansę ludzi ubogich na przeżycie. Jego zaciętość i wynalazczość w udowadnianiu całkowicie nieprawdziwej matematycznie (sic!) tezy była bezprzykładna i doprowadziła do uchylenia ustawy Prawo dla wspomagania biedoty w tym samym roku, w którym Malthus zmarł (1834). Działalność Malthusa miała po prostu przygotować grunt w społeczeństwie angielskim na taką zmianę. Swoisty testament „myśliciela” i „ekonomisty” brzmiał: (cytat:)

Człowiek urodzony w świecie, którym zawładnęli już inni — jeśli nie mogą mu dać utrzymania jego rodzice, którzy są do tego zobowiązani, i jeśli społeczeństwo nie potrzebuje jego pracy — nie może rościć sobie prawa do najmniejszej nawet porcji żywności i w rzeczywistości nie powinien był w ogóle przyjść na świat. Natura, która przygotowała dla wszystkich tak wspaniałą ucztę nie zostawiła dla niego wolnego miejsca przy stole. Każe mu ona odejść i szybko pomoże mu ona ten rozkaz wykonać, jeśli współczucie niektórych z jej gości nie umożliwi mu znalezienia pracy. Jeśli goście ci wstają od stołu i robią mu miejsce, to natychmiast zjawiają się inni natręci, domagając się tych samych względów... Porządek i harmonia, które panowały w czasie uczty zostają zakłócone, a zamiast początkowej obfitości dają się odczuwać braki. [3]

Niektórzy ludzie będą zmuszeni odczuć niedostatek. Są to nieszczęśliwe istoty, które grając na wielkiej loterii życia wyciągnęły pusty los. [...]

Względy sprawiedliwości i honoru zmuszają nas do formalnego zaprzeczenia biednym prawa do udzielenia im wsparcia.
W tym celu proponuję, aby uregulować tę sprawę w drodze zarządzenia postanawiającego, że żadne dziecko urodzone [...] po upływie jednego roku od dnia, w którym to zarządzenie uzyskało moc obowiązującą [...] nie nabędzie nigdy prawa do pomocy gminy. [...]
Mówiąc obrazowo możemy powiedzieć, że dziecko nie posiada wielkiej wartości dla społeczeństwa, ponieważ inne dzieci natychmiast zajmą jego miejsce. [4] (koniec cytatu)

Na podobnie chore teksty trzeba było czekać sto lat, aż zaczął pisać Nietzsche. Teoria Malthusa ciągle ma swoich gorących zwolenników, a metody depopulacji są udoskonalane we współczesnym neomaltuzjanizmie. Postulat braku opieki socjalnej dla bezrobotnych jest realizowany wszędzie tam, gdzie reprezentanci tendencji trzeciej [5] zdobędą władzę. Postulat wstrzemięźliwości małżeńskiej, pochwała wojen, chorób i epidemii — co zawarte jest już u Malthusa — zostały uzupełnione hasłem „wyzwolenia” kobiet, legalizacją aborcji i eutanazji, promocją prostytucji i związków homoseksualnych, obniżaniem poziomu opieki lekarskiej, włącznie z likwidacją szpitali — uzasadnieniem dla tych działań jest, także fałszywa matematycznie, koncepcja deficytu budżetowego. Prawdziwym majstersztykiem koncepcji neomaltuzjańskich jest ograniczanie produkcji żywności (patrz zalecenia Unii Europejskiej). Dzięki takiej polityce gospodarczej uda się zrealizować ideę maltuzjańskiej depopulacji. Neomaltuzjanizm i utylitaryzm idą w parach z liberalizmem i globalizmem. Neomaltuzjanizm wyznacza także trendy we współczesnej kulturze masowej: począwszy od kina (np.: film Titanic) skończywszy na tandetnej telewizji, modelującej jednak ludzkie zachowania (patrz np.: wszechobecne konkursy z eliminowaniem uczestników).

Tak więc troska o przeludnienie świata ma swoje korzenie w poszukiwaniu indywidualnego szczęścia przez ludzi uprzywilejowanych. Nie jest to dziwne bowiem utylitaryzm to młodszy brat liberalizmu. Ideologia samowoli ekonomicznej, (produkcja dóbr oparta na zasadzie poszukiwania korzyści własnej i wyzysku), pociągała za sobą potrzebę stworzenia siostrzanej ideologii; ideologii samowolnej konsumpcji; egoistycznej konsumpcji dóbr ponad miarę (często: na pokaz), nie liczącej się z potrzebami innych. Tak oto liberalizm i utylitaryzm idzie ręka w rękę. „Świńska filozofia” ukoronowała analogiczną ekonomię. Obie są, na siłę i fałszywie, przedstawiane ludziom jako dbałość o ich korzyść, szczęście i wolność. W rzeczywistości jest to oszukiwanie nie tylko innych ale i siebie, bowiem liberalizm, utylitaryzm i zwalczanie przyrostu naturalnego — te trzy rzeczy, które fundują wspólnocie reprezentanci tendencji trzeciej pod hasłem „troski o dobro powszechne” — jest szkodliwe dla każdej wspólnoty. Prymat praktycznego egoizmu nad ideami solidarnej współpracy i rozwoju, osłabia narody. Pogarda dla bliźniego wraca i niszczy swojego wyznawcę.

Idea „najwięcej szczęścia dla największej liczby ludzi” jest zawarta w Jezusowym przykazaniu „miłujcie się wzajemnie”. Jest oparta na realizacji powszechnej troski i miłosierdzia, a nie na dążeniu do własnej przyjemności i indywidualnej korzyści, (co rodzi konkurencję i niszczy solidaryzm). Utylitaryzm to bardzo przewrotna ideologia. Wykorzystuje ludzkie wady Chrześcijan, aby wprowadzić zamieszanie w dziedzinie etyki. Wielu ludzi daje się zwodzić, jedni z braku rozsądku, drudzy, dlatego że nadmiernie przejmują się dogmatycznym zacietrzewieniem jurydycznych religii i podwójną moralnością niektórych przedstawicieli kleru.

Na marginesie powyższych rozważań warto dodać, iż odpowiedzialność i troska o drugiego człowieka, nie wymaga zakorzenienia w powszechnym prawie i może być cechą obyczaju. Nawet lepiej, kiedy jest ona realizowana w sposób naturalnie wypływający z człowieka, ale aby mogło to zostać osiągnięte, powinna być we wspólnocie krzewiona świa-domość powszechnie obowiązującego systemu wartości, a nie zasada poszukiwania głównie swojej własnej przyjemności. Także ustalone prawo nie powinno abstrahować od zadań opiekuńczych — wręcz jest do nich powołane.

J.A.R.

___________________________________________________

1. Wyzucie z potrzeb jako zasada ekonomii politycznej przejawia się najdobitniej w jej teorii ludnościowej. Jest za dużo ludzi. Nawet istnienie ludzi jest czystym luksusem i jeśli robotnik jest „moralny”, będzie oszczędny w płodzeniu. (Mill proponuje publiczne pochwały dla tych, którzy są wstrzemięźliwi w życiu płciowym, i publiczne potępienie tych, którzy grzeszą płod-nością małżeństwa. Karol Marks, Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne, (w:) Dzieła, t.1 s. 596.

2. Teoria Maltusa opierała się na twierdzeniu, że liczba ludności rośnie w postępie geometrycznym (podwajając się co 25 lat), a ilość produkowanych środków żywności — w postępie arytmetycznym (zwiększa się stale o tę samą ilość), co musi prowadzić do przeludnienia. Przywracanie równowagi dokonuje się jego zdaniem poprzez represję natury (głód, pomory i epidemie, wojny). Cywilizacja może zastąpić te niehumanitarne metody hamowania wzrostu ludności wstrzemięźliwością moralną ludzi („powstrzymywanie się od małżeństwa, połączone z czystością”), zanim nie będą oni w stanie zapewnić bytu rodzinie (jako duchowny sprzeciwiał się wszelkim innym metodom regulacji urodzin). Teoria Malthusa jest błędna zarówno w części dotyczącej wzrostu ludności (traktuje go jedynie jako efekt instynktu płciowego, pomijając inne czynniki, zwłaszcza ekonomiczne i kulturowe), jak i w części dotyczącej wzrostu ilości żywności (nie uwzględnia zmian warunków jej wytwarzania, zwłaszcza postępu technicznego w rolnictwie). Nie wyklucza to jednak faktu, że niektóre słabo rozwinięte gospodarczo kraje mogą przejściowo znaleźć się w tzw. pułapce maltuzjańskiej. (wiem.onet.pl). A oto co na temat maltuzjanizmu pisze Ralf Schauerhammer: „Essey” Malthusa jest zatem w pierwszej linii pamfletem politycznym wymierzonym przeciwko niepodległym Stanom Zjednoczonym, następnie zaś pismem propagandowym, usprawiedliwiającym zniesienie „Praw dla wspomagania biedoty” („Act for the Relief of Poor”, wprowadzony w 1601 roku przez Elżbietę I) w Anglii. Malthus posłużył się w swoim piśmie kilkoma matematycznymi łamigłówkami, mającymi udowadniać, iż przepisy „mające pomagać biednym... same nędzę wytwarzają”. Por. www.larouchepub.com/polish, Instytut Schillera, Nowa Solidarność, Nr 24, listopad 2002.

3. Thomas Robert Malthus, Prawo ludności, II wyd. angielskie z roku 1803. Cytat za: Jacob Oser, Czy ludzie muszą głodować? Krytyka teorii Malthusa. Warszawa 1960, s. 15-16.

4. Tamże, według VI wydania angielskiego.

5. Trzy tendencje: pierwsza — postępowa, druga —zachowawcza, trzecia — wstecznictwo społeczne.
Jacek A. Rossakiewicz
local
Posty: 295
Rejestracja: wt lip 29, 2003 1:10 pm
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Jacek A. Rossakiewicz »

W uzypełnieniu mojego artukułu o neomaltuzjanizmie

przesyłam zakończenie artykułu "Wojny o energię"

prof. Mirosława Dakowskiego

www.rurociagi.com

polecam cały artykuł

(tak samo jak mi został on polecony przez Jacka J. Nowaka)

JAR



"Wojny o energię" (fragment)

Jak tu mówić o "kryzysie energetycznym" w sensie braku nośników dla planety?

Nie ma i nie będzie, co najmniej w horyzoncie czasowym 100 czy 200 lat, globalnych braków energii. Wojny "o energię" są więc już anachronizmem.

III.2. Pułapki globalizmu

Realne przyczyny przyszłych wojen są inne. Najlepiej opisują je takie pojęcia: pycha, żądza władzy, żądza władzy absolutnej. Problem nie jest więc technologiczny, raczej teologiczny i filozoficzny. Jedną z ciekawszych i bardziej owocnych hipotez jest teza, że istnieją grupy ludzi mające chęć zbudowania takiego Nowego Porządku Światowego (New World Order), by władza dostała się (i trwale pozostała) w rękach niewielu. Drogi i manowce tej myśli prześledzić możemy na przykładzie bardzo reklamowanej książki Samuela Huntingtona "Zderzenie cywilizacji" [19]. Huntingtona uczyniono głównym ideologiem globalizmu. Jego "Clash of Civilizations" jest plagiatem myśli i analiz Feliksa Konecznego (por. np. [20]). Nawet mapki w "Clash" ukazują granice cywilizacyj wg. Konecznego (np. w Europie granice turańskiej i bizantyńskiej oraz łacińskiej). Myśl Konecznego została jednak zdeformowana, a wnioski odwrócone: Tam, gdzie Koneczny wykazuje konieczność konkurencji duchowej czy ideowej, Huntington proponuje clash zderzenie sił fizycznych. Tam, gdzie Koneczny omawia niebezpieczeństwa upadku czy deformacji cywilizacji wyższej, subtelniejszej, pod ciosami prymitywniejszej czy bardziej brutalnej, tam Huntington argumentuje, że powinna powstać cywilizacja synkretyczna, globalna. A Koneczny dowiódł, że syntezy cywilizacyjne są niemożliwe, że przy takich próbach powstają tylko stany acywilizacyjne, stany bierności i zamętu.

Huntington stosuje znaną skądinąd metodę solve et coagula zburz i buduj na gruzach. Szczególnie nagłośnione po 11 września przez prasę i TV poglądy SH służą do uzasadniania mechanizmu czy też potrzeby zderzenia cywilizacji łacińskiej (popularnie zwanej chrześcijańską) z islamem czy z cywilizacją arabską, do zderzenia fizycznego a nie ideowego. A czyni się to z obozu globalistów, czcicieli złotego cielca, trans-narodowych grup bankierskich nie mających nic wspólnego ani z chrześcijaństwem, ani z cywilizacją opartą na narodach, z cywilizacją łacińską.

Tymczasem metody i osiągnięcia Feliksa Konecznego służą budowie świata harmonijnego, rozumnego.

III.3. Zakończenie

T.zw. "logika wojny" jest nielogiczna w swej warstwie "GWOT" - retoryki anty-terrorystycznej. Jest też nielogiczna w swej warstwie "dla odrobinę wtajemniczonych" - warstwie energetycznej. A poziom najniższy - plan podporządkowania sobie wszystkich "tubylców" i ich bogactw - jest nie tylko nielogiczny, ale i zbrodniczy. Analiza czysto rozumowa, humanistyczna, obecnej sytuacji świata natyka się na mur absurdu. Jest więc niewystarczająca. Doświadczamy już misterium iniquitatis, tajemnicy nieprawości.

Państwa rządzone racjonalnie, z wbudowanymi w system rządzenia mechanizmami odpowiedzialności, nie zderzą się z "barierami wzrostu". Przyczyną niestabilności gospodarki w skali makro jest zło, a nie przyroda i jej ograniczenia.

prof. dr hab. Mirosław Dakowski

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: CommonCrawl [Bot] i 1 gość