NEOLIBERALNA DEREGULACJA

dyskusja teoretyczna tematów finansowo-gospodarczych,
aktualnie dział nieczynny

Moderator: Violetta Okoń

Jacek A. Rossakiewicz
local
Posty: 295
Rejestracja: wt lip 29, 2003 2:10 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

NEOLIBERALNA DEREGULACJA

Post autor: Jacek A. Rossakiewicz »

NEOLIBERALNA DEREGULACJA (artykuł poprawiony)

Zwycięstwo kapitału z czasem doprowadziło do teoretycznego zwalczania myśli Keynesa i obrony dawnych „osiągnięć” teorii klasycznej przez teoretyków neoliberalizmu. Wkrótce powstała nowa szkoła: monetaryzm. Najwybitniejszy przedstawiciel monetaryzmu Milton Friedman (ur. 1912) „dyplomatycznie” powtarzał w zasadzie to samo, co odważnie i z zaangażowaniem głosił Keynes. Kładł jednak nacisk nie na pełne zatrudnienie, ale na zwalczanie inflacji. Friedman wprowadził pojęcie „naturalnej stopy bezrobocia”, czyli „minimalnego poziomu bezrobocia, jakie można utrzymać, bez powodowania inflacji . Oprócz tego „postulował jednorazową redukcję tempa wzrostu podaży pieniądza do poziomu docelowego a następnie przestrzeganie trwałej reguły działa-nia tzn. dostosowywanie tempa wzrostu podaży pieniądza do tempa wzrostu produkcji realnej” . To słuszne monetarne zalecenie nie może zostać wykonane dopóki kreacja „pieniądza” polega na oprocentowaniu. Jego realizacja jest natomiast stosunkowo łatwa podczas tradycyjnej emisji pieniądza. Emisja pieniądza zawsze jednak była w liberalizmie tematem tabu, co było związane z liberalną preferencją lichwy. (Im mniej pieniądza w społeczeństwie i na rynku, tym wyższe stopy procentowe).

W latach 70-tych i 80-tych głównym problemem gospodarczym stał się wzrost cen, wynikający przede wszystkim z kryzysów naftowych. Pierwszy kryzys naftowy miał miejsce w latach 1973-1974 i był efektem destabilizacji rynków walutowych. Dzięki dolarowi „zastępującemu złoto” Amerykanie mogli emitować banknoty o stałej wartości pomimo zwiększania ich ilości i pokrywać tymi banknotami wysoki deficyt handlowy. Za prezydentury Nixona pokrycie w złocie dla amerykańskich zobowiązań wobec zagranicy spadło do 19%. Nie można było dalej kon-tynuować takiej polityki i prezydent w 1971roku zawiesił wymienialność dolara na złoto. To spowodowało czterokrotne podniesienie ceny ropy naftowej przez kraje islamskie, przywiązane (niepotrzebnie) do złota. Decyzja Muzułmanów spowodowała kryzys gospodarczy wywołany wzrostem cen energii. Obróciła się też po latach przeciwko nim samym, intensyfikując dążenie tendencji trzeciej do podporządkowania sobie narodów islamskich — narodów posiadających ropę i obdarzonych prawdziwą religią.

Wzrost cen sprawił, iż posiadacze kapitału zaczęli szukać metod opa-nowania kryzysu, czyli odbicia sobie strat wywołanych wzrostem cen. Nowa polityka finansowa zaczęła być prowadzona pod hasłem „walki z inflacją”. Za wzrost cen zaczęto obwiniać interwencjonizm państwowy. Ta fałszywa diagnoza jest podtrzymywana do dzisiaj i służy do zwalcza-nia idei zagrażających neoliberalizmowi. Porzucenie idei interwencjo-nizmu było przedwczesne; po pierwsze nie zlikwidowano oprocento-wania, więc nie zlikwidowano przyczyny „inflacji cenowej”, po drugie wzrost cen został wywołany kryzysem naftowym. Kryzys naftowy wynikał z nadmiernej emisji dolara przez FED. Nikt przeciwko temu nie protestował i dolar był chętnie przyjmowany, bowiem imitował złoto: zgodnie z hasłem: „dollar as good as gold”. Kiedy porzucono wymienial-ność, z powodu emisji dolarów w ilościach przekraczających ilość posia-danego złota islamscy eksporterzy ropy utracili zaufanie do amerykańskiej waluty i podnieśli cenę. Wszystkie wydarzenia były niezależne od działań zwolenników interwencjonizmu i nie miały z interwencjonizmem nic wspólnego. Mimo to zręczni, ekonomiczni mistyfikatorzy wykorzystali te wydarzenia do podkopania zaufania do interwencjonizmu.

Teoretycy monetaryzmu w celu likwidacji wzrostu cen wypracowali ideę podwyższenia stopy inwestycji poprzez obniżenie podatków oraz minimalizację budżetu. W ten sposób dokonano zwrotu monetarystycz-nego, ktory doprowadził do wycofania się państwa z ingerencji w sprawy gospodarcze. Nazwano to deregulacją. Deregulacja oznaczała powięk-szenie niekontrolowanej władzy kapitału. Państwo przyjęło rolę instytucji legalizującej jedynie jego działania. Rozważania teoretyczne monetarys-tów stworzyły odpowiedni klimat do podejmowania przez banki włas-nych działań w „walce z inflacją”. I tak Bank Anglii w 1979 roku podniósł stopę procentową i rezerwy obowiązkowe, a do 1981 roku co tydzień wyznaczał minimalną (a nie maksymalną) stopę procentową. Później ograniczył się do prowadzenia operacji otwartego rynku i zmniejszania rezerw obowiązkowych, czyniąc miejsce na kreację pieniądza-długu, który jest przeciwieństwem emisji pieniądza. Emito-wany pieniądz dłużny powraca do banku jak bumerang z większym impetem — nabrzmiały odsetkami.

Kryzys naftowy doprowadził ostatecznie do demonetyzacji złota przez MFW (1976), do dewaluacji amerykańskiego dolara i do upłynnienia kursów walut, co oznaczało upadek porozumień z Bretton Wood.

Kraje islamskie nie potrafiły zagospodarować napływu pieniądza ze sprzedaży ropy naftowej po zawyżonej cenie. Nadmiar środków finan-sowych eksporterzy ropy lokowali w europejskich i amerykańskich bankach, które z kolei dzięki temu udzielały taniego kredytu państwom Afryki, Ameryki Południowej i Europy Wschodniej. Kraje te zadłużały się licząc na trwanie inflacji i łatwą spłatę kredytu. Zwrot monetarys-tyczny w praktyce bankowej spowodował jednak, że stopy procentowe zostały podniesione o 100% i zadłużone kraje znalazły się w pułapce kredytowej . Odsetki od zadłużenia naliczane i spłacane latami prze-kroczyły sumy pożyczone . Pułapki kredytowe, spłata niekończących się odsetek od zaciągniętych długów, spowodowała kryzys zadłużeniowy krajów Trzeciego Świata i Europy Wschodniej. W ten sposób, kosztem innych państw, banki zrekompensowały sobie swoje straty kapitałowe wynikające ze wzrostu cen po podwyżce ceny ropy. Wysoka stopa pro-centowa (udzielanych kredytów) stała się dla banku instrumentem „walki z inflacją”. I rzeczywiście pieniądz ściągany do banku poprzez spłatę odsetek znikał z rynku nie tyle ograniczając inflację, co wprowadzając deflację. Z kolei odsetki płacone przez wierzycieli zagranicznych rekom-pensowały straty wywołane gospodarczą stagnacją. Oprocentowanie generujące odsetki zawarte w cenach towarów i tym samym kreujące wzrost cen w społeczeństwie, jednocześnie pozwalały bankom chronić własny kapitał i pomnażać zyski. Efektem takiej polityki był oprócz wzrostu cen, brak pieniądza (deflacja), recesja i powiększanie się różnic majątkowych, prowadzące do upadku klasy średniej. Dawna krytyka wzrostu stóp procentowych i tendencja do stopniowego zwiększania ilości pieniądza (typowa dla markantylistów i interwencjonizmu) została wyśmiana, bowiem decydenci stawiali sobie inne cele. Chodziło im przede wszystkim o budowanie „wartości pieniądza” a to najłatwiej można było uczynić wprowadzając wysokie stopy procentowe; wysoką „cenę pieniądza”, która poprzez kredyt-dług i odsetki ściągała pieniądz z powrotem do banku. Lansowano hasła: „pieniądz rodzi pieniądz”, „czas to pieniądz” oraz określenie, iż „pieniądze pracują”. W wyniku wysokich stóp procentowych zmniejszała się ilość pieniądza na rynku, co dodat-kowo służyło podniesieniu jego „ceny”. To, że pozytywna efektywność kapitału w gospodarce wówczas malała, nie stawało się przedmiotem dyskusji. Odrzucono także postulaty neokeynesistów, którzy ograniczenie inflacji chcieli realizować poprzez podniesienie podatków, a nie poprzez wzrost stóp procentowych. Właściwym posunięciem jest likwidacja opro-centowania generującego wzrost cen. Postulat ten jest odrzucany. A fakt wzrostu cen z powodu odsetek jest przemilczany oraz mylony z inflacją.

Polityka trudnego i drogiego pieniądza; tzw. „stabilizacja pieniądza” prowadzona przez neoliberalnych praktyków monetaryzmu jest zabójcza dla gospodarki. Wysokie oprocentowanie kredytów inwestycyjnych gene-ruje wzrost cen produkowanych towarów. Jednocześnie spłata oprocento-wanych kredytów ściąga pieniądz do banku ograniczając jego ilość na rynku. Mamy więc do czynienia z podwójnym mechanizmem defla-cyjnym. Rosną ceny i spada ilość pieniądza na rynku. Tzw. „inflacja cenowa” idzie w parze z rzeczywistą deflacją. Ceny rosną choć jest coraz mniej pieniądza. Taki jest efekt neoliberalnej deregulacji; dążeń monetarystów praktyków. Deregulacja to właściwe słowo na określenie efektu ich starań, gdyż udało im się dokonać znaczącej dezorganizacji gospodarki światowej i destrukcji finansów.

Warunkiem funkcjonowania wysokich stóp procentowych jest brak pieniądza; stąd celowy brak emisji. To, że przy braku odpowiedniej siły nabywczej w społeczeństwie, słaby popyt czyni produkcję nieopłacalną a gospodarka obumiera, nie dotyczy bankierów bezpośrednio. Następują bankructwa, recesja i bezrobocie, ale wartość pieniądza nie spada. Lekar-stwem na słaby popyt mają być kredyty konsumpcyjne, ale ich upow-szechnienie to coraz powszechniejsze zadłużenie ludności i dalsza deflacja. Stąd potrzeba spadku stóp procentowych, realizowana jednak tylko w krajach, w których świadomość ekonomiczna jest rozwinięta. Np. w Japonii stopy procentowe wynoszą maksymanie 0,1%. W przy-padku patologicznego utrzymywania wysokich stóp procentowych (np. w Polsce) rodzi się coraz większa deflacja i coraz większe zadłużenie ludności. Alternatywą dla zadłużenia jest pokrywanie wydatków z mająt-ku zgromadzonego wcześniej. Dążenie do ochrony (lub budowy) wartości kapitału poprzez rozwój lichwy, skutkuje destrukcją finansów i majątku społeczeństwa. Chęć dokonania „stabilizacji pieniądza” przy jednoczesnym zachowaniu braku stabilizacji, jaki wynika z odsetkowego wzrostu cen, to paradoks monetaryzmu i istota jego destrukcyjnych dere-gulacji.
Monetaryzm istnieje i może się rozwijać dzięki temu, że przynosi zyski części społeczeństwa. Przede wszystkim władzy finansowej; ban-kierom i finansistom, którzy będąc właścicielami i zarządcami pieniądza dążą do utrzymania lub podniesienia wartości posiadanego kapitału. Stało się to możliwe poprzez tzw. liberalizację rynków finansowych; uwol-nienie kursów walut i demonetyzację złota. Pieniądz słusznie uwolniony od parytetu złota, został jednak całkowicie niesłusznie uwolniony od swo-jej zależności od gospodarki; produkcji i ilości towarów. „Wyzwolony” pieniądz czerpie swoją „wartość” z niedostatecznej jego ilości w społe-czeństwie. Im mniej pieniądza tym bardziej jest on „wartościowy” i tym wyższa jest jego „cena”. W ten sposób łatwo wytworzyć nadwartoś-ciowość pieniądza. Zjawisko to dobrze tłumaczy wysoką wartość waluty w kraju o zrujnowanej gospodarce. Najłatwiej podnieść wartość pienią-dza poprzez ściągnięcie go z rynku za pomocą wysokich podatków i wy-sokich stóp procentowych. Tak wykreowana mała ilość nadwartościowej waluty nie może obsłużyć gospodarki, która popada w recesję, powoduje deficyt budżetowy, ujemny bilans handlowy, ale także pozwala dokonać aprecjacji waluty na rynkach międzynarodowych i rozdysponować pow-stałe zyski pomiędzy nielicznych właścicieli kapitału.

Władza finansowa, aby skutecznie funkcjonować w opisany sposób, potrzebuje sprzyjającego jej rządu lub rządu słabego, który jej nie zagro-zi, (patrz: polski rząd). Potrzebuje także dostępu do mediów, a jeszcze lepiej wszelkiej ich kontroli. Władza medialna, dobrze opłacana, pozwala kształtować społeczną świadomość całkowicie fałszywie i utrzymać wspólnotę w nieświadomości zachodzących procesów. Elokwentni reda-ktorzy przedstawiają realia gospodarcze i polityczne w pozytywnym (lecz fikcyjnym) świetle i zawsze z pełnią entuzjazmu dla „silnej waluty” w „niewiadomo dlaczego” słabym gospodarczo kraju. Praktyczny mone-taryzm wiąże się zatem z rozwojem i upowszechnieniem socjotechniki i psychomanipulacji. Władza finansowa dąży także do ośmieszenia i cał-kowitego podporządkowania sobie klasy politycznej, używając w tym celu mediów.

Należy dodać, że wprowadzenie w danym kraju wysokich stóp pro-centowych przyciąga międzynarodowych spekulantów, którzy przy takich okazjach pomnażają swój kapitał. Wzrasta płynność kapitału opartego na spekulacyjnych zasobach. Bez perspektywy dalszych zysków jest on skłonny „uciec”, co spowodowałoby krach finansowy; deprecjację waluty. Pozostaje więc stwarzanie obcemu kapitałowi coraz bardziej atrak-cyjnych warunków zwiększając oprocentowanie. Stąd tasiemcowe emisje obligacji coraz wyżej oprocentowanych. Te działania powiększają tylko rozmiar hipotetycznego krachu w przyszłości. Kiedy spekulacyjny balon pęknie gospodarka załamie się z większym hukiem (jak np. w Argen-tynie), a nikłe zasoby podstępnie zubożonego społeczeństwa i upadająca gospodarka nie pozwolą spłacić narosłego zadłużenia. Na tę drogę kieruje narody MFW, doradzając im restrykcyjną politykę monetarną i uzależ-niając wszelką „pomoc” od spełnienia takich absurdalnych warunków .

Lekarstwem na infekcję deregulacji; finansową spekulację i lichwiar-ski monetaryzm jest zupełnie inne działanie. Stopniowe ograniczanie (do zera) oprocentowania i stopniowe zwiększenie podaży pieniądza poprzez jego normalną emisję, (ewentualnie powiązaną z dewaluacją, co zależy od rozmiaru nadwartościowości pieniądza). Gospodarcze zaniedbanie wymaga nowych inwestycji, zwiększenia produkcji, zmniejszenia bezrobocia i w końcu stabilizacji gospodarki na zadowalającym pozio-mie. Jest to powrót do pozytywnych, ekonomicznych idei charakterys-tycznych dla przerwanego zbyt wcześnie interwencjonizmu państwo-wego. Idee te powinny być obecnie rozszerzane na gospodarkę światową, w celu budowania w ekonomii międzynarodowego, sprawiedliwego ładu, tak aby nie dopuścić do zastoju właściwego dawnemu merkantylizmowi. Lekarstwem na patologiczny monetaryzm jest także rozwój świadomości ekonomicznej i świadomości pieniądza. Wraz z brakiem środków finan-sowych w latach 80-tych XX wieku powróciło zainteresowanie ideami Silvio Gesella. Najlepszym tego świadectwem jest książka Margrit Kennedy Pieniądz wolny od inflacji i odsetek oraz jej praktyka: powo-łanie do życia jednej z pierwszych lokalnych walut komplementarnych chiemgauer’a w niemieckim mieście Prien. W upowszechnianiu świado-mości patologicznego finansowego status quo wiodącą rolę ogrywają także teoretycy Kredytu Społecznego (demokracji ekonomicznej) Ich propozycje naprawy finansów wymagają jednak osobnego omówienia. Wszystkie te działania powinny iść w parze z dialogiem, mającym na celu stworzenie autentycznej więzi opartej na uczciwym porozumieniu ludzi różnych religii i cywilizacji, gdyż problemy finansowe i gospo-darcze wynikają z konfliktów religijnych i cywilizacyjnych, i nasilają je.
Zablokowany