DEMOKRACJA FINANSOWA -SPOSÓB REALIZACJI KONSTYTUCJI R.P. (1)

dyskusja teoretyczna tematów finansowo-gospodarczych,
aktualnie dział nieczynny

Moderator: Violetta Okoń

Jacek A. Rossakiewicz
local
Posty: 295
Rejestracja: wt lip 29, 2003 1:10 pm
Lokalizacja: Warszawa

DEMOKRACJA FINANSOWA -SPOSÓB REALIZACJI KONSTYTUCJI R.P. (1)

Post autor: Jacek A. Rossakiewicz »

DEMOKRACJA FINANSOWA JAKO SPOSÓB REALIZACJI ZASAD USTROJOWYCH RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ


(Tekst ukazuje niezgodność z Konstytucją R.P. systemu finansowego obowiązującego obecnie w Polsce. Zawiera także propozycję zmian).


1. Najważniejsze zasady ustroju Rzeczypospolitej Polskiej określa Konstytucja.

Art. 1. Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli.
Art. 2. Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej.
Art. 3. Władza zwierzchnia w Rzeczpospolitej Polskiej należy do Narodu.
Art. 4. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio.

Pierwszy i drugi artykuł określa cele ustrojowe R.P. Celom tym powinny zostać podporządkowane wszystkie dalsze artykuły Konstytucji oraz ustawy obowiązujące w naszym kraju. Niestety czasami uchwalone prawo lub praktyka przedstawicieli Narodu nie jest zgodna z tymi celami. Dzieje się tak na skutek braku wiedzy lub zaniedbania. Z tych dwu powodów państwo nie realizuje zasad wspólnego dobra i sprawiedliwości społecznej w dziedzinie finansów publicznych. Należy to wyjaśnić i zmienić.

2. Pieniądz polski, jest pieniądzem narodowym, jego właścicielem jest cały Naród Polski. System finansowy państwa powinien być tak ukształtowany, aby dzięki niemu można było bez przeszkód realizować cele ustrojowe, czyli wspólne dobro wszystkich obywateli i zasady sprawiedliwości społecznej. Pieniądz jest jednym z najważniejszych narzędzi w realizacji tych celów.

Narodowy Bank Polski jest instytucją narodową i państwową. W tym znaczeniu właścicielami NBP są wszyscy Polacy, Naród Polski i polscy obywatele, reprezentowani pośrednio przez wybranych ludzi: przez Sejm, Senat i Prezydenta RP. (Prezesa NBP powołuje Sejm na wniosek Prezydenta).

3. W myśl Art. 227. pkt. 1. Konstytucji centralnym bankiem państwa jest NBP. Jemu przysługuje wyłączne prawo emisji pieniądza, oraz ustalania i realizowania polityki pieniężnej. NBP odpowiada za wartość polskiego pieniądza.

Organami NBP są: Prezez NBP, Rada Polityki Pieniężnej, Zarząd NBP i Komisja Nadzoru Bankowego. We wszystkich tych instytucjach prezesem jest Prezes NBP. Ma on wraz z członkami wymienionych instytucji najwyższą finansową władzę w państwie. Jest mianowany przez Prezydenta R.P. na okres 6 lat a kadencję może pełnić dwukrotnie. Prezes NBP oraz wszystkie instytucje, którymi kieruje, powinny realizować cele ustrojowe państwa. Polityka finansowa w tej dziedzinie nie jest pozostawiona bez wskazań.

Zadaniem NBP jest utrzymanie stałego poziomu cen i wspieranie polityki gospodarczej rządu, o ile nie jest to sprzeczne z zadaniem podstawowym. Jednak najważniejsza jest realizacja celów ustrojowych państwa. Narodowy pieniądz polski ma służyć Narodowi, a realizacją tego zadania mają zajmować się władze NBP.

4. Od kilku lat polityka finansowa władz NBP nie spełnia konstytucyjnego kryterium dbałości o dobro wszystkich obywateli, ani postulatu realizacji zasad sprawiedliwości społecznej. Jest to związane z przyjęciem przez władze NBP zasad właściwych ekonomii liberalnej, w wersji „neoliberalnej deregulacji”, które służą jedynie wąskiej grupie społecznej; posiadaczom kapitału. Pieniądz prywatny; będący w rękach prywatnych, jest uprzywilejowany kosztem pieniądza narodowego.

Dzieje się tak poprzez zastąpienie konstytucyjnej zasady EMISJI pieniędzy – oprocentowaniem. NBP wstrzymuje się przed realizacją swoich konstytucyjnych zadań emisyjnych a jednocześnie dzięki oprocentowaniu pieniędzy funduje zyski prywatnym osobom, niekoniecznie reprezentantom Narodu polskiego. Stały poziom cen jest utrzymywany poprzez brak emisji proporcjonalnej do wzrostu gospodarczego przy jednoczesnym monetyzowaniu wzrostu gospodarczego poprzez oprocentowanie pieniędzy zgromadzonych przez ludzi najbogatszych. Efektem takich działań NBP jest: 1. powiększanie się dysproporcji majątkowych wśród Polaków, 2. powiększanie się obszaru biedy i ubóstwa w Polsce. (Zjawiska te są odnotowywane przez GUS i w jego statystykach można zapoznać się z danymi na ten temat). Trzecim skutkiem prowadzenia takiej polityki finansowej jest deficyt budżetowy państwa oraz wzrost zadłużenia Polaków. Całkowita wartość zadłużenia zagranicznego wynosiła w roku 1995, 44 mld USD, w roku 2000 była to kwota 69.5 mld USD, na początku 2005 roku kwota ta wzrosła do 126.6 mld USD i nadal rośnie bez względu na spłacane odsetki.

Opisana powyżej sytuacja wynika z przyjęcia niewłaściwych zasad „neoliberalnej deregulacji” i z niewłaściwie stosowanej matematyki. Stwierdzenie to dotyczy właśnie oprocentowania. Odsetki nie tylko prowadzą do niesłusznego wzbogacania się osób najzamożniejszych, ale także (wraz z tzw. odsetkami od odsetek) powodują wykładniczy wzrost zadłużenia całego Narodu. Skutkiem tej polityki jest hiperzadłużenie zagraniczne Polski oraz deficyt budżetowy.

5. Warto zastanowić się nad przyczynami tego stanu rzeczy, bowiem sytuacja w Polsce nie jest wyjątkowa. Większość państw, które stosują neoliberalny model finansowy ma podobne problemy. Ich zadłużenie zagraniczne jest mniejsze, za to deficyt budżetowy jest wyższy; dotyczy to większości państw UE, a w Belgii i we Włoszech deficyt budżetowy jest dwukrotnie wyższy niż w Polsce. Wyjaśnienie przyczyn takiego stanu rzeczy ma zatem podstawowe znaczenie nie tylko dla Polski, ale i dla Unii Europejskiej.

6. Największym sukcesem ekonomi liberalnej w walce z pieniądzem narodowym było wyrugowanie zasady jego emisji z oficjalnej myśli ekonomicznej. Wśród wielu współczesnych ekonomistów, a także wśród wielu wykształconych ludzi, słowa „emisja pieniądza” wywołują niechęć lub lęk. Zaraz też pojawia się argument o inflacji. Od dwustu lat panuje w ekonomii liberalnej przekonanie, że emisja pieniędzy nieuchronie powoduje inflację. Takie przekonanie zawdzięczamy Davidowi Ricardo, który stworzył w 1810 roku równanie: MV=PT, (gdzie M to ogólny zasób pieniądza, V szybkość obrotu, P poziom cen, a T to ogół transakcji). Równanie to jest z pozoru tautologią i mówi, iż ogólna suma użytych pieniędzy pomnożona przez wielkość obrotu równa się cenom towarów pomnożonym przez wolumen wymiany towarowej. Równanie to jest używane do uzasadniania tezy, iż („przy niezmiennych innych czynnikach”) zwiększenie masy monetarnej M nieuchronnie musi prowadzić do zwiększenia P, czyli cen towarów. Taka interpretacja równania jest używana jako argument za brakiem emisji, bo przecież emisja "grozi wówczas inflacją".

"Uzasadnieniem" takiego stanowiska jest zastrzeżenie: „przy niezmiennych innych czynnikach”. W rzeczywistości zastrzeżenie to nie ma prawie żadnego praktycznego sensu. Po co i dlaczego mielibyśmy zakładać, iż "inne czynniki pozostaną niezmienne"? W trakcie normalnego gospodarowania pojawia się jego efekt, czyli produkt. Zazwyczaj efektywna praca prowadzi do wzrostu produkcji. Pojawia się więcej towarów. Aby je sprzedać, czyli aby zwiększyć T potrzebne jest zwiększenie M i rozdysponowanie przyrostu M wśród ludności. Przyrost M nie stanie się przyczyną inflacji, jeżeli wzrost siły nabywczej będzie miał towarowe pokrycie. Przyrost M umożliwi przyrost ilości transakcji T, wynikający ze wzrostu ilości oferowanych towarów i usług. Zwiększy się wówczas poziom konsumpcji. Nastąpi także podwyższenie poziomu życia. W przypadku wzrostu produkcji towarów zwiększenie M jest wręcz potrzebne i jest najlepszym sposobem utrzymania dobrej koniunktury oraz kondycji gospodarki. Wzrost produkcji powinien zostać odzwierciedlony wzrostem M, tak, aby dodatkowa masa towarów i usług mogła zostać wchłonięta przez społeczeństwo; poprzez wzrost ogólnej wartości wolumenu wymiany i bez konieczności zmniejszania oszczędności. Jest to najlepszy sposób zapewnienia wzrostu poziomu życia. Ceny P pozostają stabilne a wzrost poziomu życia (lepsze zaspokojenie potrzeb) nie odbywa się kosztem wzrostu szybkości obrotu (V), który wiąże się przecież z męczącym wzrostem tempa życia, ale wynika z dysponowania większą ilością pieniędzy.

7. Zamiast wzrostu ilości pieniędzy Ricardo zaproponował zaciąganie kredytów, oczywiście oprocentowanych. Jego stanowisko zostało uzasadnione także parytetem złota jaki wcześniej przypisano banknotom. OD TEGO CZASU ekonomiści zaczęli uzasadniać potrzebę istnienia odsetek jako bardzo logicznego systemu samoregulacji popytu i podaży pieniądza, zaś przedsiębiorcy mieli płacić odsetki od kredytów. Rola państwa została sprowadzona do roli fałszywego „mecenasa”, który gdy brakuje pieniędzy zamawia je u bankierów, oczywiście jako oprocentowaną pożyczkę, a potem spłaca tę kwotę wraz z odsetkami ściągając pieniądze od ludności za pomocą podatków. Tak oto władza państwowa została odsunięta od emisji pieniądza. Funt angielski stał się pierwszym pieniądzem dłużnym na świecie. Był emitowany jako dług, który trzeba było spłacać, zamiast jako normalny pełnowartościowy pieniądz odzwierciedlający efekty ludzkiej pracy; wielość produkowanych towarów i świadczonych sobie przez ludzi usług.

8. Kiedy państwo zostało pozbawione możliwości emisji normalnego pieniądza, a jedynym źródłem pieniądza dla państwa stały się pożyczki, państwo musiało spłacać swoje zobowiązania dłużne czerpiąc pieniądz za pomocą podatków. Podatki wzrosły przynajmniej pięciokrotnie (od czasu „dziesięciny”) a i tak nie było możliwości spłacenia zaciąganych długów. Państwo musiało zacząć precyzyjnie liczyć pieniądze, które posiada i których się spodziewa z podatków. Tak powstała koncepcja budżetu państwa. Wraz z taką koncepcją budżetu – zamkniętą na możliwość emisji nowego pieniądza - nieuchronnie pojawił się deficyt budżetowy.

Pożyczone przez państwo pieniądze trzeba było zwrócić, na dodatek z odsetkami, ale pieniędzy na odsetki nikt nie drukował. Pieniądze na odsetki trzeba było odebrać obywatelom. Tak więc im więcej państwo inwestowało i im lepiej funkcjonowała gospodarka, tym większy był narodowy dług. Wkrótce wpływy podatkowe państwa malały. Podatki przestawały wystarczać na pokrycie nawet tych najbardziej uzasadnionych potrzeb ludności, na obsługę państwa, na spłatę oprocentowanych długów zaciąganych w imieniu narodu. Pieniądz był wysysany ze społeczeństwa, a długi dalej rosły w tempie wzrostu wykładniczego: coraz szybciej w tym samym czasie. Rozwiązaniem tej sytuacji „bez wyjścia” zazwyczaj stawały się kryzysy ekonomiczne, rewolucje lub wojny, cyklicznie pojawiające się w XX wieku.

9. Mechanizm pomnażania pieniędzy za pomocą oprocentowania najlepiej zilustrować przetworzonym równaniem Irvinga Fishera: MV+M'(1+r)V'=PT, gdzie r to stopa procentowa, (a wyrażenie 1+r zostało dopisane przeze mnie), M’ prywatny pieniądz zgromadzony w bankach, a V’ to szybkość obrotu tym pieniądzem (dokładnie: mnożnik, wielkość liczbowa; ile razy pieniądzem obrócono). Oprocentowanie pieniędzy wymusza wzrost cen i to nie tylko poprzez zwiększanie ilości pieniędzy, które przekracza właściwą proporcję do przyrostu produkcji (zasada inflacji), ale przede wszystkim poprzez oprocentowanie kredytów inwestycyjnych; "cenę pieniądza". "Cena pieniądza", czyli odsetki od kredytu jest doliczana do ceny produkowanych towarów. Wyższa cena niektórych towarów produkowanych za pożyczone, oprocentowane pieniądze powoduje, że inni producenci także podnoszą swoje ceny, aby ich realne zarobki nie spadły. W efekcie niemal wszystkie ceny idą w górę, choć z pewnością nie o ten sam procent. Ta druga przyczyna wzrostu cen nie jest wywołana inflacją (nadmiernym wzrostem ilości pieniądza), ale oprocentowaniem. W tym przypadku ceny będą rosły choćby i sumy pieniędzy powstające w trakcie oprocentowania, nie przekraczały właściwych proporcji przyrostu. Równanie Fishera uwzględniające wzrost produkcji, ale i wzrost cen spowodowanych oprocentowaniem, przedstawia się następująco: MV+M'(1+r)V'=PT+(P+deltaP)deltaT.

W zgodzie z tym ostatnim równaniem, pod zarządem neoliberalnych decydentów, funkcjonuje dzisiaj pieniądz i cała globalna gospodarka.

10. Głównym problemem neoliberalnego monetaryzmu jest to, jak uniknąć inflacji, zrodzonej z monetyzowania przyrostu dóbr, poprzez oprocentowanie. Decydenci dokonują tego poprzez nieustanne manipulacje stopami procentowymi. Manipulacje te w pierwszej kolejności nastawione są na ich zysk i stanowią zazwyczaj zaskoczenie dla ekonomistów i średnio zorientowanej publiczności - bo szkodzą gospodarce.

W okresie wzrostu gospodarczego, kiedy PKB rośnie (na skutek spadku stóp procentowych i obniżenia ceny kredytu), czyli kiedy wszystko jest na jak najlepszej drodze, decydenci nagle podnoszą stopy procentowe, po to, aby zmonetyzować osiągnięty do tej pory przyrost PKB. Efektem takiego sposobu monetyzacji jest powiększenie zasobu pieniądza u rentierów i akcjonariuszy banków. Nie jest ważne dla decydentów, że gospodarka wówczas ponownie pogrąży się w kryzysie, wzrośnie inflacja i spadnie PKB. Te mikro-kryzysy są wywołane niewłaściwymi z punktu widzenia dobra ogółu decyzjami ludzi, którzy własny zysk przedkładają nad rozwój gospodarki i pomyślność Narodu. Po zmonetyzowaniu przyrostu PKB w ciągu roku lub dwóch, stopy procentowe są znowu obniżane i następuje mikro-ożywienie gospodarcze.

Podnoszenie stóp procentowych stało się też paradoksalnym sposobem zwalczania inflacji, która jest oprocentowaniem wywołana. Polega to na ściąganiu pieniędzy z rynku przy użyciu zachęty, jaką stanowią większe odsetki. Wówczas ludzie chętniej wpłacają pieniądz do banku. Pieniądz będący w banku, mnoży się w wyniku oprocentowania, ale nie pojawia się na rynku. Odsetki i reklamy namawiają do oszczędzania i coraz więcej ludzi lokuje pieniądze na kontach terminowych, kosztem swojej konsumpcji. Efektem jest deflacja, brak pieniądza na rynku. Zmniejszająca się ilość pieniędzy na rynku wpływa na stabilność cen, a nawet może doprowadzić do spadku cen (najbardziej dramatyczny i łatwo zauważalny wskaźnik deflacji). Deflacja może także zostać osiągnięta poprzez wzrost podatków, fiskalizm i poprzez ograniczenie wydatków budżetowych. Taka jest przyczyna stosunkowo małego deficytu budżetowego w Polsce.

Reasumując: A. Polityka finansowa, która szkodzi gospodarce (tzw. „restrykcyjna”), B. Monetyzacja dóbr poprzez oprocentowanie, które prowadzi jednocześnie do inflacji i „schładzania gospodarki”, C. Paradoksalny sposób zwalczania inflacji poprzez wzrost stóp procentowych, które generalnie inflację generują, D. występowanie wzrostu cen wywołanego oprocentowaniem i jego podobieństwo do inflacji, przy jednoczesnym wprowadzaniu na rynku deflacji. To wszystko wyjątkowo dobrze oddaje nazwa tej polityki: „neoliberalna deregulacja” Najdziwniejsze jest w tym wszystkim to, że ludzie tę „deregulację” akceptują. Robią to przede wszystkim dlatego, że o tym wszystkim nie wiedzą, nie mają świadomości tego, co się dzieje, bowiem zasady takiej polityki finansowej są ukrywane. Widać tylko same wskaźniki, prawdziwe relacje pomiędzy wskaźnikami są pokrywane milczeniem. Wiedza zastępowana jest liberalną demagogią, która dominuje w mediach oraz na uczelniach ekonomicznych.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: CommonCrawl [Bot] i 1 gość