KREDYT SPOŁECZNY I DEMOKRACJA FINANSOWA (WPROWADZENIE)

dyskusja teoretyczna tematów finansowo-gospodarczych,
aktualnie dział nieczynny

Moderator: Violetta Okoń

Jacek A. Rossakiewicz
local
Posty: 295
Rejestracja: wt lip 29, 2003 1:10 pm
Lokalizacja: Warszawa

KREDYT SPOŁECZNY I DEMOKRACJA FINANSOWA (WPROWADZENIE)

Post autor: Jacek A. Rossakiewicz »

WPROWADZENIE DO TEORII „KREDYTU SPOŁECZNEGO” („DEMOKRACJI EKONOMICZNEJ”) I DEMOKRACJI FINANSOWEJ


Do tej pory, emisja elektronicznego pieniądza odbywała się żywiołowo i „jakby potajemnie”. Wszyscy o niej wiedzą, choć nigdzie nie została oficjalnie ogłoszona, właśnie jako emisja pieniądza. Wyrasta ona z praktyki bankowej, prowadzonej jeszcze za pomocą tradycyjnego pieniądza; monet i banknotów, ale wraz z postępem technologicznym, jej zasady uległy przemianom. O ile, w tradycyjnej bankowości, obowiązującej w „solidnych czasach” parytetu złota, należało pożyczać pieniądze, które rzeczywiście istniały i trzeba było je spłacać realną walutą, to obecnie emituje się elektroniczny pieniądz istniejący tylko wirtualnie. Takie możliwości uzyskiwania pieniędzy pojawiły się wraz z wynalazkiem i upowszechnieniem komputerów. Te nowe możliwości, to obrót pieniądzem elektronicznym, istniejącym jedynie w pamięci komputera i na komputerowych wydrukach. Skąd bierze się dzisiaj ten pieniądz?

Źródłem wirtualnego pieniądza jest — po pierwsze; kredyt — po drugie; procent. Kiedy idziesz do banku i podpisujesz umowę kredytową, często dokonujesz emisji pieniądza, a w zasadzie dokonuje jej bank na twoje życzenie. Nie jest to przesada. Zazwyczaj rozpatrujemy taki przypadek jednostkowo i indywidualnie — z naszego punktu widzenia. My podpisujemy zobowiązanie wpłacenia pieniędzy, bank przelewa wirtualną kwotę na konto sprzedawcy, którego towarem jesteśmy zainteresowani, później odbieramy towar, a jeszcze później spłacamy kredyt; cenę zakupu powiększoną o odsetki. Z indywidualnego punktu widzenia wszystko jest w porządku. Obraz ten zmienia się, kiedy dowiemy się, iż bank udziela takich poręczeń kilkukrotnie więcej, a czasami czterdziestokrotnie więcej — niż sam posiada gotówki w skarbcu (1)

W ten sposób, bank emituje wirtualny pieniądz bez pokrycia, który stanie się klasycznym, realnym pieniądzem, dopiero wtedy, kiedy wierzyciele wpłacą go do banku. Z tego faktu wynika wyraźnie, że nawet kredyt o zerowym oprocentowaniu staje się formą emisji pieniądza, jeżeli suma udzielonych przez bank kredytów, przekracza wartość depozytów gotówkowych w banku. Przekroczenie limitów depozytów sprawia, że wiemy na pewno, iż bank nie udziela takich kredytów przy użyciu realnego pieniądza (2).

Co więcej; udzielanie kredytów za pomocą innych środków niż rzeczywisty pieniądz obowiązujący w państwie, może okazać się emisją pieniądza. Jeżeli bankier lub pani w okienku, daje Ci książeczkę czekową a nie pieniądz, robi elektroniczny przelew na konto firmy, lub daje Ci kartę kredytową zamiast pieniędzy, wówczas bank emituje elektroniczne pieniądze, które mogą, ale wcale nie muszą mieć pokrycia w realnym pieniądzu. Forma pieniądza, w każdym z tych przypadków, jest inna niż obowiązująca w państwie, ale za jej pomocą jesteś w stanie kupić towar lub usługę. Elektroniczny pieniądz jest niematerialnym znakiem domyślnie odpowiadającym realnym banknotom uznawanym przez państwo. Nie wiesz jednak, czy za tym znakiem stoją realne pieniądze i nie interesuje Cię to. Dopóki za elektronicznym pieniądzem stoją realne pieniądze, wszystko jest w porządku. Jednak, kiedy dowiadujemy się, iż bank udziela takich elektronicznych poświadczeń kilkukrotnie, a nawet czterdziestokrotnie więcej, niż wynosi suma gotówkowych depozytów w jego skarbcu, oznacza to, że pieniądz elektroniczny nie ma pokrycia w pieniądzu realnym, że został wykreowany przez bank samowolnie i bezprawnie. Jest, zatem pieniądzem fałszywym. Gdyby wszyscy ludzie przyszli jednego dnia do banku i chcieli wypłacić z banku gotówkę, bank niechybnie by zbankrutował. Dlatego banki żądają, aby większe wypłaty uzgadniać wcześniej. Poza tym banki zakładają wspólne fundusze gwarancyjne, ale i w nich, z pewnością, nie ma gotówki w takiej ilości, jaką obracają w formie elektronicznej. Banki tworzą dzisiaj niematerialny pieniądz, dlatego że ludzie po niego do nich przychodzą. Ludzie potrzebują pieniędzy i dostają je, często nawet bezprawnie, o ile podpiszą zobowiązanie „zwrotu” pieniędzy, a raczej wpłacenia ich po raz pierwszy do banku. Banki przetwarzają jedynie informacje o naszych transakcjach, mając na nie pokrycie w niewielkim stopniu. Na dodatek od swojego pośrednictwa i od „swoich” nie istniejących pieniędzy, każą nam płacić pokaźne odsetki (3). W przypadku przekroczenia przez emisję elektronicznego pieniądza, limitu depozytów, banki stają się największymi na świecie fałszerzami pieniędzy, którym na dodatek, pozwala się prowadzić te szkodliwe dla społeczeństwa interesy, w świetle prawa. Nikt nie jest zainteresowany sprawdzaniem legalności elektronicznych pieniędzy, poprzez porównanie stanu skarbca ze stanem kont, bowiem te elektroniczne pieniądze są ludziom mimo wszystko potrzebne. Ludzie zgadzają się na nie z konieczności, bowiem wspólnota nie wypracowała jeszcze, ani nie wprowadziła w życie chrześcijańskiego, etycznego mechanizmu emisji pieniądza. Banki czerpią korzyści z ludzkiego nawyku posługiwania się pieniądzem i z braku bezinteresowności. Im niższy stopień rozwoju ludzkiej świadomości i duchowości, tym pewniejsza władza banków — stąd obniżanie poziomu edukacji dzieci i młodzieży. Zastąpienie lichwiarskiego monopolu, etyczną emisją pieniądza, leży w interesie znakomitej większości ludzi, ale może to zostać zrealizowane, kiedy demokratyczna większość opowie się za demokracją finansową i będzie aktywnie wprowadzać ją w życie. Tak więc należy mieć nadzieję, że lichwiarska piramida długów wkrótce runie i nigdy już nie zostanie odbudowana.

Zasada prowadzenia takiej nielegalnej, ale bardzo dochodowej, emisji pieniądza przez prywatne banki, została po raz pierwszy opisana przez Clifforda Huhga Douglas’a (1879-1952) w teorii Kredytu Społecznego (4). Douglas zrobił to w czasach (1918), kiedy panował jeszcze parytet złota, nie było pieniądza elektronicznego, a bankier miał do dyspozycji jedynie pióro, atrament i zeszyt, w którym zapisywał kwotę kredytu-długu. Dług ten był oprocentowany, co stawało się dodatkowym źródłem pieniądza.

Teoria demokracji finansowej wykorzystuje osiągnięcia twórców Kredytu Społecznego, jednak pierwszym i najważniejszym źródłem Demokracji finansowej jest oryginalna Nauka Jezusa. Teoria demokracji finansowej jest rozwinięciem idei i pomysłów zawartych w doktrynie Kredytu Społecznego. Ważną zmianą, jest zmiana samej terminologii. Istotą oprocentowanego kredytu jest lichwa. Lichwa tak jak kredyt, także polega na udzieleniu ludziom pieniędzy, aby czerpać z tego zyski. Tak, więc „społeczna lichwa” to myląca i niedobra nazwa. Ale wcale nie o to chodziło Cliffordowi H. Douglas’owi, ani jego następcom. Twórcy teorii Kredytu Społecznego nie nazywali kredytem — oprocentowanej pożyczki — kredytem nazywali dostępną ilość dóbr wypracowanych przez społeczeństwo i możliwych do konsumpcji. Jest to zupełnie inne podejście do kredytu, utrudniające zrozumienie teorii. Oprócz tego; choć Clifford H. Douglas spostrzegał, iż doktryna Kredytu Społecznego jest realizacją chrześcijaństwa, to jednocześnie wiązał ją z upowszechnieniem kapitalizmu, uczynieniem z jego zasad mechanizmu uniwersalnego.

Pisząc o demokracji finansowej, zdaję sobie sprawę z przepaści, jaka dzieli Chrześcijaństwo od kapitalizmu. Jest to przepaść intencji, celów, dążeń i metod. Kapitalizm jest wytworem żywiołu anty-chrześcijańskiego (masonerii), podobnie jak liberalizm. Liberalizm jest doktryną politycznej i gospodarczej samowoli, przeznaczoną dla najbogatszych, opartą na praktycznym egoizmie oraz na założeniu o antagonizmie jednostek. Właśnie ten złudny świat antagonizmów społecznych, kiedy zaczął realnie niszczyć ludzi, został odzwierciedlony w teorii walki klas Karola Marksa. Wprowadzona przez liberalizm — pod hasłami „wolnościowymi” — dominacja egoizmu i antagonizmu, posłużyła następnie komunistom do opanowania świadomości wyzyskiwanych robotników. Zło i wyzysk, którego robotnicy doznawali od samowolnych kapitalistów, próbowano zakorzenić w myśleniu „proletariatu”. Patrząc z takiej perspektywy, nie ma różnicy pomiędzy liberalizmem a komunizmem. Obie doktryny nawołują do agresji, konkurencji i walki, w imię „wolności” a w rzeczywistości, w imię własnej samowoli. Obie doktryny nie mają nic wspólnego z poszukiwaniem harmonii, dobra i powszechnego ładu, jakie jest istotą chrześcijaństwa. Poszukiwanie ładu określało także — jak sądzę — intencje twórców doktryny Kredytu Społecznego. Zatem niepotrzebnie odwołują się oni do idei kapitalizmu.

Opisana powyżej różnica świadomości jest znaczna i znalazła odzwierciedlenie w nazwie. Jednak mam dług wdzięczności wobec twórców doktryny Kredytu Społecznego: Clifforda H. Douglas’a, Louisa Even’a, Jean-Pierre Richard’a i Gilberte Côté-Mercier’a, którzy poprzez swoje artykuły, uświadomili mi ukryty wymiar współczesnej bankowości. Inne różnice wynikają z twórczego rozwinięcia, a czasami sprostowania, propozycji zawartych w pismach Louisa Evena (5). Ich szczegółowe porównanie wymaga dalszej pracy i jest sprawą przyszłości.

W przypadku oprocentowania kredytów, bank emituje dodatkowe ilości pieniądza bez pokrycia, na zasadzie oprocentowania długu. Nie tylko emituje wirtualny pieniądz w kwocie netto pożyczki, zmusza pożyczkobiorcę do oddania większej ilości pieniądza, w tym najczęściej pieniądza realnego, który tym samym zostaje wycofany z rynku. Następuje stopniowa i trudna do zauważenia wymiana pieniądza realnego na wirtualny, który rządzi się innymi prawami niż pieniądz realny. Wymiana pieniądza realnego na wirtualny jest bardziej efektywna, w przypadku oprocentowania kredytu; kwoty wymiany powiększają się bowiem wówczas o odsetki. Bank udzielając kredytu nie tworzy realnych pieniędzy; ani sumy netto pożyczki, ani kwoty odsetek. Bank czeka, aż klient przyniesie mu realne pieniądze uzyskane od innych ludzi. Kredytobiorca spłacając kredyt zubaża społeczeństwo i wzbogaca bank. Pieniądze wpłacone do banku, zostały odebrane społeczeństwu. Bank dysponuje coraz większymi pieniędzmi. Społeczeństwo ma coraz mniej gotówki i coraz większe długi.

Wirtualny kredyt bez pokrycia, a dodatkowo jego oprocentowanie, sprawia, że kredytobiorca staje się realizatorem zinstytucjonalizowanego wyzysku. Biorąc kredyt, pożyczkobiorca po prostu zobowiązuje się do odebrania społeczeństwu realnych pieniędzy i wpłacenia ich do banku. Kiedy bank udziela kredytów kilkanaście razy przewyższających wartość depozytów, oznacza to, że po spłacie tych kredytów, bank będzie miał kilkanaście razy więcej realnych pieniędzy, kosztem społeczeństwa. Pieniądze te znikną z rynku. W ten sposób wirtualny pieniądz tworzony w banku, zostaje zamieniony na realny pieniądz wspólnoty. Bank ściąga do siebie pieniądz, który nigdy nie był jego własnością. Nie ściąga jedynie odsetek, ściąga całą sumę brutto, która nigdy nie była jego własnością, podobnie jak kredytowany towar. Owszem bank zapłacił komuś za towar, ale najczęściej także elektroniczną walutą. Kiedy sprzedawca chce otrzymać realny pieniądz, bank mu go daje, bowiem ma odpowiedni zapas pieniądza w skarbcu. Zazwyczaj wystarcza w takim przypadku pokrycie dziesięcioprocentowe.

Taka praktyka bankowa sprawia, że we wspólnocie pozostają długi tych, którym nie udało się obronić przed wyzyskiem. Prowadzona w ten sposób przez banki polityka kredytowa opiera się na eskalacji społecznego długu. Ujawnia ona swoją absurdalność dopiero w makroskali. Dopiero wówczas widać, że polityka taka prowadzi do piramidy długów. Wniosek jest taki; emisja pieniądza elektronicznego dokonywana na obecnych zasadach to w rzeczywistości emisja długów a nie pieniędzy. Realizacja takiej polityki przynosi zastój i zniewolenie a nie; „Wolność i rozwój”. Na tym także polega wymuszona zmiana stosunków własnościowych w społeczeństwie, nazywana u nas prywatyzacją.

Bardzo istotne w sprawie fałszywych pieniędzy, czyli samowolnych bankowych poświadczeń elektronicznych, jest rozpatrywanie zależności ilościowych. Nie wiadomo, jaki jest stosunek elektronicznych pieniędzy fałszywych do prawdziwych. Dopóki jest ich we wspólnocie 10 lub 20 procent, w makroskali nic złego się nie dzieje, choć oczywiście bank osiąga nieuzasadnione korzyści. Jeżeli jednak elektronicznych fałszywych pieniędzy jest 2500 procent (6) lub nawet 3200 procent (7) ( w stosunku do legalnych banknotów) oznacza to, że żyjemy w świecie fikcyjnym finansowo. Nielegalny pieniądz zaczyna dominować, a jego kreatorzy (emitenci) zaczynają zdobywać „absolutną” władzę, żerując bezkarnie i bezproduktywnie na innych.

Zastój i zniewolenie realizowane jest mimo woli, przez ludzi, którzy zazwyczaj w dobrej wierze zaciągają kredyty. Na początku wszystko wydaje się korzystne i optymistyczne. Kredytobiorca uruchamia inwestycję, zatrudnia ludzi, daje im pracę i produkuje dobro. Jednak sprzedając produkty, musi tak ustanowić cenę, aby spłacić kwotę netto pożyczki, oraz procenty, które to kwoty, nigdy nie zostały wyemitowane; ani przez bank, ani przez państwową mennicę, czy też drukarnię papierów wartościowych. Kredytobiorca musi z rynku ściągnąć kwotę realnego pieniądza odpowiadającą kwocie wirtualnej pożyczki. (Do spłaty kredytu używa się oczywiście także wirtualnych pieniędzy, pochodzących z kart kredytowych i oprocentowanych kont, ale stanowią one jedynie część kwoty). Tak oto kredytobiorca staje się mimo woli i wbrew własnym intencjom, realizatorem gospodarczego zastoju. Odbiera ludziom (i całym narodom) realny pieniądz, będący przejawem i gwarantem ich suwerenności i niezależności od banków. Powoduje ubożenie narodowego sektora gospodarczego. Wraz ze wzrostem ilości wirtualnych pieniędzy emitowanych w kredycie bez pokrycia, wzrastają trudności z ich spłatą. Upowszechnienie pustego i na dodatek oprocentowanego kredytu sprawia, że poziom zobowiązań płatniczych wzrasta do tego stopnia, iż w końcu, brakuje po prostu realnego pieniądza w społeczeństwie, aby spłacić wszystkie zobowiązania zaciągnięte w pieniądzu wirtualnym.

Brak równowagi pomiędzy ilością kredytów, czyli emisją pustego pieniądza elektronicznego dokonywaną na zasadzie zaciągnięcia długu, a emisją realnego pieniądza jako zwykłego środka wymiany w społeczeństwie sprawia, że nie można spłacić kredytów.

Naród popada w długi i w zastój gospodarczy. Przedsiębiorstwa mają kłopoty ze sprzedażą wyprodukowanych towarów, ludzie z zaspokojeniem swoich potrzeb. Tylko banki bogacą się ponad wszelką potrzebną miarę, bowiem nawet nie spłacając kredytu pożyczkobiorca oddaje zastaw: realne dobro będące zabezpieczeniem kredytu i zazwyczaj przewyższające jego wartość. W końcu banki przestają udzielać kredytów, bowiem w obliczu deflacji szansa ich spłaty maleje. Zastój gospodarczy i brak dochodu, przy stosunkowo wysokich kosztach utrzymania i wysokich podatkach, generujących coraz większe zadłu-żenie, sprawiają, że jedynie komornicy i agenci skarbowi mogą prowadzić swoją działalność, odbierając zubożonym ludziom to, co im jeszcze pozostało. Właściciel kapitału, dążąc nadal i po trupach do swoich zysków, staje się w końcu komornikiem. A dokładnie; zatrudnia jednych nieszczęsnych ludzi jako komorników, aby egzekwowali spłatę „długów” z mienia drugich nieszczęsnych ludzi.

W makroskali widać wyraźnie, że istota takiej polityki finansowej, bez względu na ludzkie motywacje, to po prostu finansowy spisek. Państwo, które dopuszcza taką politykę finansową, to państwo wyzysku. Urzędnicy takiego państwa, świadomie lub nieświadomie, stają się w końcu wrogami swojego narodu. Taka sytuacja woła o pomstę do Nieba. Jedynym z niej wyjściem jest unieważnienie samowolnie emitowanego pieniądza i zobowiązań ustalonych za jego pomocą. Demokracja finansowa jest nowym modelem systemu finansowania wspólnoty.

Opisane wyżej zadłużenie społeczeństwa wynika z wadliwie ustawionych instrumentów polityki finansowej w państwie. Właściwie (w makroskali) zastosowane reguły matematyki obnażają irracjonalność oprocentowania i udzielania kredytu jako długu, bez towarzyszącej mu etycznej emisji pieniądza dla konsumentów. Bezinteresowna i demokratyczna emisja pieniądza oparta na zasadzie etycznej jest niezbędna do właściwego funkcjonowania społeczeństwa.

Kwota udzielonego inwestorowi, pustego kredytu wirtualnego, musi być zrównoważona równoległą emisją rzeczywistych pieniędzy (realnych lub wirtualnych) trafiających do wspólnoty konsumentów. Kwocie kredytów, którą nazwiemy bankowym funduszem inwestycyjnym, emitowanym obecnie dla inwestorów przez banki komercyjne, powinien odpowiadać fundusz konsumpcyjny emitowany dla społeczeństwa przez bank narodowy. Fundusz ten powinien być udzielany na zasadach demokratycznych — najlepiej: według potrzeb. Bank narodowy jest własnością narodu i powinien się rządzić zupełnie innymi zasadami niż banki komercyjne. Społeczna, narodowa i parlamentarna kontrola tego banku powinna być normą.

Pieniądz, który trafi do banku w trakcie spłaty kredytu-długu, zostanie wyemitowany a nie odebrany społeczeństwu dopiero dzięki powołaniu funduszu konsumpcyjnego. Wysokość emisji powinna być skorelowana z wielkością spłacanych kredytów i z wartością wytwarzanych dóbr. Spłata powziętego kredytu, oznacza jednocześnie pomyślne zakończenie kredytowanej inwestycji, produkcję dóbr, sukces przedsiębiorstwa i jego społeczną użyteczność. Zatem pomyślnym uwieńczeniem gospodarczej inicjatywy powinna być emisja pieniądza w takiej ilości, aby umożliwić ludziom zakup towarów, przedsiębiorstwu zbyt wytworzonych dóbr i spłatę kredytu bez szkodliwego społecznie umniejszania majątku narodowego. Po uruchomieniu inwestycji, bank narodowy powinien emitować pieniądz, w ilościach odpowiadających wzrostowi produkcji, tak, aby umożliwić konsumpcję dóbr. Bank komercyjny prowadząc swoją politykę kredytową, nie będzie wówczas zubażał społeczeństwa, a jedynie umożliwiał działalność inwestycyjną ludziom najbardziej przedsiębiorczym. Ilościowy wzrost funduszu inwestycyjnego i funduszu konsumpcyjnego będzie odzwierciedlał gospodarczy wzrost całej wspólnoty. Dzisiaj bez takiej zrównoważonej emisji pieniądza, wspólnota jest narażona na deflację, niewypłacalność i gospodarczą anemię.

Tak, jak organizm zwiększa ilość krwi w krwioobiegu, wraz ze swoim wzrostem, tak rozwijająca się gospodarka potrzebuje coraz więcej realnych pieniędzy a nie długów. Krew odżywia wszystkie komórki organizmu a szczególnie te pracujące najciężej. Pieniądze muszą trafiać do ludzi ciężko pracujących lub tych pozbawionych możliwości pracy np. karmiących matek. Dzisiaj najczęściej całkowicie zubożonych poprzez wyzysk lub pozbawionych zasiłków. Etyczna emisja pieniędzy powinna zapewnić wszystkim możliwość godnego życia — producentom popyt na towary, kredytobiorcom możliwość spłaty zaciągniętych kredytów bez szkody dla społeczeństwa — a narodom trwanie. Etyczna emisja pieniędzy na zasadach demokratycznych ożywi gospodarkę. Dzięki demokracji finansowej tempo rozwoju gospodarczego wzrośnie, ale nie przerodzi się w patologiczny „wyścig głodnych szczurów”. Demokracja finansowa zabezpiecza społeczeństwo przed szaleńczym tempem „rozwoju”, który wynika głównie z chciwości i wyzysku; z konieczności szybkiej spłaty oprocentowanego kredytu, w którym lichwiarz sprzedaje, de facto; czas.

Trzeba także, zdawać sobie sprawę z tego, że to obecny system emisji pieniądza skłania do nadmiernej konsumpcji i niezdrowego wzrostu tempa życia społecznego. Nieustanna i coraz większa konsumpcja jest w kapitalizmie warunkiem, nie tylko zatrudnienia, płacy i utrzymania się przy życiu, ale przede wszystkim spłacenia oprocentowanego kredytu. Trzeba więcej i szybciej zarabiać, aby móc spłacić bankowy dług, który rośnie z czasem. Bez takiej wpłaty cały interes zbankrutuje, zostanie zamknięty a resztki sprzedane. Bank nie będzie prowadził ani finansował „niedochodowych instytucji”, bez względu na ich społeczne znaczenie. Dotyczy to nie tylko zakładów produkcyjnych, ale przede wszystkim szpitali, żłobków i szkół.

W kapitalizmie wszyscy muszą dążyć do zysków, aby móc żyć. Muszą dużo i szybko produkować oraz dużo i szybko sprzedawać, więc namawiają do szybkiego i nadmiernego kupowania i konsumowania. Taki trend jest lansowany przez reklamę i twórców kultury masowej, na zamówienie ludzi, którzy muszą osiągać zyski — inaczej zbankrutują. W kapitalizmie, ludzie z lęku i chciwości produkują i konsumują zbyt wiele, co prowadzi do dewastacji środowiska. Kiedy ludzie będą dostawać kwotę odpowiadającą podstawie utrzymania z funduszu konsumpcyjnego, (niezależnie od pracy), pozwoli im to nie tylko na życie w poczuciu bezpieczeństwa i bezinteresowności, pozwoli to także zracjonalizować wysiłek produkcyjny, który zostanie ograniczony do rzeczy naprawdę potrzebnych. Zostanie on także rozłożony równomiernie pomiędzy ludzi, czyli wyeliminuje się bezrobocie. Przy obecnym wysokim poziomie rozwoju technologii przemysłowych, który czyni ludzką pracę niezmiernie wydajną — będzie można ograniczyć ilość godzin pracy lub wyeliminować indywidualny przymus pracy, związany dzisiaj z koniecznością zarabiania na utrzymanie. W efekcie takich zmian ludzie, skoncentrują się na jakości życia; miłości, rodzinie, wierze, przyjaźni, a nie na pogoni za zyskiem, (w atmosferze obłędnej rywalizacji), w celu spłaty swoich i nie swoich długów. Pomimo — a w zasadzie dzięki — mniejszej, ale pewnej konsumpcji, ludzie zaczną bardziej być niż mieć. W demokracji finansowej chodzi o stworzenie takich warunków, które sprzyjają istnieniu i rozwojowi duchowości. Kultura duchowa jest nieporównywalnie doskonalsza od kultury materialnej — kultury jednorazowego użycia. Opisane zmiany, to wizja całkowicie nowego społeczeństwa, opartego na wewnętrznej dyscyplinie, rozsądku, pracy i twórczości. I choć jest ono jeszcze odległe, dzisiaj stoimy u jego wrót.


__________________________________________

Przypisy:

1. Por. artykuł Jean-Pierre Richard'a, (w:) Michael Jurnal Nr 6. Rougemont, Quebec, Kanada. Cytuje on gazetę Globe z 2 czerwca 1982 roku: W 1981 pożyczki udzielone przez wszystkie banki kanadyjskie 32 razy przewyższyły ich łączny kapitał, a niektóre banki pożyczyły sumy równe 40-krotności ich kapitału. (Michael - Polska, jest dostępny bezpłatnie pod adresem: Janusz A. Lewicki, ul. Komuny Paryskiej 45/3a, 50-452 Wrocław, tel. 0 prefix 71 3436750).

2. Jean-Pierre Richard cytuje wypowiedzi Grahama Towersa, dyrektora naczelnego Banku Narodowego Kanady, który stwierdził przed Rządowym Komitetem Bankowości i Handlu: Za każdym razem, gdy bank udziela pożyczki (lub kupuje papiery wartościowe) tworzony jest nowy kredyt bankowy, nowe depozyty – całkiem nowe pieniądze. I dodawał: Jest powszechnym błędem wiara w to, że banki pożyczają pieniądze z oszczędności zdeponowanych przez swoich klientów. Nie robią tego nigdy. [Tamże]. Z faktu tego wynika także, że poręczenie bankowe może zostać zastąpione inną formą międzyludzkiego porozumienia oraz, że bank czerpie swoje korzyści z tego, iż ludzie nie potrafią jeszcze takich porozumień zawierać.

3. Richard dodaje od siebie: Banki chcą, żeby im płacić odsetki od pieniędzy pożyczonych obywatelom i rządom. Jednak nigdy nie stworzyły one pieniędzy reprezentujących odsetki i nigdy ich nie stworzą. Staje się zatem oczywiste, że sposób w jaki banki tworzą pieniądze jest rażącym oszustwem. Tamże. Patrz także; w tym samym numerze Michael'a artykuł Louisa Even'a, Dzisiejsi bankierzy: lichwiarze najgorsi ze wszystkich.

4. Zobacz: Louis Even, Co to jest prawdziwy kredyt społeczny, oraz Elementarz Kredytu Społecznego (w:) Michael Jurnal Nr 5. Rougemont, Quebec, Kanada.

5. Najważniejsze różnice: Bankier po spłacie kredytu nie uśmierca pieniądza, jak pisze Louis Even [tamże, s. 3 – Niszczyciel pieniądza], ale gromadzi go, w celu innego, nie znanego nam już zastosowania, którym może być wspieranie jakiegoś narodu, państwa lub jego rządu, albo wywołanie zamieszek lub wojny. Nie jest nam znany użytek, jaki bankier robi z realnego pieniądza, który mu przynieśliśmy jako spłatę wirtualnej pożyczki. Z pewnością jednak nie niszczy on tych pieniędzy – jak niezręcznie napisał Even. Bankier niszczy jedynie zapis o naszym długu, ponieważ przynieśliśmy mu rzeczywiste pieniądze (przynajmniej część „pożyczonej kwoty”). Natomiast kłopotliwe regulowanie cen (tamże, s. 5) jest w demokracji finansowej zastąpione dodawaniem pieniędzy na konta obywateli. Pomimo wszelkich różnic widać w Demokracji finansowej inspirujący wpływ teoretyków Kredytu Społecznego.

6. Obliczenie według danych podawanych przez Lyndona LaRouche: stosunek 12 bln do 300 bln.

7. Por. dane podawane przez Jean-Pierre Richard'a.
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 659
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: zbyszek »

Jacek, jakkolwiek obrot pieniadzem elektronicznym jest rzadko w pelni uswiadamiana rewolucja i warto zastanawiac sie na jego implikacjami, przewartosciowaniami znanych pojec i mozliwymi zagrozaniemi dla spoleczenstwa, jednak twoj tekst zawiera kilka potkniec, ktore moga negatywanie zadecydowac o jego odbiorze. ich lista pewno cie sie nie spodoba:
...tym pewniejsza władza banków ? stąd obniżanie poziomu edukacji dzieci i młodzieży...
to zbyt duzy skok myslowy. Wiekszosc czytelnikow nie dostrzeze tu zadnego zwiazku, ani co za tym idzie sensu.
Zasada prowadzenia takiej nielegalnej, ale bardzo dochodowej, emisji pieniądza przez prywatne banki
jest niejasne dlaczego nazywsz te procedury bankowe nielegalnymi, czyzby nie byly one skrupulatnie opisane w prawie bankowym ?
... oryginalna Nauka Jezusa ...
- przecież wiadomo, ze w czasach Jezusa nie bylo magnetofonow, ani nawet nikt nie notowal wypowiedzi i zadne oryginaly sie nie zachowaly, trudno tez nazwac oryginalami relacje spisane kiladziesiat lat pozniej, jesli pod slowem "oryginalne" rozumiesz "jedyne w swoim rodzaju" nalezaloby to sformulowac unikajac nieporozumienia.
...źródłem Demokracji finansowej jest oryginalna Nauka Jezusa. Teoria demokracji finansowej jest rozwinięciem idei i pomysłów zawartych w doktrynie Kredytu Społecznego
oficjalna nauka Jezusa nie wymienia zadnej doktryny Kredytu Spolecznego, nie wiadomo o czym mowisz !
Twórcy teorii Kredytu Społecznego nie nazywali kredytem ? oprocentowanej pożyczki ? kredytem nazywali dostępną ilość dóbr wypracowanych przez społeczeństwo i możliwych do konsumpcji
mozna miec duze watpliwosci, czy zmiana przypisanych slowom ich slownikowych znaczen prowadzi do czegos wiecej niz jakiegos innego jezyka, a zwazywszy brak uzasadnienia i wyjasnienia wielu czytelnikow bedzie podejrzewac, ze chodzi to po prostu o jakis belkot.
Pisząc o demokracji finansowej
w tym miejscu wywodu to pojecie pozostaje w dalszym ciagu metnie, lub w ogole nie zdefiniowane
...przepaści, jaka dzieli Chrześcijaństwo od kapitalizmu...
to sformulowanie naduzywajac jezyka sprawia wrazenie jakoby pojecia te odnosily sie do tej samej dziedziny, a przeciez tak nie jest - jedno dotyczy ludzkich "dusz", a drugie organizacji ekonomii. "co ma piernik do wiatraka" zapyta wielu.
Kapitalizm jest wytworem żywiołu anty-chrześcijańskiego (masonerii)
Jacek, czy na pewno nie czujesz się przesladowany przez kosmitow ? Kapitalizm ma wiele korzeni, wspoltworzyly go cale spoleczenstwa a motywem byla najczesciej zyciowa koniecznosc, lub prostota rozwiazan.
Liberalizm jest doktryną politycznej ... przeznaczoną dla najbogatszych
nikt takiego przeznaczenia nie okreslil ! kazdy moze zostac liberalem. Jacek, to zaczynaja byc bzdury.
Patrząc z takiej perspektywy, nie ma różnicy pomiędzy liberalizmem a komunizmem
to chyba jednak perspektywa, w ktorej rozne pojecia sie zatapiaja i zlewaja w jeden belkot. Dla sporej czesci wyksztalconych Polakow liberalizm i komunizm oznaczaja rozne rzeczy.
Opisana powyżej różnica świadomości jest znaczna
wybacz, ale nie opisales zadnaj roznicy swiadomosci, a zaledwie podales rozne motywy - jesli to ci sie myli to gratuluje intelektualnych ambicji.
...bank emituje dodatkowe ilości pieniądza bez pokrycia, na zasadzie oprocentowania długu...
zrodlem od ktorego pochodza pieniadze z oprocentowania nie jest przeciez bank, lecz klient - pozyczkobiorca, dlaczego uwazasz, ze bank zadajac od klienta dodatkowach pieniedzy cos przez to emituje ? mysle, ze to centralna kwestia tego artykulu, a pozostaje dalej niejasna. czy jesli np. zgodzimy sie, ze za pewna przysluge bedziesz mi wienien 100 zl i ja zapisze w mojej ksiazce rachunkowej przy twoim nazwisku minus 100 zl to wyemitowalem przez to pieniadz ? zgodze sie, ze kwestia jest nietrywialna - i tobie tez to radze !
Kredytobiorca spłacając kredyt zubaża społeczeństwo i wzbogaca bank
skad ten wniosek ? jesli nawet przyjmiemy, ze bank nie jest czescia spoleczenstwa to czy ja cie zubozylem jesli zwrocisz mi (moje ?!) 100 zl ?
Kiedy bank udziela kredytów kilkanaście razy przewyższających wartość depozytów, oznacza to, że po spłacie tych kredytów, bank będzie miał ... więcej pieniędzy
niz przedtem - to jedyna warta zastanowienia mysl tego artykulu
... emisja pieniądza elektronicznego ... to ... emisja długów
i ona ma chyba niewiele wspolnego z tym czy pieniadz byl elektroniczny, czy zapisany olowkiem.
Wraz ze wzrostem ilości wirtualnych pieniędzy emitowanych w kredycie bez pokrycia, wzrastają trudności z ich spłatą
czy ten wniosek ma pokrycie w rzeczywistosci gospodarczej ?
Brak równowagi pomiędzy ilością kredytów ... a emisją ... pieniądza
do zachowania tej rownowagi sa chyba stopy dyskontowe, czyz nie ?
to po prostu finansowy spisek
czyzbys znowu uzywal wlasnych znaczen tych slow, czy po prostu wierzysz, ze kilku bankierow usiadlo i zawiazalo spisek przeciwko spoleczenstwu.
... etycznej emisji pieniądza ...
moze myslisz, ze pewne liczby sa niemoralne, np szostka ?
Kwota udzielonego ... kredytu wirtualnego musi być zrównoważona równoległą emisją rzeczywistych pieniędzy
czy to nie ma miejsca poprzez zwrot weksli do banku centralnego ?
Fundusz ten powinien być udzielany na zasadach demokratycznych
czy masz na mysli, ze spoleczenstwo powinno po prostu przeglosowac, ze chce naprodukwac wiecej pieniedzy ? czy po prostu wrociles do punktu wyjscia
najlepiej: według potrzeb
- czyli do Kapitalu Marksa
gospodarka potrzebuje coraz więcej ... pieniędzy
a
system emisji pieniądza skłania do nadmiernej konsumpcji i niezdrowego wzrostu tempa życia
wiec moznaby niszczyc pieniadze, zeby zyc spokojniej, co ? - chyba odroznie skutku od przyczyny nie jest takie proste i nieprawidlowo dokonane moze prowadzic do fundamentalistycznych wrecz postulatow, czyz nie ?
Jacek A. Rossakiewicz
local
Posty: 295
Rejestracja: wt lip 29, 2003 1:10 pm
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Jacek A. Rossakiewicz »

Zbyszku, odpowiedzi na większość twoich pytań i zarzutów są zawarte w całym tekście i w innych moich artykułach. Trzeba tylko uważnie czytać i zastanawiać się nad znaczeniem słów. Słowa są wieloznaczne i budzą rozmaite skojrzenia, najlepiej trzymać się kontekstu. Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 659
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: zbyszek »

Jacek A. Rossakiewicz pisze:Zbyszku, odpowiedzi na większość twoich pytań i zarzutów są zawarte w całym tekście i w innych moich artykułach....
Jestem w trakcie czytania

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: CommonCrawl [Bot] i 3 gości